Jedną z pierwszych roślin, którą udało się wyhodować w przestrzeni kosmicznej, jest ziemniak. O dziwo, coraz trudniej go spotkać w przydomowym ogródku. Zaatakowany został przez stonkę o złożonej nazwie „It can be bought in a store”, co w języku polskim oznacza: „kupi się w sklepie”.
W maju panią Krystynę najczęściej można spotkać w sadzie, gdy zbiera żółte mlecze (mniszek lekarski) i szczaw. Z mleczy powstaje miód majowy (idealny do rozsmarowania na chleb), a szczaw trafia do zamrażalnika, by zimą można było zrobić szczawiową z jajkiem. W sadzie pani Dziedzic rosną też opieńki. – Robię z nich pyszne krokiety lub pierogi – zachwala.
Znane są w okolicy dyniowe i brzoskwiniowe dżemy pani Krystyny. Podobnie kiszone na różne sposoby ogórki, nalewka z aronii z dodatkiem liści wiśni czy w końcu wino z pędów sosny (błogosławieństwo dla podniebienia). Przedsiębiorcza gospodyni suszy również kwiat lipy na herbatkę i grzyby do zup i sosów. Mniej wydaje nie tylko na jedzenie, ale i na lekarstwa. Sama sporządza ziołowe mikstury, jak na przykład balsam z kwiatu kasztana, którym naciera nogi.
– Kiedyś nie było tylu sklepów. Człowiek musiał myśleć, jak zapełnić spiżarnię na zimę. Mnie to zostało do dzisiaj. Oszczędzam w ten sposób, dzięki czemu stać mnie na inne rzeczy, jak choćby na wyjazdy. A uwielbiam podróżować.
Sezon na jajka
Jagoda właśnie skończyła zaprawiać dorodne jagody w wielkim słoju. Za kilka dni odcedzi z niego sok. – Po co kupować soki w kartonach, skoro można mieć własne w słoikach, bez konserwantów? – pyta.
A w lasach jagód co niemiara. No i grzyby się zaczęły. Aktualnie trwa też... sezon jajeczny. – Kury latem dobrze mi niosą, a tyle jajek nikt naraz nie zje – mówi Jagoda. – Wbijam 12 jaj do kilograma mąki i robię makaron. Później suszę na prześcieradle pocięte w paseczki ciasto i po leżakowaniu pakuję w papierowe torebki. Makaronu starcza na całą zimę, a w sklepie musiałbym zapłacić ze 3 złote za skromną paczuszkę – oblicza.
Jagoda nie pamięta, kiedy ostatnio kupowała jarzyny lub ziemniaki. Zawsze ma swoje. Rosną w przydomowym ogródku. Ma również pomidory, a nawet czerwoną i zieloną paprykę. Z ziemniaków często robi placki na oliwkowym oleju (palce lizać!). Jarzyny mrozi albo – tak, jak w przypadku marchwi – chowa do piwnicy w kartonowych pudełkach. – Spód pudełka ścielę ziemią, a na wierzchu również przykrywam marchew warstwą ziemi. Wtedy może długo leżeć – tłumaczy zaradna gospodyni.
Na grządkach u Kucharskiej sporo także ogórków. – Kiedyś na rynku w Żyrardowie kupiłam ogórki, żeby je zakisić, ale na następny dzień musiałam wszystkie wyrzucić, bo sczerniały. Od tamtego dnia nie kupuję, mam swoje, smaczne i ekologiczne. Zresztą wszystko u mnie jest ekologiczne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |