Słowo „dom” dla wielu ludzi młodych nie niesie dziś pozytywnych skojarzeń i jest to wynik relacji w nim panujących. Tym ważniejsza jest refleksja dotycząca tego tematu, podjęta w wymiarze naukowym.
Co to jest dom? Jak mówić o rodzinie? W jaki sposób mówić o rodzinie dzisiaj, gdy w psychologii istnieje silny nurt antyrodzinny, w którym podkreśla się jedynie zagrożenia? Czy rodzina ma dziś jeszcze jakąś funkcję do spełnienia? I dalej: co to znaczy, że Kościół jest domem i w jaki sposób ma nim być? Dziś rozpoczęło się XXI Sympozjum Piekarskie. Jego temat brzmi: Dom, w którym rodzi się wspólnota – Rodzina, Społeczeństwo, Kościół
Mówienie o Kościele jako o domu jest dziś dość ryzykowne – zauważył metropolita katowicki otwierając sympozjum. Słowo „dom” dla wielu ludzi młodych nie niesie dziś pozytywnych skojarzeń i jest to wynik relacji w nim panujących. Tym ważniejsza jest refleksja dotycząca tego tematu, podjęta w wymiarze naukowym. W czasie pielgrzymki mężczyzn do Piekar Śląskich w niedzielę dopełni ją wymiar duchowy.
Pierwsza sesja to wydarzenie wielowątkowe. Podkreślę z konieczności tylko niektóre. Pierwszy, konieczny do zauważenia – zaznaczony już przez metropolitę katowickiego – to dysfunkcja rodziny, z jaką mamy dzisiaj do czynienia. Przerażające są statystyki podawane przez ks. Grzegorza Poloka, duszpasterza akademickiego, które wskazują, że dorosłe dzieci alkoholików (DDA) to około 40% dorosłej populacji Polaków. Druga potężna grupa dzieci, których rodzina była dysfunkcyjna to dorosłe dzieci z rodzin rozbitych (DDRR), czy to prawnie, czy emocjonalnie. Jedna ze studentek zapytała w dyskusji prelegentów, czy mogliby powiedzieć, jak oni rozumieją czym jest dom i czym jest rodzina, skoro te pojęcia są dziś rozumiane niewłaściwie. Nie sposób nie zastanowić się, czy pod tak zadanym pytaniem nie ma rozpaczliwego wołania: ja nie wiem, jak to powinno wyglądać! Nie mam wzorca, nie widziałam! Znam tylko to, co opisujecie jako patologię. Jak mam stworzyć w przyszłości coś, czego nie znam?
Ilu osób może dotyczyć taki problem?
Czym jest rodzina? Przewrotnie nieco dr hab. Marek Rembierz z Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie podał definicję… stalinowską. Warto ją przypomnieć. Otóż: Radziecka rodzina stanowi elementarny kolektyw społeczeństwa radzieckiego, jest organiczną komórką żyjącą z całym społeczeństwem i mającą wspólne z nim interesy.
W tej definicji rodzina jest postrzegana z perspektywy społecznej i tylko takiej. Jest instytucją społeczną. Proponuję eksperyment: proszę podmienić słowo „radziecka” słowem „chrześcijańska”, a „kolektyw” zastąpić „komórką” – zaproponował prelegent.
Czy zauważamy, że sami możemy wpadać w trybiki myślenia kolektywnego?
Czym wobec tego jest rodzina? Karol Wojtyła pisał o niej w latach 70. XX w. jako communio personarum – komunia osób. I zastrzegał, że nie należy tego określenia zbyt szybko rozumieć jako wspólnoty. Wspólnota to też pewna zbiorowość. Tymczasem chodzi o taki sposób bycia i działania osób we wzajemnym do siebie odniesieniu, w którym te osoby przez swoje bycie i działanie wzajemnie siebie potwierdzają i afirmują.
Rodzina zaczyna się od człowieka, który w sposób wolny istnieje dla innych. Człowieka, którego działania i samo bycie afirmuje i potwierdza osoby żyjące obok niego. Dopiero wtedy powstaje wspólnota, która jest w pełni ludzka. Wspólnota (rodzina) nie jest nad-wartością w stosunku do człowieka. Wręcz przeciwnie: zaczyna się od jego przyjęcia, potwierdzenia i afirmacji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |