Dni otwarte w ośrodku to możliwość integracji rodziców, uczniów
i nauczycieli
Dni otwarte w ośrodku to możliwość integracji rodziców, uczniów
i nauczycieli
Ks. Rafał Olchawski

Dziecko tu nie zginie…

Brak komentarzy: 0

GN 25/2013 Lublin

publikacja 29.06.2013 06:00

- To miejsce dla dzieci, które mają problemy z przyswajaniem wiedzy w zwykłych szkołach 
- mówi dyrektor Beata Michniewicz.

Mecz między rodzicami a nauczycielami i uczniami niestety przerwał deszcz, jednak to nie przeszkodziło w dalszym świętowaniu. 4 czerwca Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy im. Henryka Sienkiewicza w Świdniku z racji Dnia Rodziny odwiedziło wielu gości. – Jest to idea, która służy integracji dzieci, rodziców, środowiska szkolnego i społeczności Świdnika. Promujemy również szkołę. Rozwieszamy plakaty, rozdajemy zaproszenia, by mieszkańcy miasta mogli przyjść, zobaczyć naszą pracę i nas poznać. W ramach różnych spotkań w tym dniu są prowadzone zajęcia otwarte, w których uczestniczą rodzice, mogący obserwować swoje dzieci,
angażujące się w zajęcia – mówi Elżbieta Krupa, zastępca dyrektora.


Sukces


Artur Pinkos, nauczyciel wychowania fizycznego, jest w ośrodku już 20 lat. – Praca w takiej szkole to kwestia pasji i powołania. Wymaga ona wiele serca, cierpliwości, indywidualnego podejścia do każdego ucznia i poświęcenia mu czasu. Tę szkołę od masowych wyróżnia rodzinna atmosfera, której budowaniu służy także Dzień Rodziny – zaznacza.
 Nauczyciele, jak wszędzie, muszą pokonywać różne przeszkody i przeciwności. – Najtrudniejsze jest zaakceptowanie monotonii wynikającej z powtarzania pewnych zajęć. Niektórzy uczniowie po prostu nie są w stanie zapamiętać, opanować czynności i trzeba je wykonywać ponownie niemal każdego dnia. Jednak to uczy pokory. Myślę, że ja i wielu moich kolegów, koleżanek już nie podchodzi do tej pracy w ten sposób, by za wszelką cenę osiągnąć sukces pedagogiczny. Może okazać się, że uczeń zmienia się dopiero po wielu latach pracy i wtedy widać owoce – zaznacza pan Artur.

Potwierdza to historia wielu absolwentów ośrodka. – Był w naszej szkole pewien uczeń z zespołem Downa, bardzo trudno się z nim pracowało. Uciekał, nie chciał nawiązywać relacji z nauczycielami. Przebywał z nami przez cały okres swojej edukacji i dopiero pod koniec dostrzegliśmy efekty. Stał się fundamentem naszej drużyny piłkarskiej. Teraz, gdy spotyka któregoś z nauczycieli na ulicy, zatrzymuje się, wita, rozmawia. To dla nas duży sukces – opowiada Pinkos.


Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń ten artykuł Zagłosowało 7 osób.
Średnia ocena to 3,0.

Reklama

Reklama

Autopromocja