O zdrowym rozsądku, którego jest coraz mniej, bezbronności wobec wyzwań życiowych i poradnictwie przez Internet z ks. Władysławem Szewczykiem rozmawia Joanna Sadowska.
Joanna Sadowska: Po co ludzie przychodzą do poradni?
Ks. Władysław Szewczyk: – Jak wynika z samej etymologii słów „poradź mi”, „pomóż mi”, człowiek przychodzi do drugiego, do poradni po radę, aby „nie wiem” zmieniło się pod wpływem rozmowy na „aha, już wiem”. I przychodzi po moc – po siłę. Wzmocnienie, wsparcie, siła to jest to, czego petenci w poradni oczekują. Czasami doradca niewiele mówi, ale swoim wysłuchaniem wiele pomaga. Rada jest dla umysłu, moc jest dla nadziei i motywacji.
Jak przez lata ewaluowały formy pomocy w „Arce”?
– Na początku to było tylko poradnictwo, potem doszedł telefon zaufania, a następnie terapia dla małżonków zagrożonych rozwodem. W ostatnich latach zaczęliśmy wprowadzać poradnictwo przez Internet, a od dwóch lat – mediacje. Organizujemy też szkolenia np. dla rodziców, nauczycieli, ale też dla naszych dyżurnych.
Wielką przyszłość ma poradnictwo przez internet…
– Tak, już otrzymujemy e-maile z najrozmaitszymi pytaniami, od tych trudnych dotyczących dramatów osobistych, rodzinnych; dotyczących sensu życia, myśli samobójczych, biedy i bezrobocia, lęku i rozpaczy, aż po takie proste, np. kiedy w Tarnowie rozpoczyna się kurs przedmałżeński.
Jaka jest obecnie rola „Arki”?
– Ta rola się zmienia. Rośnie zarówno liczba osób szukających pomocy, jak i zakres skomplikowanych problemów. Mamy np. problem migracji, a co za tym idzie – rozluźnianie więzów w rodzinie. Zauważam też coś, co nazwałbym jakimś dziwnym zmniejszeniem się zdrowego rozsądku. Dzisiaj, tak sądzę, ludzie mają go mniej. Chociaż więcej wiedzą o różnych sprawach, między innymi z Internetu. Bardziej jednak są bezbronni wobec wyzwań życiowych i popadają w stany niepokoju, bezradności. Jest więc potrzeba ciągłego szkolenia i dokształcania dyżurnych. Potrzebna jest też formacja duchowa, bo dzięki temu jest głębsza motywacja w posługiwaniu w „Arce”. Wśród ludzi wzrasta też świadomość, że Kościół ma uczyć i pomagać. U nas jest akcent na działania pomocowe nastawione na konkretnego człowieka. A w każdym człowieku, nawet najbardziej zagubionym, uzależnionym czy rozbitym, jest iskra dobra, trzeba tylko stworzyć klimat, by się ujawniła, a potem dmuchać na nią, by nie zgasła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |