Duszpasterstwo dla zwierząt uważam za fanaberię, która służy bardziej niektórym właścicielom niż podopiecznym.
I znów się po tym felietonie zacznie. Że Puścikowska kompletnie bez serca. Że niemal ludożerca i oszczerca. Dlaczego? Bo zawsze, gdy piszę o zwierzętach, że po prostu zwierzęta to nie ludzie, ludzie zaczynają protestować. Zwierzęta nie. Może nie czytają, obrażone. Tak. Zwierzęta to nie ludzie. Swoją pogłębioną wiedzę na ten temat, a piszę to, by się nieco »wybielić«, czerpię wszak z doświadczenia. W naszym domu, prócz fajnych siedmiu osób, czyli ludzi, mieszka tyle samo zwierząt. Część przygarniętych ze schroniska. Ale do rzeczy. Czytam właśnie o duszpasterzu zwierząt. Pastorze, który błogosławi i pochyla się nad stworzeniem. Jakieś zwierzonabożeństwa chyba im odprawia. „O, jakie to słodkie” – słychać tu i ówdzie. W zasadzie powinno powstać coś sensownego o zakonnicach. Blaski i cienie. Wiedza merytoryczna. Jako przeciwwaga rzetelna dla Abramowicz. „W końcu ludzki (zwierzęcy) ksiądz...” Nie podzielam jakoś tego zachwytu. Moim psom, kotu, świniom morskim i królikowi nie wspólna modlitwa wszak potrzebna, lecz pogmeranie za uchem, pełna micha i spacer. Choćby po dywanie (świnki i królik). Ale może akurat posiadam bardziej prymitywne, acz ogromnie sympatyczne i puchate, okazy? Tak czy siak, duszpasterstwo dla zwierząt uważam za fanaberię, która służy bardziej niektórym właścicielom niż podopiecznym. A w ogóle dziwne to jest. Mówi się, co bywa niestety prawdą, że takie lub owe ludzkie duszpasterstwa szwankują. Że brakuje kapłanów w szpitalach, że ci, którzy pracują wśród ciężko chorych, nie zawsze mają dość czasu dla pacjentów. I kiepskie podejście. W tym kontekście to pochylanie się z modlitwą nad kundelkami dość groteskowe się wydaje. I nie przypominam sobie, by Pan Jezus błogosławił zwierzęta. Był z całą pewnością dusz-pasterzem. Nie zwierzo-pasterzem. Choć oczywiście pasł baranki. Ludzkie.Warto, by miłośnicy zwierząt, do których sama należę, umieli zachować umiar. I zdrowy rozsądek, zdrowe spojrzenie na ogoniastych, futrzastych i parzystokopytnych przyjaciół. Bo od duszpasterstwa zwierząt do ich... „beatyfikacji” absurdalna droga wydaje się dość krótka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.