W 2010 r. Ratusz wsparł działalność trzech klubów dla rodzin, w 2011 r. – już ośmiu, a w tym roku – czternastu. Kluby powstają oddolnie, jak grzyby po deszczu, niemal we wszystkich dzielnicach Warszawy. Dlaczego?
Po urodzeniu dziecka poczułam się bardzo osamotniona. Większość znajomych nie założyła jeszcze rodziny, a ja musiałam nauczyć się mierzyć z gorączkami, pieluchami, butelkami i odizolowaniem od ludzi. I wtedy stał się cud: niemal pod moim domem powstał klub dla mam – mówi Katarzyna Plichta-Szwarc, uczestniczka Klubu Rodziny „Kącik”.
Opłaca się wszystkim
Gdy trafiła do klubu, synek miał sześć miesięcy. Do 3. roku życia byli jego stałymi gośćmi. Dla świeżo upieczonej mamy – bezcenne doświadczenie. – Nie tylko dlatego, że pozwoliło poznać mnóstwo osób: mam, tatusiów, babć i dziadków z podobnymi problemami. Dzięki klubowi, a właściwie jego uczestnikom i rówieśnikom dziecka, bardzo wcześnie rozpoznaliśmy u synka objawy autyzmu i szybko podjęliśmy odpowiednie ćwiczenia – dodaje. Dziś w Warszawie działa 14 klubów dla rodziców, gdzie spotykają się w pierwszych latach życia swoich pociech. Wymieniają się doświadczeniami i uczą, jak mądrze wychowywać dzieci.
Najwięcej jest ich na Mokotowie, Bielanach, Śródmieściu i na Pradze-Południe. W klubach ich uczestnicy mogą korzystać m.in. ze spotkań ze specjalistami, z zajęć edukacyjnych i grup zabawowych dla dzieci, warsztatów psychoedukacyjnych i grup wsparcia dla dorosłych. Uczestnikami zajęć coraz częściej są także ojcowie, a nawet dziadkowie. Według Joanny Dolińskiej-Dobek z Biura Pomocy i Projektów Społecznych urzędu miasta dofinansowanie klubów rodzica opłaca się wszystkim. – Każdy z nich ma swój własny charakter, ale jednocześnie wszystkie kluby podnoszą kompetencje rodzicielskie i dobrze zabezpieczają rodziny przed dysfunkcjami. Lepiej im zapobiegać, niż je potem leczyć – mówi.
Tylko miejsca brak
– Powstanie jednego klubu rodziny kosztuje miasto ok. 30 tys. zł. Ale mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej. Fundacja „Szansa”, która prowadzi klubik od dziesięciu lat, jest jedną z najlepszych organizacji pozarządowych na naszym terenie – dodaje wiceburmistrz Ochoty Piotr Żbikowski. Powstającym klubom najbardziej doskwiera brak lokalu. Wie o tym dobrze Maria Kurek, która rok temu powołała Muranowski Klub Mam. Działał do końca maja, bo władze gminy nie są w stanie wygospodarować miejsca na spotkania kilkudziesięciu rodziców. – Zakończyliśmy więc na razie naszą działalność balem z okazji Dnia Dziecka. Przyszło 50 mam z dziećmi. Szkoda byłoby zaprzepaścić ich entuzjazm – mówi Maria Kurek. Sama jest mamą dwójki dzieci, spodziewa się właśnie trzeciego. – Nie czuję się na siłach, żeby zakładać teraz fundację. Mam sporo pracy w domu, ale podobnie jak inne mamy, kilka godzin w tygodniu mogłabym poświęcić działalności klubiku – mówi.
„Sto Pociech”
Więcej szczęścia miał klub „Sto Pociech”, założony siedem lat temu przez Katarzynę Dołęgowską-Urlich i Dorotę Piszczatowską: – Po urodzeniu dzieci zadawałyśmy sobie pytanie: co dalej? Szukałyśmy pomysłu, jak wykorzystać czas wychowywania dzieci i przerwy w aktywności zawodowej. Zwróciły się do dominikanów z pytaniem, czy mieliby jakieś miejsce. Znalazło się w byłym przedszkolu. Remont wykonywany był już pod potrzeby klubu, który zaczął działać w 2005 r. Dziś „Sto Pociech” ma do dyspozycji 300-metrowy budynek i ogród. – Chcemy w naszym klubie, żeby maluchy poznawały świat w towarzystwie widzących z tej samej perspektywy. A dorośli – żeby wzmacniali się w byciu kochającymi i odpowiedzialnymi rodzicami – mówi Katarzyna Dołęgowska-Urlich ze „Stu Pociech”. – Wiele z naszych mam mówi, że bez klubu już nie wyobrażają sobie życia – dodaje Joanna Leszczyńska-Kudłaciak, założycielka klubu „Mamy Czas” na Bielanach.
Dla każdego coś miłego
Agnieszka Kielich Klub „Mamy Czas” na Bielanach Nasze mamy są niezwykle aktywne i pomysłowe. I to one są w większości autorkami planu zajęć w klubie. Podpowiadają, jakie mają potrzeby: czy chcą zaprosić pediatrę, czy logopedę, gorseciarkę, czy instruktorkę wiązania chust. Mamy też stałe zajęcia muzyczne, plastyczne i kulinarne. Od czasu do czasu spotykamy się także w bielańskiej Mediatece na zajęciach teatralnych. Jestem pewna, że niezależnie od liczby klubów mam, wszystkie zawsze będą pełne. Bo odpowiadają na zapotrzebowanie kobiet, które po urodzeniu dzieci, chcą spotykać rodziców z podobnymi problemami. Katarzyna Dołęgowska-Urlich Klub Rodziców „Sto Pociech” Zajęcia odbywają się siedem dni w tygodniu, od godz. 10 do 19. Codziennie korzysta z nich blisko 100 osób. Nie ukrywamy naszych związków z dominikanami: na naszych korytarzach i w kawiarni często można spotkać zakonników, ale też nie prowadzimy w „Stu Pociechach” lekcji religii. Są jednak tzw. duchogadki, czyli pogadanki o sprawach duchowych, a we wtorki w kaplicy organizujemy specjalną adorację dla mam z dziećmi: „Cicho sza, tu mówi Pan Bóg”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |