Córka Izy sypia ze swym chłopakiem w domu mamy, a ta z radości chętnie podawałaby dzieciom kawę do łóżka. Syn Marii żyje bez ślubu kościelnego - matka umiera na myśl, że jej dziecko mogłoby umrzeć w grzechu.
Rozmowa z ks. Andrzeja Turka z ks. dr. Robertem Kantorem, wykładowcą prawa, sędzią sądu biskupiego w Tarnowie.
Dlaczego związki partnerskie, z punktu widzenia Kościoła, są złe?
– Akt płciowy poza małżeństwem jest zawsze grzechem ciężkim. Nawet gdyby młodzi, mieszkający razem, nie współżyli, nie mogą otrzymać rozgrzeszenia, ponieważ stawiają siebie w stałej sytuacji potencjalnego zgrzeszenia, po drugie zaś, gorszą innych. Takiego zachowania ludzi wierzących nie usprawiedliwia nic: ani względy ekonomiczne, ani zły przykład innych, ani deklaracje późniejszego przyjęcia sakramentu małżeństwa. Kościół nie może zaakceptować tego rodzaju związków, bo one ze swej istoty sprzeciwiają się chrześcijańskiej wizji sakramentalnego małżeństwa, znieważają jego godność, niszczą pojęcie rodziny, relatywizują znaczenie wierności, problematycznym czynią los i status dziecka, wreszcie narażają młodych na utratę zbawienia.
Ale młodzi mówią, że się kochają…
– Wbrew podobnym deklaracjom, osoby żyjące bez ślubu kościelnego na sposób małżeński, praktycznie przeczą miłości. Miłość polega na bezgranicznym zaufaniu i bezwarunkowym pragnieniu dobra drugiej osoby. Żyjący bez ślubu nie ufają sobie do końca, pozostawiając furtkę odejścia, gdyby coś nie wyszło. Czy takie eksperymentowanie na życiu, próbowanie drugiej osoby może świadczyć o tym, że rzeczywiście pragnie się dla niej bezwarunkowego dobra? I ile trzeba osób przetestować, żeby nauczyć się być małżonkiem; albo jak długo trzeba się próbować, żeby mieć pewność (?!), że to właśnie ten lub ta? W dodatku takie przedmałżeńskie wypróbowywanie się wcale nie wpływa pozytywnie na jakość i trwałość małżeństwa. Praktyka sądu kościelnego pokazuje, że małżeństwa po „testach partnerskich” częściej się rozpadają.
Czy rodzice mają prawo upominać swe grzeszące dorosłe dzieci?
– Mają prawo i obowiązek! Przy chrzcie dziecka zobowiązali się, że będą dbać o jego wiarę i moralność katolicką. Żaden wiek dziecka nie zwalnia ich z tego zobowiązania zaciągniętego przed Bogiem i Kościołem. A tu chodzi o zbawienie! Rodzice, którzy pobłażaliby złemu zachowaniu swych dzieci, sami zaciągaliby winę moralną.
Jak Kościół wspiera rodziców w podobnych dylematach?
– Nie ma specjalistycznego duszpasterstwa rodziców osób żyjących w nieprawidłowych związkach; zresztą są to bardzo intymne, wręcz wstydliwe dla nich sytuacje. Z perspektywy sądu kościelnego widać, że wielu rodziców strasznie przeżywa dramaty swych dzieci, zazwyczaj bardziej niż one same. Kościół stara się dzielić te rodzicielskie cierpienia, służyć radą, umacniać sakramentami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |