Porzucenie fotela sprzed telewizora – z tym jest największy problem.
Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że nie ma nic prostszego niż nordic walking. Przecież to takie banalne, wystarczą dwa kijki i do dzieła. Pozory jednak mylą i niestety sporo osób chodzących z kijkami w lasach czy miejskich parkach nie robi tego prawidłowo.
Unia dała
– Ale jestem przekonana, że nie to jest ważne – mówi Leokadia Klimowicz z Polanicy-Zdroju, zwyciężczyni zawodów w nordic walking organizowanych w ramach Pucharu Polski. – Dla mnie najistotniejsze jest, żeby wyjść z domu, żeby ruszyć się sprzed telewizora, żeby nie dać się starości – wyjaśnia. Jej mąż, Jan Klimowicz, nie jest już taki bezkrytyczny co do techniki chodzenia z kijkami. – Pewnie masz racje, trzeba najpierw wyjść, ale potem to się instruktor przydaje, żeby to chodzenie więcej jeszcze dobra przyniosło – precyzuje. Zresztą początki klubu nordic walking w Polanicy to właśnie spotkania z trenerem i program aktywizacji seniorów należących do Klubu Emerytów i Rencistów, której to organizacji Jan Klimowicz szefuje. – Napisaliśmy taki wniosek o pieniądze z Unii i dostaliśmy je – wspomina historię sprzed kilku lat. – Było wtedy nie tylko chodzenie, ale i basen, i zdrowe żywienie, i inne takie – mówi.
Poczuć ciało
– Ja to chodzenie mam we krwi – mówi Leokadia. – Pamiętam, jak z ojcem po Mszy niedzielnej wychodziliśmy a to w pola, a to do lasu, żeby pooddychać świeżym powietrzem, żeby czuć przyrodę. Teraz też właściwie o to chodzi. – Nabiera się świeżości, dba o kondycję i figurę, staje się towarzyskim, poznaje się okolice, budzi ducha rywalizacji – wylicza entuzjastka chodzenia z kijami. – A wszystko przez czucie swojego ciała i czucie świata. Bo Pan Bóg go nam dał, jak pierwszym ludziom eden. Nieprawda? – pyta retorycznie. W takim rozchodzonym ciele od razu nowy duch się budzi. – Radość, zdrowsza ocena wydarzeń, wiara w swoje siły – to na początek – mówi Jan. – A potem przyjaźnie, ciekawe zajęcia w grupie, poszerzanie horyzontów. Ruch to lekarz bardzo skuteczny – zapewnia.
Drogi i tani sport
Pierwsze pięć par kijków do chodzenia klubowicze z Polanicy dostali w ramach dotacji. – Do dzisiaj je wypożyczamy tym, którzy jeszcze swoich nie kupili – mówi Jan. – Ale same kije to wydatek rzędu od sześćdziesięciu do dwustu paru złotych, a służą potem latami – zastrzega. Polanica ma bardzo ciekawe położenie. Nie tylko samo miasto cieszy się wytyczonymi szlakami dla spacerowiczów, kuracjuszy czy turystów, ale i okoliczne wzgórze przecinają ścieżki. – Ostatnio byliśmy na wyprawie, pokonując 25-kilometrową trasę. Wszystkie okoliczne szczyty zaliczyliśmy, a widoki jakie cudowne – chwali Jan. Klubowicze z Polanicy faktycznie mają już sporo wprawy w pokonywaniu długich dystansów. – Ćwiczenie czyni mistrza – wyjaśniają swoje sukcesy. – Ale to nic nadzwyczajnego, po prostu taka jest kolej rzeczy: zaczynamy się ruszać, więc stać nas na coraz więcej. Wielu naszych rówieśników nie ma pojęcia, ile sił w nich drzemie. Gdyby tylko chcieli to sprawdzić, przekonaliby się bardzo szybko, że stać ich na wiele – mówią emeryci i renciści z Polanicy.
Narty na sucho
Nordic walking to pomysł Skandynawów, którzy opracowali specjalny letni program treningowy dla swoich narciarzy biegowych. – Więc mają rację ci, którzy na nasz widok, szczególnie kilka lat temu, bo teraz to już Polacy przywykli do ludzi z kijkami, kpili sobie, dopytując, gdzie zgubiliśmy narty – wspomina z uśmiechem Jan. – Każdy lekarz podpisze się pod tym, że ruch, chodzenie jest bardzo przydatne w leczeniu wszelkiego rodzaju schorzeń. Że choroby i dolegliwości wieku dojrzałego można zniwelować albo złagodzić dzięki aktywności fizycznej – dodaje. Najważniejsze, żeby połknąć bakcyla. – Wtedy jest też chęć do nauki, do poprawiania sylwetki i doskonalenia techniki – zapewnia Leokadia, której osiągnięcia w sportowym nordic walking są dumą jej męża i pozostałych klubowiczów. Jan mówi o tym, jakie znaczenie ma fakt, że oboje z żoną uprawiają sport. – Pilnujemy siebie nawzajem, mobilizujemy i wspieramy – wylicza. – Żona goni mnie do ruchu, bo ten zbija cukier. Wspólne pokonywanie szlaku daje okazję do wspólnych wspomnień i szukania kolejnych szlaków. Natomiast podziwianie przyrody daje nam obojgu wiele świeżości, odmładza wewnętrznie, a droga, którą idziemy, staje się okazją do okazania sobie miłości i szacunku – zapewnia Jan, a Leokadia przytakuje. O pierwszych krokach w rytmie nordic walking można przeczytać na www.swidnica.gosc.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |