Małe kroki do Karolka
Szczęśliwa rodzina: Anna, Zbigniew, Karolek i Zosia Kasprzykowie Henryk Przondziono/GN

Małe kroki do Karolka

Brak komentarzy: 0

Barbara Gruszka-Zych

GN 47/2011

publikacja 24.11.2011 00:15

Gdy rodził się Karolek, Ania prosiła Boga, żeby choć cichutko zakwilił. To miał być znak, że przeżyje. Po sześciu latach słyszy, jak jej synek wypowiada pierwsze sylaby. Czasem układają się w słowo „mama”.

Kiedy Ania i Zbyszek Kasprzykowie w 21. tygodniu planowanej ciąży szczęśliwi i zakochani szli na pierwsze USG, chcieli się tylko dowiedzieć, jaka będzie płeć ich dziecka. A usłyszeli, że maleństwo nie ma wytworzonego spoiwa wielkiego między dwoma półkulami mózgu. Na tym nie kończyła się lista złych wiadomości. Ich synek cierpiał na przepuklinę przeponową, tak że jelita i inne narządy uciskały płuca, które nie mogły prawidłowo się rozwinąć. Nie wiadomo było, czy po przyjściu na świat złapie pierwszy oddech. Nikt nie mógł przewidzieć, czy z czasem nie ujawnią się dodatkowe choroby. Później okazało się, że Karolek cierpi na głęboki niedosłuch. Ma też kłopoty z przełykaniem pokarmów i musi być dokarmiany dożołądkowo. Kiedy tamtego dnia wyszli od ginekologa, nogi same zaprowadziły ich do kościoła ss. sercanek w Krakowie. – Zaraz potem zaczęły się nasze pielgrzymki między zakonami klauzurowymi z prośbą o modlitwę – pamięta Ania. – Bardziej przeżywałem smutek żony – wspomina Zbyszek. – Przyjąłem straszną wiadomość, ale co miałem zrobić, uciec? To było moje dziecko. Od razu je pokochałem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..