Chcemy leczyć, a nie liczyć

O wyzwaniach w ochronie zdrowia, dehumanizacji medycyny i skutkach planowanej reformy na Śląsku mówi dr n. med. Jacek Kozakiewicz, prezes Śląskiej Izby Lekarskiej.

„Najzimniej” to jest chyba jednak pacjentom. Wielu z nich zastanawia się, czy w nowym systemie znikną kolejki do specjalisty. Na niektóre zabiegi czeka się przecież latami...

To wina wciąż niewydolnego systemu, w tym m.in. niespójnego i niestabilnego kontraktowania. Warto też podkreślić, że lekarzy w Polsce brakuje. Za kilka lat sytuacja może być jeszcze gorsza. Wielu zamiast pracować w Polsce, wybrało i wybiera nadal emigrację zarobkowo-szkoleniową.

Chce Pan powiedzieć, że kolejki do specjalisty zamiast ulec skróceniu – wydłużą się?

Założenia reformy zdrowotnej, które przesuwają środki do podstawowej opieki zdrowotnej, przy tych nakładach finansowych spowodują ograniczenie dostępu do opieki specjalistycznej.

Domyślam się, że bogatsi pacjenci unikną kolejek, bo ominą system, umawiając się na prywatną wizytę. Ale biedni pacjenci już sobie na to nie pozwolą. To uczciwe?

Wierzę, że dla lekarzy nie ma bogatego i biednego pacjenta, każdy chory powinien być leczony z największą starannością i ufam, że tak właśnie jest. Faktycznie, powstało jednak wiele prywatnych podmiotów leczniczych, w których za leczenie można po prostu zapłacić, omijając kolejki. Takie rozwiązanie stworzyło prawo, takie były oczekiwania i możliwości wielu środowisk, nie można za to winić lekarzy.

Tylko jak starannie leczyć chorych, kiedy lekarze mają coraz mniej czasu dla pacjentów?

W planowanej reformie nadal pozostaje nierozwiązany problem nadmiaru czynności administracyjnych spadających na jakże często przepracowanych lekarzy i innych pracowników medycznych zabierających im czas przeznaczony dla pacjentów. Nazywam to „papierowym potopem”.

Ten potop sprawia, że procedury są ważniejsze niż pacjent...

Odpowiem nieco szerzej. Ważnym problemem leżącym u podstaw nieprawidłowości w ochronie zdrowia jest postępująca od wielu lat dehumanizacja w medycynie. To ona zaburza prawidłową relację między lekarzem a chorym. Ale to także postępująca biurokracja, która sprawia, że lekarze mają coraz mniej czasu na rozmowę z chorymi, postawienie diagnozy czy leczenie. Coraz więcej czasu muszą poświęcać sprawozdawczości i wypełnianiu dokumentów. „Symbolem lekarza nie jest już dzisiaj dłoń z resztkami talku po lekarskiej rękawicy. Stała się nim ręka ubrudzona tonerem z drukarki czy tuszem z pieczątek” – to stwierdzenie mojego kolegi lekarza.

Trafne i smutne zarazem...

Ta dehumanizacja to także patologia języka, pewnego rodzaju nowomowa w medycynie. Słowa takie jak: leczyć, chory, szpital zastąpiono określeniami: świadczenie, świadczeniobiorca, świadczeniodawca, produkt leczniczy, procedura. Ostatnio nawet pojawiło się wyrażenie produkt medyczny. Te słowa wypaczające sens powołania lekarskiego. Swego czasu próbowano też zawłaszczyć umysły lekarzy poprzez apoteozę pieniądza i zysku. Zaczęto nawet spekulować, którzy pacjenci i jakie zabiegi są bardziej dochodowe. Dlatego tak ważne jest to, by lekarze przede wszystkim leczyli, a nie liczyli.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg