Dobrze, że po Policję, albo Straż Miejską nie zadzwoniły ;) Raz jedna taka nieznajoma Ciotka straszyła mnie Policją, bo dziecko płacze... ehhh... w krótkij rozmowie okazało się, że sama dzieci nie ma i nie miała... ale nie poddała się :) Pozdrawiam serdecznie.
Jakiś czas temu czytałem o karmieniu piersią przez Polki. I było, że na starcie jakieś 90% matek chce karmić naturalnie przez kilka pierwszych miesięcy. I przez pierwsze dni karmią. A po miesiącu już chyba 10% matek karmi. I tak się zastanawiam, czy tych 80% dzieci nie dostaje sztucznego mleka przez Ciotki Dobrerady właśnie (oczywiście, nie tylko, leniwe położne i chora kultura swoje robią). Przyjdzie taka i zamiast pomóc w problemie, jaki się z laktacją pojawił (bo to tylko kwestia czasu) albo wspomóc dobrym słowem, zachwala butelkę (jakby prowizję z tego miała). "Nie męcz się dziewczyno! Dziecko głodne, trzeba nakarmić! Dasz butelkę, wypije, pośpi 3 godziny, a tak, będzie się budzić co chwilę." - i podobne bajki z mchu i paproci.
Ale nie daj Boże, jak taka "ciotka", przy tym jeszcze niezamężna i bezdzietna, nie zainteresuje się "świętą matką wielodzietną" i nie biegnie pomagać!
Bo przecież co ma do roboty taka singielka-egoistka jak nie niańczyć dzieci wielodzietnych i usprawiedliwiać w ten sposób swoje bezdzietne, beznadziejne istnienie?
Wówczas pełno jest komentarzy o ciężkim życiu wielodzietnych, niezrozumieniu, wyśmiewaniu i pogardzie dla Nowego Życia.
Biada wtedy samolubnym, bezdzietnym singielkom, które, rzecz jasna, wylegują się godzinami na górach pieniędzy, oglądają bez końca głupie seriale i za nic mają harówkę szlachetnych wielodzietnych, płacze i choroby ich dzieci.
Tekst fenomenalny. Ostatnio - i żeby było zabawniej tuż przed lekturą tego tekstu w papierowym GN, miałem taką sytuację z... teściem, który wyszedł przed szereg i przekroczył swoje kompetencje w stosunku do wnuka. Stanowczo zepchnąłem go na swoje miejsce ;)
Bo przecież co ma do roboty taka singielka-egoistka jak nie niańczyć dzieci wielodzietnych i usprawiedliwiać w ten sposób swoje bezdzietne, beznadziejne istnienie?
Wówczas pełno jest komentarzy o ciężkim życiu wielodzietnych, niezrozumieniu, wyśmiewaniu i pogardzie dla Nowego Życia.
Biada wtedy samolubnym, bezdzietnym singielkom, które, rzecz jasna, wylegują się godzinami na górach pieniędzy, oglądają bez końca głupie seriale i za nic mają harówkę szlachetnych wielodzietnych, płacze i choroby ich dzieci.