Kończy się karnawał, więc czas zacząć karnawał... komunijny. Wszak jeszcze tylko trzy miesiące do maja
Przypadkowo natknęłam się na ogłoszenie pt. „Sprzedam konfetti komunijne”. Zdziwienie ogromne ale może to jakaś pomyłka lub cienki żart? Otóż nie. Po uważnej weryfikacji ogłoszenia, a także dogłębnym przyjrzeniu się komunijnym anonsom, ogłaszam co następuje: dostępne są na rynku „nowoczesne gadżety” komunijne. A są nimi, m.in: rzeczone konfetti w kształcie... krzyży i maleńkich Pism Świętych, które należy rozsypać na komunijnym stole, a można nimi nawet na wiwat, posypać małego „komunistę”. Można też kupić komunijne figurki na tort - z dzieciaczkiem a tuż obok hostią, serwetki z napisem „IHTIS”, banery komunijne lub papierowe girlandy z motywem hostii i serduszek, które należy rozwiesić nad stołem biesiadnym, a także wiele innych, podobnych w formie i treści, przedmiotów komunijno – ozdobnych... Można też zamówić sobie „tort komunijny” w kształcie Najświętszego Sakramentu. Potem, po Mszy św., w której nasze dziecko po raz pierwszy przyjmuje do serca Jezusa, podaje się mu na deser formę lukrowaną. Niech sobie dzieciaczek, posłodzi. W końcu to jego dzień...
Okropność? Wariacja? Świętokradztwo albo przynajmniej niestosowność i bezguście jednocześnie? Zgoda. Nikt tego nie kupuje? Brak zgody. Otóż podobno takie i inne komunijne gadżety, sprzedają się świetnie. A zapobiegliwe mamy drugoklasistów, żeby do Pierwszej Komunii dziecka przygotować się należycie, już teraz – w lutym gromadzą te gadżety (prócz tortu, rzecz jasna) z błyskiem w oku.
I dlatego trzeba o tym mówić i pisać teraz, nie w maju. Jest czas, żeby chęć zakupienia „konfetti komunijnego w kształcie krzyży” - przemyśleć jeszcze raz...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |