Zgłaszam prawdziwą przemoc w stosunku do dzieci: brak porządnej, państwowej opieki stomatologicznej
Ponieważ jest kwiecień, a nastroje primaaprilisowe wraz ze śniegiem nie topnieją, mam nadzieję, że informacja, którą przeczytałam, jest dowcipem. Tanim, cienkim, w sumie nieśmiesznym. Otóż, jak czytam, Marek Michalak, pan rzecznik praw dziecka, wymyślił, co następuje: dentyści powinni badać, czy dzieci, które się do nich zgłoszą z bolącym zębem, nie są przypadkiem zaniedbywane i maltretowane. Podobno w innych, światłych krajach już dawno dentyści sprawdzają się w roli „policjantów” i bardzo sprawnie wykrywają przypadki przemocy w stosunku do dzieci. Więc i polscy dentyści będą zapewne doskonale służyć systemowi, który nasze maltretowane dzieci skutecznie ochroni. Przyjdzie dziecko z chorą piątką do stomatologa, rozwyje się ze strachu, matka warknie: „nie histeryzuj”, i obraz przemocy oraz zaniedbania gotowy! W sam raz do ograniczenia rodzicielskiej władzy i innych podobnych środków, ratujących przed przemocą. No, powiało grozą, prawda? Ale spokojnie. Bo chociaż oczami wyobraźni można niby przewidzieć potencjalne skutki stomatologii na usługach (dziurawego) systemu, kiedy to jakiś nadgorliwy lekarz w chorej piątce zauważy przemoc, ja bym jednak nie przestawała z dzieckiem chodzić do stomatologa. Z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze, bo dentyści swój rozum mają. A praktyka wskazuje, że ok. 80 proc. polskich dzieci próchnicę niestety posiada. I pewnie niewiele mniej dzieciaków boi się zabiegów dentystycznych. Więc głupio stawiać wniosek: 80 proc. polskich dzieci, wraz z dziurą w piątce, doświadcza przemocy. Po drugie i najważniejsze, niestety leczenie stomatologiczne w Polsce to coraz częściej usługa z najwyższej półki. Wielu rodziców nie stać na leczenie piątek, szóstek czy jedynek! Plomba „prywatna” dla dziecka to w dużym mieście nawet kilkaset złotych! Gabinetów państwowych natomiast jak na lekarstwo, kolejki długie, a poziom usług fatalny. Jeśli więc my, dorośli, mamy wykazywać się społeczną odpowiedzialnością za młodocianych, to ja zgłaszam prawdziwą przemoc w stosunku do dzieci. Jest nią brak porządnej, państwowej opieki stomatologicznej: dziury w systemie oraz zębach nieletnich. Więc proszę by pan rzecznik praw dziecka łaskawie sprawą się zajął. Bo (niedorzecznych) pomysłów na bicie piany wokół naszych dzieci my, rodzice, mamy po dziurki z amalgamatem w nosie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.