Rodzice na deskach

To miał być żart, a działają już cztery lata. Grupa „Z przypadku” pokazuje kolejnym dzieciom świat bajek.

– U mnie to leci non stop w warsztacie – mówi ktoś inny. – Czytamy scenariusz, słuchamy piosenek w domu, razem z dzieckiem, w aucie. Nie wystarczy nauczyć się swojej kwestii, trzeba też wiedzieć, kiedy z nią wejść. – W praktyce umiemy scenariusz na pamięć – mówią aktorzy. Podczas występu nie brak śmiesznych sytuacji. Raz dziewczyny-syreny się zagadały i nie zdążyły się umalować w barwy indiańskie, innym razem koleżanka miała siedzieć w klatce i naprawdę się zatrzasnęła. – Ja, jako sufler, włączam muzykę albo dym, gdy pada konkretny tekst, a zdarzało się, że aktor się zagapił i była konsternacja. Potem specjalnie wyczekiwali – albo przy tym robili sobie kawały i zmieniali tekst. Drugi miał sekundy, żeby wymyślić coś, co pasuje i będzie się rymować – śmieje się Lidia Kryś. Zgodnie twierdzą, że to świetna zabawa i odskocznia od pracy, mimo że trzeba poświęcić sporo czasu. No i bardzo łączy rodziny.

Otwarte buzie

A dzieci? Są dumne z rodziców, chwalą się nimi. Same znają wszystkie piosenki na pamięć, a mimo to kolejny raz chcą iść na przedstawienie lub próbę. Zgłaszają też merytoryczne uwagi. – Są wymagające i spostrzegawcze. Czasem mówią: „Tato, w tym miejscu się pomyliłeś...” albo: „Nie możesz trzymać szpady w prawej ręce, przecież tam jest hak!” – mówią aktorzy. Podczas przedstawienia siedzą wpatrzone, z otwartymi buziami. – A czasem nas nie poznają, dopiero po głosie – uśmiecha się Kasia Sowa, czyli pies „Nana”. Po spektaklu serwowany jest sernik pieczony przez przedszkolne kucharki.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg