Już mnie słabią te narzekania, na tę konwecję. Przecież jesteśmy w Unii Europejskiej i ta unia też nie jest, tylko jakąś szajką ideotów , co coś wydaje tylko na wiwat i na naszą szkodę...a czy nie ma tam w Brüssels: The Executive Committee of COMECE, tak prosto,zrozumiale powiedziawszy europejskiego episkopatu Biskupów ze wszystki państw należący do tej tej unii ???: z PL:jest tam: and Most Rev. Piotr Jarecki, Auxiliary Bishop of Warsaw (Poland) who are Vice-Presidents...Przecież pobierają żołd, nie lichy...Mają posiedzenia, wydawają swe komunikaty, i mają PILNOWAć wartości chrześcijańskich, czy do nich nie należy obowiązek poinformowanie wiernych, jakie im
to niebezpieczeństwem grozi ta konwencja??? a nikomu nie jest ona śiłą narzucona. Nie oni się nie będą narażać, Tłum niech Dalej szaleje w swej zabobonej wierze i zgrzyta zębami.
Aż wstyd mnie za te pyskówki bądź co bądź na prawowice wybranego Prezydenta, a teraz
jak ostani zbrodniaż obrzucony inwektywami a nawet od komunii świętej odżegnany...
i to wszystko w imię świętości... To się musi jakoś pomścić...
Całe szczęście, że Arcybiskup zabrał głos w tej arcyważnej sprawie. Odezwał się, że tak powiem, "ponad transparentami". Również moim zdaniem trzeba zachować spokój i robić swoje, bo przeciwnik prowokuje i narzuca styl gry. Protesty gorących głów i demonizowanie genderu przypominają leczenie objawowe, które w rzeczywistości tylko usypia czujność. Potrzebna jest praca u podstaw, na którą mamy wg Arcybiskupa sporo czasu, ale zacząć trzeba już, bo to...ogrom pracy. Myślę np. o obecnych rodzinach, o rodzicach posyłających swoje dzieci do szkół na edukscję (ale też wychowanie).
Dla uniknięcia "fundowania" (dosłownie) własnym dzieciom (wnukom też) obcych wzorców sprawdzajmy co jest w książkach, na ilustracjach, kto prowadzi zajęcia i na co idą publiczne fundusze (do których lepi się byle jaki "element"). Ferment konieczny jest w radach rodziców, szkół i innych lokalnych gremiach, których bierność wydała w końcu owoc w postaci owej konwencji. I oby nikomu nie wyrwało się, że chodzi o gender. Byłoby to duże uproszczenie i ułatwienie. Sprawdzajmy więc np. zasady doboru dyrektów szkół, nauczycieli, kuratorów oświaty. Sprawdzajmy też, czy to co dzieje się w naszych własnych rodzinach nie złapało już "wirusa". Możemy już teraz wiele sami zrobić, by nasze wnuki w przyszłości (tak, 20-30 lat to dobra perspektywa) nie mówiły o "pogrzebie tradycyjnej rodziny", że mieszkanie przed ślubem oddzielnie to wynaturzenie itp. itd. Konwencja "zasadzona" na fałszywej glebie powinna zwiędnąć. I powinno to być więdnięcie kontrolowane. Do pracy!Całe szczęście, że Arcybiskup zabrał głos w tej arcyważnej sprawie. Odezwał się, że tak powiem, "ponad transparentami". Również moim zdaniem trzeba zachować spokój i robić swoje, bo przeciwnik prowokuje i narzuca styl gry. Protesty gorących głów i demonizowanie genderu przypominają leczenie objawowe, które w rzeczywistości tylko usypia czujność. Potrzebna jest praca u podstaw, na którą mamy wg Arcybiskupa sporo czasu, ale zacząć trzeba już, bo to...ogrom pracy. Myślę np. o obecnych rodzinach, o rodzicach posyłających swoje dzieci do szkół na edukscję (ale też wychowanie).
Dla uniknięcia "fundowania" (dosłownie) własnym dzieciom (wnukom też) obcych wzorców sprawdzajmy co jest w książkach, na ilustracjach, kto prowadzi zajęcia i na co idą publiczne fundusze (do których lepi się byle jaki "element"). Ferment konieczny jest w radach rodziców, szkół i innych lokalnych gremiach, których bierność wydała w końcu owoc w postaci owej konwencji. I oby nikomu nie wyrwało się, że chodzi o gender. Byłoby to duże uproszczenie i ułatwienie. Sprawdzajmy więc np. zasady doboru dyrektów szkół, nauczycieli, kuratorów oświaty. Sprawdzajmy też, czy to co dzieje się w naszych własnych rodzinach nie złapało już "wirusa". Możemy już teraz wiele sami zrobić, by nasze wnuki w przyszłości (tak, 20-30 lat to dobra perspektywa) nie mówiły o "pogrzebie tradycyjnej rodziny", że mieszkanie przed ślubem oddzielnie to wynaturzenie itp. itd. Konwencja "zasadzona" na fałszywej glebie powinna zwiędnąć. I powinno to być więdnięcie kontrolowane. Do pracy!
Już mnie słabią te narzekania, na tę konwecję. Przecież jesteśmy w Unii Europejskiej i ta unia też nie jest, tylko jakąś szajką ideotów , co coś wydaje tylko na wiwat i na naszą szkodę...a czy nie ma tam w Brüssels: The Executive Committee of COMECE, tak prosto,zrozumiale powiedziawszy europejskiego episkopatu Biskupów ze wszystki państw należący do tej tej unii ???: z PL:jest tam: and Most Rev. Piotr Jarecki, Auxiliary Bishop of Warsaw (Poland) who are Vice-Presidents...Przecież pobierają żołd,
nie lichy...Mają posiedzenia, wydawają swe komunikaty, i mają PILNOWAć wartości chrześcijańskich, czy do nich nie należy obowiązek poinformowanie wiernych, jakie im
to niebezpieczeństwem grozi ta konwencja??? a nikomu nie jest ona śiłą narzucona.
Nie oni się nie będą narażać, Tłum niech Dalej szaleje w swej zabobonej wierze i zgrzyta zębami.
Aż wstyd mnie za te pyskówki bądź co bądź na prawowice wybranego Prezydenta, a teraz
jak ostani zbrodniaż obrzucony inwektywami a nawet od komunii świętej odżegnany...
i to wszystko w imię świętości... To się musi jakoś pomścić...
Również moim zdaniem trzeba zachować spokój i robić swoje, bo przeciwnik prowokuje i narzuca styl gry. Protesty gorących głów i demonizowanie genderu przypominają leczenie objawowe, które w rzeczywistości tylko usypia czujność.
Potrzebna jest praca u podstaw, na którą mamy wg Arcybiskupa sporo czasu, ale zacząć trzeba już, bo to...ogrom pracy. Myślę np. o obecnych rodzinach, o rodzicach posyłających swoje dzieci do szkół na edukscję (ale też wychowanie).
Dla uniknięcia "fundowania" (dosłownie) własnym dzieciom (wnukom też) obcych wzorców sprawdzajmy co jest w książkach, na ilustracjach, kto prowadzi zajęcia i na co idą publiczne fundusze (do których lepi się byle jaki "element"). Ferment konieczny jest w radach rodziców, szkół i innych lokalnych gremiach, których bierność wydała w końcu owoc w postaci owej konwencji. I oby nikomu nie wyrwało się, że chodzi o gender. Byłoby to duże uproszczenie i ułatwienie. Sprawdzajmy więc np. zasady doboru dyrektów szkół, nauczycieli, kuratorów oświaty.
Sprawdzajmy też, czy to co dzieje się w naszych własnych rodzinach nie złapało już "wirusa".
Możemy już teraz wiele sami zrobić, by nasze wnuki w przyszłości (tak, 20-30 lat to dobra perspektywa) nie mówiły o "pogrzebie tradycyjnej rodziny", że mieszkanie przed ślubem oddzielnie to wynaturzenie itp. itd.
Konwencja "zasadzona" na fałszywej glebie powinna zwiędnąć. I powinno to być więdnięcie kontrolowane. Do pracy!Całe szczęście, że Arcybiskup zabrał głos w tej arcyważnej sprawie. Odezwał się, że tak powiem, "ponad transparentami".
Również moim zdaniem trzeba zachować spokój i robić swoje, bo przeciwnik prowokuje i narzuca styl gry. Protesty gorących głów i demonizowanie genderu przypominają leczenie objawowe, które w rzeczywistości tylko usypia czujność.
Potrzebna jest praca u podstaw, na którą mamy wg Arcybiskupa sporo czasu, ale zacząć trzeba już, bo to...ogrom pracy. Myślę np. o obecnych rodzinach, o rodzicach posyłających swoje dzieci do szkół na edukscję (ale też wychowanie).
Dla uniknięcia "fundowania" (dosłownie) własnym dzieciom (wnukom też) obcych wzorców sprawdzajmy co jest w książkach, na ilustracjach, kto prowadzi zajęcia i na co idą publiczne fundusze (do których lepi się byle jaki "element"). Ferment konieczny jest w radach rodziców, szkół i innych lokalnych gremiach, których bierność wydała w końcu owoc w postaci owej konwencji. I oby nikomu nie wyrwało się, że chodzi o gender. Byłoby to duże uproszczenie i ułatwienie. Sprawdzajmy więc np. zasady doboru dyrektów szkół, nauczycieli, kuratorów oświaty.
Sprawdzajmy też, czy to co dzieje się w naszych własnych rodzinach nie złapało już "wirusa".
Możemy już teraz wiele sami zrobić, by nasze wnuki w przyszłości (tak, 20-30 lat to dobra perspektywa) nie mówiły o "pogrzebie tradycyjnej rodziny", że mieszkanie przed ślubem oddzielnie to wynaturzenie itp. itd.
Konwencja "zasadzona" na fałszywej glebie powinna zwiędnąć. I powinno to być więdnięcie kontrolowane. Do pracy!