To nie jest przedmiotem spotkania, tej kwestii nie będziemy poruszali, postanowiliśmy nie wchodzić w ten obszar, odsyłam państwa do ministerstwa X, Y, Z... , ograniczony czas spotkania nie pozwala na zadanie kolejnych pytań, dziękuję, do widzenia - w taki sposób Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz odbyła konsultacje z przedstawicielami strony społecznej dotyczące projektu Krajowego Programu Działań na Rzecz Równego Traktowania na lata 2013-2015.
Już na samym początku pani minister oświadczyła, że konsultacje nie są jej obowiązkiem i odbywa je niejako ponadprogramowo. Na spotkanie, na które przybyło kilkadziesiąt osób reprezentujących organizacje pozarządowe zajmujące się różnorodnymi problemami społecznymi przeznaczyła półtorej godziny i oświadczyła, że w tym czasie należy zamknąć debatę. Podkreśliła także że nie jest to czas na dyskusję na temat słuszności postulatów zgłaszanych przez poszczególne środowiska, ale na ustalenie, jakie elementy należy zawrzeć w przygotowywanym w jej biurze Programie....
Zaraz potem nastąpiło ustalenie porządku obrad. Przerodziło się ono w chaotyczne zgłaszanie uwag do projektu, nad którym prowadzący spotkanie nie chcieli zapanować. Pani minister od większości pytań uciekała, unikała odpowiedzi, bądź mówiła ogólnikami.
Na pytanie Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji Pro-Prawo do Życia o to, czy będą podejmowane działania na rzecz dzieci poczętych, które w wielu wypadkach można w Polsce legalnie zabijać, mówiła, że nie przewiduje żadnych zmian w obszarze prawa aborcyjnego. Tym samym więc zgodziła się na dalsze trwanie dyskryminacji tej grupy osób. Zaznaczyła, że w tej sprawie nie będzie już dyskusji, jako że ostatnie projekty składne w Sejmie były okazją do wymiany argumentów. Obecny na spotkaniu przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości podkreślał także, że prawo do życia nie jest przedmiotem programu równościowego rządu. Cóż, widać według rządu równość przynależna jest jedynie tym, którym udało się już urodzić...
Szczególnie ciekawej odpowiedzi pani Kozłowska-Rajewicz udzieliła Leonardowi Tarnogórskiemu, przedstawicielowi Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych na pytanie o to, kto będzie decydował, czy konkretny stereotyp płciowy prezentowany w podręcznikach szkolnych jest krzywdzący czy nie. Otóż monitoring podręczników ma zostać przeprowadzony przez zewnętrznego usługodawcę, a pani pełnomocnik przyjmie wyniki jego pracy i nie będzie się sprzeciwiać tezom postawionym w przygotowanym przez niego raporcie.
W obszarze ochrony zdrowia Kozłowska-Rajewicz kierowała pytających do właściwego ministerstwa. Na pytanie Magdaleny Korzekwy z Centrum Prawnego Ordo Iuris, czy planowane są działania w zakresie umożliwienia kobietom dostępu do rzetelnej informacji na temat zdrowotnych i psychologicznych skutków aborcji oraz działań niepożądanych i występującego okresowo poronnego działania antykoncepcji hormonalnej – poleciła pytającej pisać do ministra Arłukowicza.
Przedstawicielka Związku Dużych Rodzin ZDR3+ pytała o możliwość finansowania przez państwo leczenie niepłodności metodą naprotechnologii. Podkreślała, że jest to forma przeciwdziałania dyskryminacji osób, którym sumienie nie pozwala na korzystanie ze sztucznego zapłodnienia już od tego roku objętego programem dopłat rządowych. Minister odparła, że program w sprawie in vitro jest już opracowany i nie będzie w niego ingerowała.
Myliłby się jednak ktoś, kto uważałby, że Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania faktycznie nic nie może i na nic nie ma wpływu. Chcieć to móc. Kozłowska-Rajewicz z uwagą i zrozumieniem odniosła się na przykład do postulatów organizacji reprezentujących środowiska LGBT, zatroskanych o neutralność światopoglądową podręczników szkolnych i innych tekstów kultury. Zapowiedziała m.in. monitoring mediów pod kątem występowania w nich szkodliwych stereotypów i przeciwdziałanie ich upowszechnianiu. Choć brzmiało to jak chęć powrotu do cenzury prewencyjnej, pani minister ani przez chwilę się nie zająknęła i kontynuowała swoją wypowiedź o tym, że pracownicy mediów kształtują rzeczywistość, dlatego trzeba dopilnować, by kształtowali ją w sposób właściwy.
Z troską pochyliła się także nad wnioskiem o wykreślenie z podręczników do wychowania do życia w rodzinie treści rzekomo zideologizowanych. Dalsza rozmowa na ten temat z reprezentantką jednego ze stowarzyszeń antydyskryminacyjnych dowodziła jednak, że chodzi o wpisanie do tychże podręczników treści deprawujących młodzież oraz promujących ideologię gender.
Spotkanie się skończyło. Było pośpiesznie i chaotycznie. Na większość pytań nie padły odpowiedzi. Pani pełnomocnik może teraz powiedzieć, że opracowywany przez nią Krajowy Program Działań na Rzecz Równego Traktowania poddany został ponadstandardowym konsultacjom z przedstawicielami strony społecznej. To ładnie brzmi i uwiarygadnia działania równościowe rządu. Nie łudźmy się jednak. Konsultacje w wykonaniu Kozłowskiej-Rajewicz były farsą - zarówno pod względem treści jak i stylu ich przeprowadzenia. Przygotowywany przez jej biuro program przyjmowany będzie wbrew woli olbrzymiej rzeszy obywateli i z pominięciem ich prawa do równego traktowania.
Aby to zmienić niezbędny będzie zorganizowany opór. Już samo spotkanie z panią minister ujawniło, że wśród wielu grup społecznych narasta niechęć wobec prób narzucenia ideologii gender. Tę niechęć trzeba przekuć na realne działania i nie pozwolić na to, byśmy my i nasze dzieci stali się ofiarami lewackiej inżynierii społecznej.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.