Nie poświęciliśmy się

Jak dbałeś o głos, że nie zmienił się przez lata? – dopytuję Tadeusza po wysłuchaniu jego nowej płyty „Ziemia”, która ukazała się 44 lata po słynnym „Zegarmistrzu światła”. – Nie dbałem, nie owijałam szyi szaliczkiem, po prostu żyłem – mówi. Ich wspólnego życia z Jolą Majchrzak-Woźniak też nikt nie otulał żadnym szaliczkiem.

Ledwie blizna

„Mam w oczach kawał świata, wiele mi wpadło w ręce/ a gdy mi trąbią sławę, mam zawstydzone serce/ A co z aniołem, gdyby ktoś wiedzieć chciał, mam ledwie bliznę, bo przy mnie stał” – te słowa z piosenki Jaromira Nohavicy, którą śpiewa Tadeusz, pasują też do jego życia.

Tadeusz: – W tym roku może po raz ostatni pojadę do Opola na Festiwal Piosenki, bo mój „Zegarmistrz” znalazł się w czołówce utworów najpopularniejszych w historii festiwalu. Wybrali go widzowie w plebiscycie telewizyjnej Jedynki.

Koncertują z nim Jola i synowie. Jola bierze grzebień i demonstruje, jak stroszy mu włosy przed występami, robiąc go „na Woźniaka”.

Tadeusz: – Miałem 25 lat, kiedy wszyscy śpiewali mojego „Zegarmistrza” i mi odbiło. Człowiek nie jest przystosowany do wstrząsu, jakim jest powszechna rozpoznawalność, i popularność uderza mu do głowy. Na szczęście wszystko mi przeszło w zderzeniu z życiem. Przed prawie 30 laty wycofałem się z działalności estradowej i pracowałem w teatrach, komponując muzykę do przedstawień.

Stara się ciągle robić coś nowego. Choćby – na zaproszenie Filmoteki Narodowej – muzykę do niemego filmu „Pan Tadeusz” z 1928 roku. W garażu urządził studio filmowe, gdzie kręci teledyski do swoich piosenek. A Filip we wszystkim uczestniczy i kibicuje tateli. Tadeusz: – On żyje w kilku rzeczywistościach równolegle. Jednocześnie jest „chłopakiem po przejściach”, dzieckiem, które się przytula lub swoim ulubionym muzykiem – Ryśkiem Riedlem, Grechutą czy Niemenem. Zna na pamięć ich repertuar, w związku z tym przemawia do nas czasem Norwidem czy Leśmianem.

Jola i Tadeusz w wielu swoich działaniach chcą zwrócić uwagę, że nie można ludzi dzielić na normalnych i niepełnosprawnych, bo granica jest cienka i zmienna. I że nie należy uciekać od „innych”. Tadeusz: – Dowiedziałem się, że znany profesor rzucił żonę, bo urodziło im się dziecko z zespołem Downa. Liczył, że w ten sposób będzie mógł się go pozbyć, ale jestem pewien, że ma przekichane. Jola: – Martwimy się, co będzie z Filipem, kiedy nas zabraknie. Nie dlatego, że sobie chleba nie ukroi, ale dlatego, że dla niego 100 złotych jest tym samym co milion, brak mu również poczucia jakiegokolwiek zagrożenia. Żywi pełną ufność do świata, przekonany, że wokół są tylko tacy jak on. Nikt nie może drugiego zgwałcić, napaść, okraść. Wściekam się, gdy ktoś mówi: „Poświęciłem się dziecku z zespołem Downa”. A kto mu się każe poświęcać? Ja się nie poświęciłam Filipowi. Moje życie stało się 10 razy ciekawsze od jego urodzin, tylko mam taką harówkę, że łeb odpada. Przecież z miłości urodził się nam nowy człowiek. Nie chcieliśmy robić badań prenatalnych. Gdyby się okazało, że jest downem i tak bym go urodziła.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg