Moda klasy zero

Gdzie wymalowane na różowo Christiny Aguilery spotykają się z pomalowanymi na czarno Marilynami Mansonami? W prawie każdej polskiej placówce oświatowej.

Według Julity, wszelkie „demonizujące” style, w tym również współczesny styl werterowski, czyli tzw. emo, pokazują, jak bardzo dzieci są zagubione. Wybierają makabryczną stylistykę, by w ten sposób (najczęściej nieświadomie) wymusić zainteresowanie dorosłych. Nie zdają sobie jednocześnie sprawy, że wystawiają się tym samym na działanie... – No właśnie, czyje? – pyta retorycznie stylistka, wymieniając popularne wśród tej grupy młodzieży motywy, takie jak trupie czaszki na tenisówkach czy pentagramy na T-shirtach. Milczeniem pomińmy fascynację żyletkami i zeszyty z zakatrupionym króliczkiem na okładce.

Według Wudarczyk, młodzież zawsze chciała, chce i będzie chcieć się wyróżniać, stąd oryginalne stroje czy fryzury. Ostatnio jednak „oryginalnie” znaczy „wyzywająco” lub „szokująco”. Skala zjawiska jest coraz większa, a przyzwolenie społeczne (również wśród nauczycieli!) na „oryginalne” ciuchy w klasie rośnie. Z kolei dzieci, którym wcale się nie podoba styl „na lolitkę”, „mansona”, czy co tam w szkole jest akurat modne, doświadczają swoistego ostracyzmu. Bywa, że wręcz są wyrzucane poza klasowy nawias. Może więc likwidacja (odgórnie narzuconych) mundurków była złym pomysłem? – Pod grzecznym mundurkiem można świetnie ukryć bluzeczkę z napisem „sex instruktor”. A po zajęciach w szkole łatwo na szyję założyć skórzaną obrożę nabitą ćwiekami – mówi Wudarczyk. – Mundurek bez wychowania nie załatwi problemu.

Julita, zawsze jest „zrobiona”: nie wychodzi z domu bez makijażu, perfekcyjnie dobranych butów do ciuchów, a ciuchów do dodatków. Widzi to jej córka, 11-letnia Emilka, i też chce wyglądać.
– I bardzo się z tego cieszę. Sama uczę ją ładnego, modnego, a zarazem poprawnego ubierania się. Emilka wygląda dobrze, ale, co ważne, stosownie do jej wieku i do miejsca – mówi. Julita tłumaczy Emilce, że „oryginalnie” nie oznacza „tak jak koleżanki”. A gdy pojawiają się argumenty, że „wszyscy to noszą”, tłumaczy, że klasowa moda, nie ma z prawdziwą klasą wiele wspólnego. – Pokazuję córce, również na własnym przykładzie, że można wyglądać dobrze, nie odsłaniając bielizny i nie wydając na ciuchy kroci. Kupujemy więc m.in. w lumpeksach, w których można wygrzebać perełki. Dobieramy ciekawe dodatki – mówi Julita. – Córka chętnie słucha i uczy się. Jestem pewna, że do czasu, gdy stanie się zbuntowaną nastolatką, zdążę zaszczepić w niej prawdziwie dobry gust. A Emilka stworzy swój naprawdę ciekawy i niepowtarzalny styl.

Okiem modowego szkoleniowca

Lidia Tkaczyńska jest właścicielką firmy Activena, zajmuje się nauką kreowania wizerunku. Od lat prowadzi szkolenia z modowego savoir-vivre’u dla pracowników różnego rodzaju firm. Coraz częściej jednak zgłaszają się do niej... szkoły: gimnazja i licea, a także nieformalne grupy młodych dziewcząt.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg