W Polsce liczba dzieci zakwalifikowanych do adopcji jest mniejsza niż liczba pragnących je przyjąć rodzin. Największą przeszkodą okazuje się nieuregulowana sytuacja prawna dziecka.
Nieprawidłowości w sądach
Rzecznik praw dziecka Marek Michalak przeanalizował akta sądowe 740 spraw, które wybrał losowo spośród ponad 6200, więc wiarygodność jego ustaleń trudno podważyć. Przyjął również inną perspektywę oceny. Badał, czy postępowania sądowe o orzeczenie adopcji są prowadzone w sposób gwarantujący ochronę dziecka i doszedł do wniosku, że nie, a przykłady, jakie podaje, pokazują poważne zaniedbania, a nawet łamanie prawa.
Wśród uchybień, które naruszają dobro dziecka, wskazał m.in. przewlekłość postępowania sądowego w sprawach o ustanowienie opiekuna dziecka po pozbawieniu jego rodziców władzy rodzicielskiej. Średni okres oczekiwania na decyzję sądu w takich przypadkach wynosi 130 dni, a były sprawy, w których ten czas wynosił 1250 dni, czyli prawie trzy i pół roku. Zdarzały się przypadki, gdy orzekanie przez sądy o adopcji ze wskazaniem było sprzeczne z obowiązującym prawem. W przypadku aż 62 proc. spraw dotyczących adopcji pozarodzinnej dziecko nie zostało zgłoszone wcześniej do ośrodka adopcyjnego. W takiej sytuacji sąd opiekuńczy ma obowiązek zawiadomić prokuratora, tymczasem zrobił to tylko w 13 proc. analizowanych spraw. Jedynie do 30 proc. akt sądowych dołączono dokument potwierdzający kwalifikację dziecka do adopcji. W 21 proc. spraw rodzice w ogóle nie zgłosili się do ośrodka adopcyjnego, a mimo to sąd orzekł o adopcji.
Szczególnie niepokojące są informacje dotyczące adopcji dziecka przez rodziny zastępcze. W 73 proc. były to bezdzietne i niezawodowe rodziny. Adopcje te dotyczyły przede wszystkim dzieci poniżej pierwszego roku życia, a w większości rodzicami zostały osoby powyższej 50 lat. Odbierały one dzieci po urodzeniu bezpośrednio ze szpitala, pomijając w ten sposób przepisy dotyczące doboru kandydatów oraz wymagań wobec rodziców adopcyjnych. Sprawą tą powinny zainteresować się organy ścigania, bowiem pojawia się podejrzenie, że mamy do czynienia ze zjawiskiem surogacji. Podobnie jak w sprawach o orzeczenie adopcji wobec żony ojca dziecka, które pochodziło ze związku tego mężczyzny z inną kobietą, gdzie również stosowano uproszczone procedury.
Obraz zaburzony
Na podstawie podanych tu informacji można wysnuć wniosek, że procedury adopcyjne w Polsce są obarczone szeregiem poważnych nieprawidłowości. Tymczasem są to kwestie, które, jeśli rzeczywiście stanowią problem, można w większości skorygować. Dla równowagi warto przytoczyć opinię z raportu NIK. Otóż stwierdza on, że w kontrolowanym okresie w badanych ośrodkach prawie wszystkie dzieci, tj. 98 proc. z zakwalifikowanych do adopcji, znalazły nowych rodziców. Co prawda według Izby wynika to z faktu, że liczba rodziców znacznie przewyższa liczbę dzieci z uregulowaną sytuacją prawną, jednak równie uprawniona jest teza, że mimo stawianych zarzutów ośrodki adopcyjne po prostu dobrze funkcjonują.
Aby to wiarygodnie ocenić, trzeba sprawdzić sytuację dzieci po adopcji. Kryterium podstawowym będzie stwierdzenie, czy w nowych rodzinach dzieci są szczęśliwe i otoczone miłością, a nie anonimowe ankiety często sfrustrowanych z powodu odmowy rodziców. Jeśli po takiej analizie okaże się, że dzieci adoptowane za pośrednictwem danego ośrodka znalazły dobrą rodzinę, warto skorzystać z procedur, jakie w tym ośrodku są stosowane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.