Jak chronić dzieci przed dostępem do złych stron w internecie – ten problem spędza sen z powiek wielu dorosłym. Pomocą mogą być programy pozwalające sprawdzać, co pociechy robią przed komputerem.
O tym, że dzieci nawet zupełnie przypadkowo mogą odkryć w sieci to, czego nie powinny widzieć, przekonał się z jeden ze słupskich nauczycieli informatyki. W telewizji podano informację o rannej foczce, którą znaleziono w okolicach Pucka. Dzieci były bardzo przejęte losem zwierzęcia. Na przerwie postanowiły sprawdzić, co się z nim dzieje. Wstukały jakieś słowo na klawiaturze. No i uruchomiły kaskadę stron pornograficznych. – Wpadłem w przerażenie. Szybko wyłączyłem komputer – opowiada nauczyciel.
Z komputerem jak z autem
Nauczyciele i psychologowie przyznają: jesteśmy zagonieni, wychowanie dzieci zostawiamy szkole, kolegom i telewizji. Przymykamy oko na to, że nasze pociechy coraz więcej czasu spędzają także przed komputerem. Wirtualny świat staje się dla nich ucieczką od zupełnie realnych problemów. W internecie szukają odpowiedzi na nurtujące pytania. Tam próbują też znaleźć prawdziwych przyjaciół. Jak twierdzą informatycy, większość dorosłych pamięta o tym, by zabezpieczyć komputer przed wirusami. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba zadbać także o to, by nasze pociechy mogły bezpiecznie poruszać się w wirtualnym świecie.
Jacek Chmielewski, informatyk i właściciel firmy komputerowej z Koszalina, opowiada o sprawie w obrazowy sposób. – Jeśli ktoś ma samochód, to nie pozwoli, by podróżujące z nim dziecko nie miało zapiętych pasów! Tak w każdym razie postępuje świadomy kierowca – tłumaczy. – Rozsądek podpowiada też, by rodzice, dając dziecku rower, od razu kupili mu także kask. Podobnie należy zabezpieczyć pociechę, jeśli siada przed komputerem. O tym, że tak trzeba i że ludzie nie radzą sobie z tym najlepiej, Chmielewski przekonał się, gdy odwiedzał klientów firmy. Uaktualniał im oprogramowanie w komputerach firmowych i często słyszał, że w domu nie są w stanie skontrolować komputerowych poczynań swoich dzieci.
Adresu nie zdradzi
Na rynku dostępnych jest co najmniej kilka programów, dzięki którym dorośli mogą kontrolować dzieci siadające do komputera. Programy z reguły dają podobne możliwości. Najprostsza to monitorowanie odwiedzanych stron internetowych. Program blokuje witryny, których nie powinien oglądać młody człowiek. Filtruje też zdjęcia w wyszukiwarkach fotograficznych. Bardziej wyszukanym sposobem kontroli jest gromadzenie danych o tym, jakich wiadomości szuka dziecko w internecie. Rodzic otrzymuje tygodniowy czy miesięczny raport, w którym są podane nazwy odwiedzanych stron, a także problemy i pojęcia, których wyjaśnienie próbowało dziecko znaleźć w sieci. Raport podaje, które słowa i z jaką częstotliwością wpisywało. – Może się okazać, że podało w wyszukiwarce wyraz „samobójstwo” – wtedy oczywiście trzeba będzie szybko reagować – dodaje informatyk.
Sam opracował usługę o nazwie ReksioNET. Pomaga ona rodzicom m.in. kontrolować czas, jaki spędza dziecko przed komputerem. Jeśli pozwalamy mu siedzieć przed ekranem nie dłużej niż godzinę, to właśnie po upływie takiego czasu program sam wyłączy komputer. Umożliwia też ochronę przed ujawnieniem danych osobowych. Program nie pozwoli dziecku wpisać w wyszukiwarce albo w portalu społecznościowym swojego nazwiska, adresu albo telefonu kogokolwiek z rodziny. Pedagodzy są jednak zgodni: żaden, nawet najlepszy program, nie zastąpi czujności rodziców.
Czy warto korzystać z programów filtrujących sieć komputerową?
Aneta Matyjaszek, doradca rodzinny i trener rozwoju osobistego ze Słupska:
– Warto, ale trzeba to robić z głową. Kiedyś sama padłam ofiarą takiej blokady. Na zajęciach miałam do dyspozycji komputer, w którym, jak się okazało, został zablokowany dostęp do filmów na popularnym serwisie internetowym. No i plan moich zajęć załamał się. Programy nie mogą więc być jedynym narzędziem kontroli. Informatyk, który je układa, nie jest w stanie przecież przewidzieć wszystkich sytuacji. Dzieci są bardzo biegłe, szybko się uczą i świetnie radzą sobie w świecie komputerowym. Mam dzieci w wieku 8, 11 i 13 lat i wiem, że jeśli zechcą, obejdą przeszkodę. Sama poradziłam sobie z tą blokadą filmów, choć przecież w krótkim czasie nie zwiększyły się moje umiejętności.
Są domy, w których rodzice podchodzą do sprawy bardzo rygorystycznie: tylko programy edukacyjne, poza tym szlaban na komputer. Ale dzieci są w stanie to ominąć. Filmy pornograficzne czy brutalne gry mogą znaleźć w komputerze sąsiadów. Ja m.in. stosuję zasadę otwartych drzwi – kiedy moje dzieci siedzą przy komputerze, zostawiam otwarte drzwi do ich pokoju; przechodząc koło nich, widzę, co jest wyświetlane na monitorze. Jestem za przykładaniem większej wagi do wychowania dzieci, tak by same umiały wybierać to, co wartościowe, i reagować na niepożądane treści. Program komputerowy może tylko wspomagać dorosłych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |