Zaczęło się od strachu przed Caritas. Dzięki ciężkiej pracy strach zniknął i wiele osób zgłasza się do bezinteresownej pomocy.
Nidzickie Hospicjum
Domowe obchodzi jubileusz 10-lecia. Przez ten czas w ramach Caritas wokół różnych akcji zgromadziło się ponad stu wolontariuszy – uczniów okolicznych szkół, ale także osób dojrzałych. – Swoją przygodę z Caritas zaczęłam w roku 2003. Moja poprzedniczka zginęła w wypadku samochodowym, wykonując swoją pracę. Byłam zatrudniona w szpitalu, na pediatrii, jestem pielęgniarką. Moją pasją była praca z dziećmi. Nie wyobrażałam sobie zajmowania się terminalnie chorymi. Mam przykre doświadczenia z dzieciństwa. Mama szybko odeszła więc broniłam się przed spotkaniem ze śmiercią. Pewnie dlatego wybrałam pracę z najmłodszymi – mówi Czesława Jarkowska, dzisiaj kierownik nidzickiego hospicjum.
Przełamać fatum
Kiedy zdecydowała się na hospicjum, w placówce był do dyspozycji jeden samochód i pracowały dwie pielęgniarki. Na dodatek dyrektor, ks. prał. Sudziński, zginął w wypadku. – Panowało przekonanie, że zaangażowanie w prace Caritas jest niebezpieczne. Ludzie myśleli, że nad placówką ciąży jakieś fatum. Mówili: „Gdzie ty idziesz? Zastanów się, co robisz!” – wspomina pani Czesława.
Na początku z wolontariuszami było kiepsko. Ludzie stronili od pracy przy chorych terminalnie. Nie mając prawa jazdy, Czesława pieszo odwiedzała nielicznych podopiecznych. Zaczęła jednak odczuwać satysfakcję z pracy. Widziała zmiany, jakie wprowadzała w świat pacjentów. Po jej wizytach byli wymyci, zaopatrzeni w lekarstwa i wdzięczni. Pojawiła się radość z owoców swojej działalności. Przez ostatnie osiem lat wiele się zmieniło. W tym czasie organizowano akcje promujące wolontariat i uświadamiające mieszkańców Nidzicy i okolic, że pomoc w ramach Caritas może dać wiele satysfakcji. Próbowano także przekonać chorych, aby nie patrzyli na Domowe Hospicjum jak na zakład pogrzebowy. Z czasem akcje te zaowocowały.
Łzy wdzięczności
Obecnie w prace Caritas w różnych projektach zaangażowanych jest około 100 młodych wolontariuszy oraz wiele osób starszych. Młodzi pomagają w zbiórkach pieniędzy na konkretne cele, starsi odwiedzają chorych. – Jestem w wolontariacie od pięciu lat. Kiedy miałam 12 lat, przeprowadziliśmy się do Nidzicy. Nikogo tu nie znałam. Po szkole miałam dużo wolnego czasu i chciałam go jakoś zagospodarować. Chodziło o coś, co sprawiałoby mi przyjemność, a jednocześnie łączyłoby się z pomocą innym. Wtedy właśnie zapisałam się do wolontariatu – mówi Natalia Borkowska (l. 17), zaangażowana w różne akcje organizowane przez Caritas. Jedną z nich jest „Aniołek”. Polega na pośrednictwie w dostarczaniu paczek dla rodzin w potrzebie. Młodzi robią aniołki z papieru, na których widnieje numerek przypisany konkretnej rodzinie. Aniołki wywieszane są na choince w kościele. Chętni biorą je i przygotowują paczkę. Nie wiedzą oczywiście o tym, do kogo powędrują prezenty, przekazywane dalej przez młodych wolontariuszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.