O miłości do córki, życiu bez aureolki i kato-obłudzie, z Jackiem Olszewskim rozmawia Agata Puścikowska.
Zawsze byłeś tak wrażliwy?
– Nie wiem. Może, gdybym nie musiał, byłbym taki bardziej macho? (śmiech). Lilianka była wcześniakiem. Urodziła w 32. tygodniu. Agata przez dwa dni opiekowała się córką, ale tak naprawdę to ja opiekowałem się obydwiema. Gdy Agata odeszła, brałem Liliankę i jeździliśmy na różne akcje „szpikowe” po całej Polsce. Zaczyna się impreza, dziennikarze biegają, kamery, a ja siedzę z Lilką na tylnym siedzeniu i karmię...
Jaka jest Lilka?
– Jak się urodziła, miała 47 cm, teraz ma 95 cm! Jest poza siatką centylową! Ładnie śpi, wszystko je, uśmiechnięta jest już od szóstej rano, pięknie mówi.
O mamie?
– Nad łóżkiem wisi wielkie zdjęcie Agaty. Jak Lilka wstaje, mówi, że to mama Agatka. Nie wiem, jak będę z nią rozmawiał za pięć lat. Pewnie intuicyjnie. Nie boję się tych rozmów. Agata bardzo ją kochała, więc od tego zacznę. Bardziej się boję, jak będę z nią rozmawiał, gdy zaczną chłopaki do domu przychodzić (śmiech).
A jak komentowałeś „newsy” o ewentualnej beatyfikacji Agaty?
– Po śmierci Agaty jeden z księży powiedział, że postawę Agaty można porównać z postawą Joanny Beretty Molli. Ale że media działają jak działają, to rozdmuchano te słowa w tonie „mamy świętą matkę Polkę, wow”! Powiedziałem wtedy, że nie będę się na ten temat wypowiadał. Według mnie, gdy minie pięć lat, ludzie zapomną.
Gorycz…
– Realizm. Popatrz, co się stało z pamięcią o tak wielkim człowieku jak Jan Paweł II. Pamięta się o nim tylko podczas uroczystości i rocznic.
A nie jest Twoim zadaniem nagłaśnianie postawy Agaty?
– Nie wiem, czy tego chcę. Z jednej strony tak, bo Agata była wyjątkowym człowiekiem. A z drugiej strony, wyobraź sobie: po pięciu latach zaczyna się proces. Ja sobie układam życie, chodzę do pracy, a może nawet kogoś poznaję. Już słyszę te komentarze: „Wdowiec po przyszłej błogosławionej za rękę z Iksińską, jak on tak może”. Albo: „do tej szkoły chodzi córka przyszłej błogosławionej”. Chciałabyś żyć pod taką presją? Już teraz mnie obserwują: przełamałem się i poszedłem kiedyś na dyskotekę z kumplami. Superzabawa była, jak się na mnie ludzie z wielkim zgorszeniem w oczach gapili. „Ikona” nie może na dyskotekę, nie może myśleć o przyszłości pozytywnie i z nadzieją.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |