Tendencja, by ze zdolnych dzieci robić w szybkim tempie gwiazdy, nie do końca jest pozytywna.
Gdy trzynastoletnia Polka wygrała dziecięcą Eurowizję, byłam pod wrażeniem jej wdzięku, umiejętności, niewątpliwych zdolności zapewne połączonych z pracowitością, i klasy. I zaraz przyszła myśl: czy młoda dziewczyna udźwignie sławę i będzie potrafiła mądrze kształtować karierę? Oczywiście, nie. Bo dziecko to dziecko. I nie wymagajmy tego od niego. Ono potrzebuje mądrego prowadzenia, nawet jeśli śpiewa przecudnie. Jeśli jednak za dzieckiem stoją rozsądni rodzice, będzie dobrze. Rodzice nie pozwolą przecież na głupie decyzje, gwiazdorzenie, udawanie dorosłej. Stało się jednak najwyraźniej nieco inaczej. Albo przynajmniej spawy zaczynają przybierać dziwny obrót. Dziewczynka czternastoletnia zaczęła bowiem brylować, bywać, pokazywać się, występować w reklamach. I to nie jest w zasadzie nic złego, a przynajmniej – jeśli dzieje się to rozsądnie, nie powinno być postrzegane źle. Nie powinno jej zagrażać. Kiedy jednak to samo dziecko idzie do talk-show prowadzonego przez niesmacznie żartującego ni to komika, ni to dziennikarza, zaczyna być to niepokojące. Program przeznaczony jest dla widza minimum szesnastoletniego. Wielokrotnie łamano w nim dobre obyczaje i zasady. Czy to jest miejsce dla dziewczynki? Czy naprawdę kariera dziecka wymaga jego obecności w takich programach?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |