Sala tonie w mroku, jedyny snop światła pada na drzwi, w których staje ona – Markiza...
Jest zespół
– Mamy za sobą wystawienie trzech sztuk, dzięki którym zgraliśmy się, wiemy, że możemy na siebie liczyć – podkreśla Janusz Bartela. Dla zespołu istotne są również wcześniejsze doświadczenia sceniczne części artystów teatru „Bez Metryki”. Bolesław Ziemba brał udział w różnych konkursach recytatorskich, należał również w latach 70. do amatorskiego teatru. Bogatą karierą kabaretową może natomiast poszczycić się Janusz Bartela. – To zamierzchłe czasy, przełom lat 60. i 70., kiedy podjąłem pracę jako chemik – opowiada. – Miałem niekiedy wolny czas i nie bardzo wiedząc, jak go zagospodarować, przychodziłem do Tapimy. Poznałem tam kilku kolegów, z którymi otrzymaliśmy od pana Kazia Chlebowskiego propozycję udziału w kabarecie, nazwanym później „Kaktusik”, który działał przy Młodzieżowym Domu Kultury. Występowaliśmy nie tylko w Tarnobrzegu, ale również w innych miastach Polski. Ale po kilku latach zespół jakoś się rozpadł.
Kiedy zatem pani Krysia Frąszczak zapowiedziała utworzenie teatru, niemal skakałem z radości, bo znowu mogłem wrócić do tego, co mnie pasjonowało. Obok pana Janusza na sceniczną „karierę” zdecydowali się Elżbieta Chrobak, Janina Szul, Zofia i Bolesław Ziembowie, Zenona Kłos i Maria Pantula. – Teraz, po tej trzeciej premierze, mogę śmiało i z pełnym przekonaniem stwierdzić, że mamy świetny, zgrany zespół teatralny – zapewnia reżyser. – To ogromna zasługa Andrzeja – wtrąca Janusz Bartela. – To on daje nam pewność siebie. Nie sposób grać, będąc spiętym, to uniemożliwia oddanie całej głębi tekstu i postaci. On od razu to wychwytuje i szybko sprowadza nas na właściwe tory. – Przed każdym występem biorę na siebie całą złą energię, którą, niestety, kiedy coś idzie nie tak, wyładowuję na siedzącym obok Rysiu Janiku, naszym oświetleniowcu – śmieje się Andrzej Wilgosz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |