Doktor od dzieci

Uważa, że warto bronić swojego zdania i że strach przed ośmieszeniem często jest wyimaginowany.

Prawdę pokażą wnuki

Naprotechnologia szanuje zasady etyczne, ale też godność człowieka. Lekarz i pacjent w procesie diagnostyki i terapii stają się nawzajem partnerami. Pacjent się edukuje, powiększa swoją wiedzę, choćby z zakresu wspomnianej wcześniej profilaktyki zdrowego stylu życia. – Uważam, że podejście do pacjentów jest uczciwe. Nawet jeśli do poczęcia nie dojdzie, to mają oni poczucie, że wszystko, co możliwe, zostało zrobione. Jeśli po dwóch latach leczenia nie ma efektów, małżonkom często proponuje się adopcję. Najczęściej jest to dobrze przyjmowane przez te pary – mówi ginekolog i wyjaśnia: – In vitro z kilku względów jest dla katolika nie do przyjęcia. Po pierwsze dochodzi do utraty zarodków, a wierzymy, że człowiek istnieje od poczęcia. W związku z tym można powiedzieć, że ta metoda nie szanuje życia od poczęcia. Druga sprawa – to instrumentalne podejście do kobiety. Jest narażana na szereg czysto technicznych medycznych procedur. Po trzecie, do poczęcia nie dochodzi wskutek aktu małżeńskiego.

Generalna różnica między naprotechnologią a in vitro polega na tym, że ta pierwsza metoda ma za zadanie wyleczyć pacjentów, bo są nimi i mężczyźni, i kobiety, i naturalnie doprowadzić do poczęcia. In vitro zastępuje to poczęcie i pacjentka w dalszym ciągu będzie prawdopodobnie niepłodna, bo jej choroba nie została wyleczona. – Jest to więc różnica w uczciwym podejściu do leczenia – mówi Grzegorz Nyc i dodaje: – W przypadku in vitro dopiero jeśli wnuki dzieci poczętych przy zastosowaniu tej metody będą zdrowe, będziemy mogli powiedzieć, że opanowaliśmy technikę zapładniania pozaustrojowego. Natomiast do tego czasu, cytuję tu prof. Mariana Gabrysia z Wrocławia, należy in vitro traktować jako szeroko zakrojony eksperyment na człowieku.

Duchowe wsparcie

Grzegorz Nyc jest rodowitym wrocławianinem, żona Sylwia radomianką. Małżeństwem są od dziewięciu lat. Półtora roku temu podjęli decyzję o przeprowadzce z Wrocławia do Radomia. Od grudnia 2011 roku pan Grzegorz pracuje w szpitalu na Józefowie na oddziale ginekologiczno-położniczym jako lekarz specjalista ginekolog. Najstarszy syn państwa Nyców – Wojtuś – uczy się w szkole muzycznej, tak jak i 6-letnia Natalka. Najmłodsza – Martusia – chodzi do przedszkola.

– Pochodzę z rodziny tradycyjnie wierzącej – mówi pan Grzegorz. – Gdy byłem studentem, nie miałem czasu na uczestniczenie w duszpasterstwie akademickim, bo studia medyczne są dość trudne i czasochłonne. Później, w małżeństwie, doszliśmy z żoną do wniosku, że nieuczestniczenie w spotkaniach grupy duszpasterskiej to brak duchowego wsparcia, a samemu nieraz trudno się obronić przed zagrożeniami płynącymi ze świata. W początkowych latach naszego małżeństwa byliśmy związani z Domowym Kościołem – gałęzią Ruchu Światło–Życie, później z Odnową w Duchu Świętym. A po przyjeździe do Radomia włączyliśmy się we Wspólnotę Modlitwy i Ewangelizacji św. Dobrego Łotra.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg