Podpisuję się pod tym felietonem w całości, a szczególnie pod pierwszym akapitem. Ja prowadzę w rodzinie walkę z okołosanocką tradycją, zabobonem, gusłami (nie wiem jak to nazwać). Rodzina jak najbardziej katolicka - róże różańcowe, kościół domowy, każdy chłopak jest ministrantem, a w Boże Narodzenie, Wielkanoc i kilka innych najważniejszych świąt KATOLICKICH broń Boże, żeby pierwsza do domu weszła kobieta - to przynosi ogromnego pecha. Wynaturzenie sięga tak głęboko, że specjalnie zamawia się chłopaków od sąsiadów, żeby wcześnie rano, najlepiej jak jeszcze wszyscy śpią, przyszli do domu. Przykro pisać ale moja żona też jest w to wkręcona. Drugi przykład - Wielka Sobota, wracamy z Kościoła z koszyczkiem i jest zakaz wejścia do domu zanim nie obejdzie się go dookoła trzy razy. Nie mam siły z tym walczyć, jak pytam gdzie w Piśmie Świętym jest ten nakaz zapisany to się wszyscy na mnie obrażają.
Pod rumpologię można również podciągnąć działalność kościelnych egzorcystów,święcenie wianków itp. Można by rzec,że rumpologia ma swe źródło w obrzędach religijnych choć obecnie przybiera co raz dziwniejsze formy.
To jeszcze mało grozne i powiedziałabym niewinne choć glupie .U mnie w rodzinie zabobony od pokoleń to normalka.Chodzenie po wróżkach, czytanie 'wróżki' czy 'szamana' - obok książeczek pobożnych to też normalka.Ale też widzę- co jest przerażajace , skutki tego.Niezgoda i niezrozumienie spraw Bożych.I nie można tego wyplenić,bo się obrażają i jestem najgorsza i potem wypędzają mnie z domu machając rękoma,bo przynoszę niepokój. Choć już modlitwa troszkę ,troszkę zmienia.!
Można by rzec,że rumpologia ma swe źródło w obrzędach religijnych choć obecnie przybiera co raz dziwniejsze formy.