O uzdrowieniu z nieba i o tym, dlaczego naprotechnologia ma ogromną przewagę nad in vitro, z Martą i Jackiem Stasiełami rozmawia Łukasz Czechyra.
Zdecydowaliście się na skorzystanie z naprotechnologii. Na czym ona polega i czym różni się od in vitro?
Jacek: Przygodę z naprotechnologią zaczęliśmy około pół roku temu. Dowiedzieliśmy się o tej metodzie głównie z katolickich mediów, ale też z doświadczenia znajomych, którzy dzięki leczeniu u dr. Wasilewskiego w Białymstoku doczekali się córeczki.
Marta: Naprotechnologia jest nowoczesną dziedziną medycyny. Niepłodność nie jest sama w sobie chorobą, ale zawsze objawem jakiegoś stanu chorobowego, który najpierw trzeba zdiagnozować, a później (w miarę możliwości) wyleczyć.
Jest wiele ważnych czynników, od których zależne jest leczenie. Zawsze jest ono bardzo indywidualne. W diagnozie ważną rolę spełniają obserwacje cyklu kobiety, a z takich obserwacji można się naprawdę bardzo dużo dowiedzieć – nie tylko w leczeniu niepłodności. Osobiście nie rozumiem leczenia jakichkolwiek problemów kobiet związanych z płodnością bez znajomości ich cyklu. A tak dzieje się właśnie w in vitro. Ufam, że diagnoza jest tam również w miarę możliwości pełna, ale niektóre dolegliwości, które trudno zdiagnozować lub wyleczyć, są po prostu omijane, bo mamy możliwość zapłodnienia na szkle.
Jacek: Zdecydowaliśmy się na naprotechnologię, bo jest to metoda leczenia zgodna z naszymi przekonaniami, etyczna, tańsza, naturalna. Nie jest to alternatywa dla in vitro, ponieważ po in vitro nie stajemy się płodni, więc nie jest to leczenie. Dziecko po prostu powstaje w niegodnych warunkach, a wcześniej kobieta jest faszerowana hormonami w celu wyprodukowania większej liczby komórek jajowych, co też wpływa na jej zdrowie. Naprotechnologia znajduje problem i stara się go wyeliminować. Leczenie przynosi efekt w postaci powrotu do płodności albo jej poprawienia. Oczywiście nie zawsze uda się wyleczyć, a nawet gdy wszystko jest dobrze, nie zawsze możemy się doczekać upragnionego potomstwa. Ale to wszystko ma swój cel. Do tego musimy jeszcze dojrzeć. Jest tyle dzieci, które pragną miłości. Jedno jest pewne – dzieci nie są czymś, co nam się należy. One są darem od Pana Boga. Nie mamy prawa poświęcać życia jednych dla życia drugich, a życie niewykorzystanych zarodków w in vitro nigdy nie było zagwarantowane. Mimo tych wszystkich zarzutów in vitro ma być finansowane. Z naszych pieniędzy. To nas boli. Dlatego jako osoby, których problem dotyka, staramy się głośno mówić o naprotechnologii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |