Traktat o obieraniu marchwi

Jako kilkunastoletnia dziewczyna tańczyłam boso przy tym samym piecu. Który to mógł być rok? – zastanawia się pani Stefania, dokładając węgla do ognia. – Nie aż tak dawno, chyba 1957.

– Działamy jak porządna firma, wszystko musi być zorganizowane i zaplanowane, nie możemy sobie pozwolić na spontaniczność – mówi Kasia. – Kiedy wychodzę rano do pracy, Karolka przejmuje mąż. Przed 9.00 przychodzi opiekunka i Maciek może jechać do radia. Ja staram się być w domu nie później niż o 14.00. Zdarza się, że Maciek wraca o 22.00.

Wyścig z czasem to domena ludzi młodych. Często zaczyna się zaraz po wyjściu z banku z pozytywną decyzją kredytową. Tych pozytywnych decyzji może być kilka: mieszkanie, samochód, lodówka. – Jesteśmy pokoleniem na dorobku – mówi Michałowski. – Ale tak naprawdę to nie praca się liczy, ale dzieci – uśmiecha się do Karolka.

Jak długo da się żyć na wysokich obrotach? – No właśnie – Michałowscy zgodnie potakują głowami, po czym do Maćka dzwoni ktoś z pracy, choć dochodzi 20.00. Kasia, trzymając synka na rękach, pochyla się nad kuchnią. Często gotuje tak, aby starczyło na dwa dni. Korzysta z półproduktów albo robi szybkie dania złożone z prostych składników. O krojeniu marchwi nie ma mowy.

Najwolniejsze ogniwo

– Jesteśmy coraz bardziej zabiegani – mówi Łukasz Krzyżanowski, doktorant socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. – Faksy, telefony komórkowe i internet zapewniają szybki przepływ informacji. Procesy komunikacyjne, które trwały kiedyś kilka dni, a czasem i miesięcy, dziś załatwiamy jednym kliknięciem myszki. W sytuacji rozwoju technologicznego człowiek okazuje się najwolniejszym ogniwem. Aby nadążyć, musimy przyspieszyć – komentuje. Jeśli przyjęlibyśmy rozumowanie Krzyżanowskiego, oznaczałoby to, że im większy postęp cywilizacyjny, tym bardziej zabiegani ludzie.

Pewnie z szybkiego tempa życia bierze się sukces książek, które doczekały się ekranizacji. „Dom nad rozlewiskiem” bił do niedawna rekordy popularności, bo ukazuje powrót ze zwariowanego świata do domu na wsi, gdzie nad piecem suszy się dziurawiec, a komórka traci zasięg. O żadnej innej książce Katarzyny Grocholi nie było tak głośno jak o „Nigdy w życiu”. Tam również jest dom z kominkiem i śniadaniem na tarasie. Kolejny wydawniczy przykład to „Pod słońcem Toskanii”. Książka zdobyła międzynarodowy rozgłos, choć prawie połowę zajmują przepisy kulinarne. Nic tylko wydawać książki kucharskie na temat krojenia warzyw i sposobu ich przyrządzania.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| LUDZIE, REPORTAŻ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg