Ponieważ tyle rzeczy walczy dziś o naszą uwagę, sądzę, że nadszedł czas, byśmy poświęcili chwilę na przeanalizowanie sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.
Nowy styl życia
Podłączenie do sieci, ciągłe przetwarzanie informacji, nieustanne rozproszenie… wszystko to stało się częścią naszego życia. Dawniej komputery zajmowały w naszym świecie nie wielką niszę. Używaliśmy ich czasem w pracy, ale nie w samochodzie czy pociągu. W domu czy w mieście byliśmy od sieci odłączeni. Komputery miały niewielkie możliwości – za pomocą aplikacji biurowych można było wykonać konkretne zadania i choć pasjans z pewnością uzależnia, nie pochłania całego życia. Dziś jest inaczej. Komputery zabierają nam życie. Choć jestem równie wielkim fanem techniki jak każdy normalny człowiek (a w niektórych wypadkach nawet większym niż inni), sądzę, że powinniśmy się zastanowić nad konsekwencjami naszego nowego stylu życia. Stworzyliśmy go bowiem bardzo szybko i nie jestem pewny, czy jesteśmy do niego przygotowani. Nie wypracowaliśmy strategii radzenia sobie z nieustannym podłączeniem do sieci ani związanych z tym norm kulturowych. Nie możemy uczciwie stwierdzić, że to właśnie w Internecie powinniśmy przeżyć życie. Skoczyliśmy na głęboką wodę, zanim nauczyliśmy się pływać.
Tego się od nas oczekuje
Załóżmy, że budzisz się pewnego dnia z postanowieniem, że nie chcesz już dłużej żyć w erze rozproszenia. Czy możesz się po prostu wycofać? W zasadzie mógłbyś to zrobić, ale byłoby to działanie wbrew społeczeństwu, które oczekuje, że będziesz postępował tak jak wszyscy. Posłużę się przykładem. Niedawno ogłosiłem, że rezygnuję z poczty elektronicznej (opowiem o tym w dalszej części książki), aby nie tracić więcej czasu na ciągłe sprawdzanie skrzynki i skupić się na tym, co mnie pasjonuje – tworzeniu. Wydawało mi się to jasne i proste, ale wiele osób żywo zareagowało na moje słowa. Niektórzy gratulowali mi odwagi, której ich zdaniem potrzebowałem, aby wyłamać się ze sztywnych reguł społecznych. Inni poczuli się urażeni i oburzeni, tak jakbym skrytykował ich sposób życia albo próbował się lansować. To ciekawe, że prostą decyzję o rezygnacji z używania poczty elektronicznej postrzegano bądź jako odważną, bądź arogancką tylko z tego powodu, że przeciwstawiłem się społecznej normie, zgodnie z którą powinienem być dostępny przez email i przynajmniej od czasu do czasu odpowiadać na listy. A przecież jeszcze dziesięć lat temu wiele osób nie korzystało z poczty elektronicznej i nikt z tego powodu nie robił problemu.
Email to tylko jedna z wielu normowanych społecznie spraw. Oczekuje się od ciebie rożnych rzeczy zależ nie od tego, kim jesteś, co robisz i jakie panują zwyczaje wśród twoich współpracowników. Od niektórych osób wymaga się jednak, by były dostępne przez cały czas – muszą nosić przy sobie smartfona czy inne urządzenie mobilne i natychmiast reagować na próby kontaktu, inaczej wypadną z obiegu i przestaną być uważane za dobrych biznesmenów. Od innych oczekuje się dostępności przez komunikatory internetowe czy Skype’a albo obecności na forach i portalach społecznościowych, ta kich jak Facebook i Twitter. Jeszcze inni muszą nieustannie śledzić newsy branżowe i na okrągło odświeżać podające je strony. Być ciągle podłączonym, włączyć się w rozpraszający strumień danych – tego dziś od nas oczekuje społeczeństwo. Sprzeciwienie się temu jest dla wielu osób bardzo trudne – wymaga odwagi lub gotowości, by stać się aroganckim lansiarzem.
Jak do tego doszło? Kiedy wyraziliśmy zgodę na to, by być częścią takiego systemu? Nikt nas nie pytał o zdanie – ta rzeczywistość rosła niepostrzeżenie wokół nas przez ostatnie dziesięć lub więcej lat i teraz trudno się z niej wy miksować. Nie twierdzę zresztą, że trzeba to zrobić. Uważam je dynie, że powinniśmy przemyśleć swoje postępowanie i zmienić oczekiwania społeczne, tak aby to system służył nam, a nie my systemowi.
Proste pytanie
Oto drobne ćwiczenie umysłowe, które pomoże ci zrozumieć, o czym mówię: jak wiele razy podczas czytania tego rozdziału coś odciągało cię od lektury albo miałeś ochotę zająć się innymi sprawami? Ile razy pomyślałeś, że chciałbyś sprawdzić email albo otworzyć jedną ze swoich ulubionych przeszkadzajek? Ile razy ciągnęło cię do innych zajęć i musiałeś oprzeć się pokusie? Jak wiele rożnych urządzeń dzwoniło czy wyświetlało komunikaty, kiedy czytałeś? Ile osób starało się o twoją uwagę? W idealnym świecie odpowiedź na wszystkie te pytania brzmiałaby „zero”. Mógłbyś czytać w skupieniu. Większość z nas jest jednak stale nękana rożnymi bodźcami i sądzę, że odpowiedź na powyższe pytanie była dla ciebie pouczająca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |