To jest początek ewangelizacji – mając Jezusa w sercu, nie taić swego skarbu. Nie narzucając się, prowokować innych do ożywienia ukrytej w sercach wiary.
No i mamy Trzech Króli. A może Czterech? I to Mędrców. Ewangelii szukali – choć wtedy tej nazwy nikt jeszcze nie używał. Bo czcigodna nazwa jest trochę abstrakcyjna. Nazwa księgi? Nazwa nauki? Nazwa stylu życia? A może sposobu na życie? Mędrcy jednak szukali Osoby. Szukali Kogoś. Nazywali go Królem i wiedzieli, że się niedawno urodził (znali czas ukazania się Gwiazdy). Dziecka więc szukali. Konkretnego Dziecka. Znaleźli. Nie wiemy, co dalej działo się z nimi – prócz tego, że inną drogą wrócili do swojej ojczyzny. Zatem dziś uroczystość Objawienia albo inaczej: święto ewangelizacji. Temat wszechobecny, miałem już go nie poruszać. Aliści usłyszałem niedawno coś, czym warto się podzielić. Najpierw o szpitalu. Wieloosobowa sala, każda pacjentka z dramatyczną diagnozą. Terapia trudna. Wspólnota pokonywania choroby. Opowiada jedna z pacjentek... Nie nagrywałem, nie wszystko spamiętałem, może coś przeinaczę. Dokładność na potrzeby felietonu. Modlitwa w szpitalnej sali. „Nie będzie wam przeszkadzało, jak będę się modlić?” Pytanie postawione z jakąś niepewnością, no bo nie wiadomo, kto jest kto. I jeszcze jesteśmy przesiąknięci hasłem tolerancji. Dziwnie jednokierunkowej. Nie przeszkadzało. Po kilku dniach modliły się wszystkie. I wszystko było wiadomo. I to, że modlitwa nie tylko nie przeszkadza, ale jednoczy, pomaga, wycisza – nie mówiąc o jej nadprzyrodzonej sile. Potrzebny był jednak ktoś pierwszy, kto nie bał się tam, gdzie bać się nie ma czego. A teraz o przedszkolu. Wnuczek wspomnianej rozmówczyni. Widać te same rodzinne korzenie. Tyle że mały nie czaił się. Przedszkolny posiłek, malec przeżegnał się przed jedzeniem. Nie minął tydzień, a połowa dzieci też się żegnała. Z czego można wysnuć statystyczny wniosek, że połowa populacji znała ten gest i obyczaj z rodzinnego domu. Ale dzieciakom nie przyszło do głowy, że gest wyrażający modlitwę nie jest zarezerwowany do czterech ścian domu. W tym cała bieda – jednym nie przychodzi do głowy, drudzy czują się skrępowani. Bo w imię uszanowania wolności innych o własnej wolności zapominają. Trzej Królowie wyruszyli szukać Króla, wiedząc, że tylko oni w drogę poszli. Mieli odwagę pytać i Heroda – choć jego zła i ponura sława bez wątpienia była im znana. I to jest początek ewangelizacji – wierząc w Boga, mając Jezusa w sercu, nie taić swego skarbu. Nie narzucając, nie popisując się, prowokować innych do refleksji, do ożywienia ukrytej w sercach wiary. W ten sposób powstają maleńkie, ale ważne zalążki wspólnoty chrześcijan. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |