Amerykanie na Dzień Dziękczynienia mają indyka, a Polacy na Święto Niepodległości gęś. Tak przynajmniej być powinno, choć trzeba przyznać, że na polskich stołach częściej gości indyk niż gęsina.
W31 rządzi
Dr Halina Bielińska z Zakładu Doświadczalnego w Kołudzie Wielkiej – który należy do Instytutu Zootechniki Państwowego Instytutu Badawczego – uwielbia jesienne wieczory z pieczoną gęsią na stole i żurawiną, czerwonym winem, w gronie przyjaciół i najbliższej rodziny. Mówi, że przy gęsi dobrze posiedzieć; gospodarz wieczoru wie, że podał to, co najlepsze, a goście czują się wyróżnieni, bo dla byle kogo nikt gęsi nie piecze. Bielińska już dzień wcześniej naciera tuszkę majerankiem, pieprzem i solą, a następnie zaszywa w niej kilka winnych jabłek i gdzieniegdzie dokłada jałowiec. Tak przygotowaną tuszkę marynuje przez całą noc i pół dnia. Popołudniem wonności unoszą się z piekarnika i w całym domu czuć święto. Ale dla pani doktor gęś ma znaczenie nie tylko kulinarne, piekarnik i stół to raczej końcowy efekt wieloletniej zażyłości naukowej. – W przypadku gęsi białej kołudzkiej mowa o dwóch rodach: W11, czyli rodzie matecznym, o bardzo dużej nieśności, oraz W33, czyli rodzie ojcowskim, o bardzo wysokiej użytkowności mięsnej. Skojarzenie gąsiorów W33 z gąskami W11 daje mieszańca W31, którymi są właśnie gęsi owsiane – tłumaczy H. Bielińska.
Pisklęta W31 trafiają z Zakładu Doświadczalnego w Kołudzie Wielkiej do niewielkich gospodarstw rolnych, a także do ferm towarowych rozsianych po całym kraju. W Polsce są również stada rodzicielskie, które – tak jak Zakład Doświadczalny –sprzedają materiał hodowlany. W31 już nie powinien się rozmnażać, bo z każdym pokoleniem traci swoje najlepsze cechy. Kilka lat temu nad prawidłowym rozwojem stada w Kołudzie Wielkiej czuwał dyrektor Eugeniusz Kłopotek, ale w 2007 r. wygrał wybory parlamentarne i trafił do Sejmu jako poseł PSL. Po nim przyszedł Ryszard Jagodziński, którego zastępuje wicedyrektor Halina Bielińska. Jest ona również kierownikiem Krajowego Ośrodka Badawczo-Hodowlanego Gęsi. Do zadań ośrodka należy dbanie o rozwój produkcji gęsi w kraju, patronat merytoryczny nad stadami rodzicielskimi oraz współpraca z eksporterami. Bielińska nie przestaje także udoskonalać cech kołudzkiej owsianej. Aktualnie opracowuje specjalną dietę, która będzie serwowana pisklętom. Chodzi o wykorzystanie ziół.
Jak w Jeziorach gęsi ocalili
W Balicach koło Kołudy Wielkiej, w zagrodzie Wiesławy i Henryka Zielińskich, też można spotkać gęś owsianą. Zielińscy zrobili z niej obywatelkę świata, bo wysłali ją samolotem do Kanady, to znaczy jej pierza obleczone w kołdrę dla córki i wnuków. Druga córka, Dorota, również wozi gęsi, ale bez piór, najczęściej do Niemiec, jako prezent dla przyjaciół. Wielki prezent wiosną tego roku zrobił także Zakład Doświadczalny w Kołudzie, bo sprzedawał gąsięta okolicznym Kołom Gospodyń Wiejskich po cenach promocyjnych, głównie dlatego, żeby przydomowy chów przetrwał przynajmniej na Kujawach i Pomorzu, bo w innych częściach kraju bywa z tym coraz gorzej. W gminie Jeziora Wielkie skorzystano z promocji i zakupiono około 3 tys. piskląt. Dystrybucją zajęła się Katarzyna Kasztarynda z miejscowego koła gospodyń. Panie brały średnio po 20, 60, 100 sztuk. Najwięcej poszło do Woli Kożuszkowej, która prześcignęła Krzywe Kolano i Wysoki Most. – Mąż pożyczył od brata samochód i pojechaliśmy do Kołudy po gęsi. Później rozwoziliśmy je w poszczególnych miejscowościach – mówi pani Katarzyna.
Wyprawa nie należała do bezpiecznych, dlatego że na terenie gminy Jeziora Wielkie leży jezioro Gopło, a wokół sporo lasów i łąk, co stanowi wręcz idealne warunki do rozmnażania lisów. Na szczęście transportu Kasztaryndów nie zaatakował żaden lis, ale napadł ich za to weterynarz, bo według unijnego prawa samochód nie był wystarczająco przystosowany do przewozu ptactwa hodowlanego. Dodatkowo zarzucił małżeństwu, że nie mają badań lekarskich potrzebnych do opieki nad gąsiętami w czasie transportu.
– Odpowiedziałam, że mam przecież aktualne badania lekarskie, takie same, jakie wymagane są przy dojeniu krów – wyjaśnia gospodyni. Tym sposobem krowy w Jeziorach uratowały blisko 3 tys. gąsiąt, dzięki czemu cała gmina może się przekonać na własnym podniebieniu, że „na św. Marcina najlepsza gęsina”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |