Prognoza przewidywała opady deszczu i deszczu ze śniegiem. Piąta Pikieta w obronie zabijanych w Szpitalu Bielańskim dzieci z zespołem Downa rozpoczęła się punktualnie o godzinie 11.00.
Pierwsza dołączyła do nas Agata, potem Sylwester, Witek, Kasia, Leszek, Damian, Marcin, ks. Tomasz i kilka osób których imion nie znam. Jak dobrze, że przyszli. Wymowa pikietowania na wietrze i w deszczu wydawała się jeszcze większa…
Podeszła do nas wychodząca ze szpitala kobieta- to tak wygląda dziecko w 24 tygodniu? Jest takie duże?
W trakcie pikiety doszedł i Bartek z Góry Kalwarii. Zna wiele wspaniałych dzieci z zespołem Downa, w tym 10 letnią Olę, która wystąpi w przyszłym tygodniu w przedstawieniu „Czerwony Kapturek”, które sama zapragnęła zorganizować.
Podchodzą ludzie i czytają napis na plakacie: W Szpitalu Bielańskim zabija się dzieci z zespołem Downa. Zatrzymują się, odchodzą, kiwają głową. Informacja przedziera się...
Czy niemy głos pikietujących w obronie zabijanych dzieci dociera do sumień personelu szpitala? Czy wzbudza refleksję u obserwatorów? Czy horror zabijanych w łonie matek dzieci ma szansę się zakończyć?
Będziemy przychodzić aż nie zobaczymy światełka w tunelu, aż nie będziemy mieć pewności, że dzieci nie są już zagrożone zabójstwem ze strony tych, którzy mają je ratować.