Siłaczka w habicie

Gdy pojawia się wśród dzieci, zawsze wywołuje poruszenie. Maluchy garną się do niej i słuchają tego, co mówi, z otwartymi ustami. – One po prostu wiedzą, że ja je bardzo kocham – wyznaje s. Magdalena.

Moja kochana Basiu...

W 1943 r. siostra Magdalena została przeniesiona do niemieckiego domu dziecka. Tu także podtrzymywała, że nie zna języka. W domu dziecka przebywały dzieci siłą odebrane rodzicom, pochodzące z rodzin mieszanych. Miały zostać wywiezione do Niemiec. Zdając sobie sprawę, że zostaną tam zniemczone, postanowiła działać. Dzięki pomocy siostry elżbietanki, która była zatrudniona w kancelarii, zdobyła adresy rodzin. W czasie wolnym odszukała rodziców i powiadomiła ich, gdzie przebywają ich dzieci. Gdy w 1945 r. dowiedziała się, że Niemcy zarządzili ewakuację, doniosła o tym rodzinom. – Wywózka miała się odbyć nocą, pociągiem i autokarem. Korzystając z zamieszania, przekonałam szofera i bileterkę, którzy rozmawiali po polsku, że trzeba nasze dzieci ratować. Poprosiłam, by polskie dzieci wypuszczali tylnymi drzwiami. Znakiem rozpoznawczym był czuły zwrot: „O, moja kochana Basiu, Kasiu czy Zosiu”. Gdy w pewnym momencie Niemka zorientowała się, że coś jest nie tak, chwyciła jedną z dziewczynek. Na szczęście matce udało się wyrwać jej dziecko. Z autokaru pobiegłam do pociągu, bo tam na jednego chłopca czekała jego matka. Niestety, nie wszystkie dzieci można było uratować. To były bardzo niebezpieczne działania, ale Bóg wszystkim kierował. To On dawał mi odwagę i natchnienie – wyznaje s. Magdalena.

Wyróżnienie za miłość

Po wojnie s. Śmiałowska powróciła do Łęczycy, gdzie założyła przedszkole i prowadziła sierociniec, który istniał do 1951 r. Jednocześnie katechizowała w mieście i okolicznych wsiach. Gdy władze komunistyczne zamknęły przedszkole, ona się nie poddała i otworzyła żłobek, który prowadziła do 1975 roku. W 1987 r. wznowiła działalność przedszkola i pracowała w nim do 2000 r. Dziś – pomimo sędziwego wieku – każdego dnia choć na chwilę zagląda do dzieci. 17 stycznia 2010 roku siostra Magdalena otrzymała Odznakę Honorową, przyznaną za ofiarną działalność na rzecz najmłodszych. – Jest dla mnie wielką radością, że moja siostra wprowadziła w swoje życie wszystko to, czego uczyli nas rodzice, że tak jak oni ukochała Boga, drugiego człowieka i ojczyznę. Wiem, że oni też czuliby tę radość – cieszy się s. Andrzeja Śmiałowska. Radości z kolejnego wyróżnienia nie kryje także siostra Weronika Oman, przełożona wspólnoty sióstr urszulanek w Łęczycy. – Dla naszej wspólnoty to wielka radość i pewnego rodzaju zaszczyt. To także zauważenie i docenienie takich postaw, które w życiu społecznym odgrywają wielką rolę. Dla nas to potwierdzenie, że miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie ginie. W osobie siostry Magdaleny widzimy wiele innych sióstr i osób, które w tamtych czasach podobnie odpowiedziały Bogu na wezwanie – podkreśla s. Weronika.

*** Powyższy tekst pochodzi z łowickiego "Gościa Niedzielnego"

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg