Każdy, kto przygotowuje się do sakramentu małżeństwa, musi odbyć odpowiedni kurs. Warto wybrać taki, który zakończy się nie tylko odebraniem odpowiedniego dokumentu, ale i głębszym poznaniem przyszłej żony, przyszłego męża.
– Przed kursem, podejmując decyzję o zawarciu małżeństwa, można się kierować uczuciami, nawet nieuświadomionymi. Spotkania pomagają zrozumieć, co tak naprawdę przeżywasz, włączają ocenę racjonalną i zastanowienie, czy jednak nie ma między narzeczonymi zbyt dużych różnic w podejściu do życia, do pewnych wartości – mówi Kamila Górska-Kłodzińska. Zdarzają się oczywiście sytuacje, po ludzku patrząc, smutne. Kilkukrotnie wieczory wpłynęły na podjęcie przez młodych decyzji o zerwaniu. – Wbrew pozorom to też jest błogosławieństwo płynące z warsztatów czy rekolekcji. Można pomyśleć: „Szkoda, bo jednak już narzeczeni, a się rozstali”. Ale lepiej, jeśli różnice nie do przejścia ujawnią się przed ślubem – mówi Mariusz.
Bóg tak chciał
Podczas spotkań animatorzy starają się ukazać, że małżeństwo jest sakramentem. – Chcemy uczestnikom uświadomić, co jest przed nimi, że za chwilę dotkną sacrum. Staramy się też mówić, że ślub kościelny, sakrament, nie jest dla tych, którzy chcą, ale dla tych, którzy wierzą. Wszystko to, co przekazujemy parom, mówimy z perspektywy ludzi wierzących. Inaczej po prostu pewnych rzeczy nie da się przełknąć – tłumaczy Mariusz Górski-Kłodziński. Obrazowo przedstawiając sytuację, można powiedzieć, że przed wieczorami niektórzy uczestnicy stali pod chórem albo nawet na zewnątrz świątyni. Tymczasem po warsztatach zbliżają się do prezbiterium, wyglądają już zza filaru i patrzą zaciekawieni. – Największy wpływ na uczestników wywiera to, co mówimy o naszych doświadczeniach, tych bardzo trudnych. Ostatnio nawet doszliśmy do przekonania, że jest to nasza pokuta. Nie jest łatwo mówić o swoich błędach publicznie, ale taka jest właśnie nasza rola – bycie świadkiem.
Kamila i Mariusz na Spotkania Małżeńskie trafili na etapie rozkładu swojego małżeństwa. Nie mogą sobie nawet przypomnieć, jak znaleźli się na rekolekcjach w Krakowie. – Bóg tak chciał, my na pewno nie – dodają z uśmiechem. – Tak się zaczęła nasza przygoda – od upadku. Na początku rekolekcji nie odzywaliśmy się do siebie, bo niby o czym ma rozmawiać małżeństwo, które ten związek chce już zakończyć? Jednak tak jak w Kanie Galilejskiej woda naszego małżeństwa, która już śmierdziała, zamieniła się w wino. Tak właśnie na to patrzymy. Nie prosiliśmy o to nigdy Matki Bożej, ale Ona się za nami wstawiła. Wyjechaliśmy umocnieni, zobaczyliśmy w naszym małżeństwie światło. Patrzyłem na żonę jako dar, dar dany i zadany. Tam, na tych rekolekcjach, które można było nazwać „skupem padliny”, doświadczyliśmy zmartwychwstania naszej miłości i spotkaliśmy się jako mąż i żona – opowiada Mariusz.
Ziarno niepokoju
Teraz do tego spotkania chcą doprowadzić innych, którzy pragną – zapraszając w to wszystko Pana Boga – stworzyć szczęśliwe małżeństwo. W strukturze Spotkań Małżeńskich bardzo ważni są kapłani. Obecnie w ośrodku pracuje ich dwóch – ks. Marek Gbiorczyk oraz ks. Tomasz Łojek. – Staramy się też to „ziarno niepokoju” zasiać wśród młodych. Mieliśmy ostatnio spotkanie z diakonami naszego „Hosianum”. Chcieliśmy zachęcić kleryków, by w przyszłym duszpasterstwie ochoczo zajęli się rodzinami i małżeństwami. Bo jeśli tego nie zrobią, to tak naprawdę nici z ich powołania – do kogo będą mówić, skąd się wezmą następni kapłani? – tłumaczą liderzy Spotkań Małżeńskich z Olsztyna. Zamierzają również wprowadzić na Warmii kolejną formę rekolekcji, bardzo trudną, mianowicie dla związków niesakramentalnych. Przeznaczona ona będzie dla osób po rozwodach, które są już w kolejnym związku cywilnym.
Najbliższe Wieczory dla Zakochanych
5 lutego, godz. 19 – dom parafialny w parafii św. Józefa w Olsztynie. Zgłoszenia przyjmują: Mirka i Wojtek Wiśniewscy, tel. (89) 646 47 90 e-mail: kopernik11@poczta.fm
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |