20 uzbrojonych policjantów i pracowników socjalnych przemocą odebrało czwórkę dzieci (7-14 lat) rodzinie, która postanowiła kształcić swe pociechy w domu. W Niemczech homeschooling jest nielegalny.
Do szturmu na dom Petry i Dirka Wunderlichów niedaleko Darmstadt doszło w czwartek rano. Właśnie zaczynali się uczyć. Dirk spojrzał przez okno i zobaczył, że dom został otoczony. - Powiedzieli, że chcą ze mną rozmawiać. Chciałem zadać pytanie, ale zobaczyłem trzech policjantów z taranem, chcących wyważyć drzwi, więc je otworzyłem - relacjonuje mężczyzna. Dodaje, że chwilę potem policjant pchnął go na krzesło. - Przy moim najlżejszym ruchu chwytał mnie jak terrorystę - mówi ojciec.
Ekipa, która wtargnęła do domu, oświadczyła, że ma nakaz odebrania dzieci. I rzeczywiście miała. Sąd przewidział nawet możliwy opór ze strony dzieci i zezwolił na użycie wobec nich siły (sic!).
- Nikt by się nie spodziewał, że coś takiego zdarzy się w naszej cichej, spokojnej wiosce. To było jak sceny z filmu science fiction. Nasze dzieci i sąsiedzi przeżyły traumę - żali się Dirk Wunderlich, który musiał patrzeć, jak jego 14-letnia córka Machsejah jest zabierana siłą przez dwóch potężnych policjantów.
- Gdy wyszedłem na zewnątrz, zobaczyłem płaczącego sąsiada. Moja żona próbowała ucałować i przytulić córkę na pożegnanie. Jeden z agentów specjalnych odepchnął ją łokciem, mówiąc: “Na to już za późno”. Jaki rząd tak postępuje? - pyta retorycznie Dirk Wunderlich.
Po tym zajściu odbyło się spotkanie rodziców z przedstawicielami władz. Ci okazali im nawet odrobinę sympatii. Nie zmieniło to jednak faktu, że przesłuchanie w ich sprawie zarządzono na czas, kiedy „sędzia wróci z wakacji”.
Domowe nauczanie było jedynym powodem odebrania dzieci Wunderlichom. W dokumentach nie ma zarzutów stosowania przemocy czy zaniedbania.
Wunderlichowie, prześladowani w Niemczech za domowe nauczanie dzieci, szukali już schronienia za granica, w innym kraju Unii Europejskiej. I znaleźli go. Niestety, utrzymujący rodzinę Dirk nie mógł tam znaleźć pracy i w zeszłym roku cała rodzina wróciła do Niemiec.
- Ci ludzie są rozbici. Są wstrząśnięci do głębi i zszokowani. Ale powiedzieli mi też, że postępowali zgodnie ze swoim sumieniem i wiarą. Nie pokładają jej w państwie niemieckim, ale mają jej wiele wobec Boga. To inspirująca i odważna rodzina - powiedział Mike Donnelly z HSLDA, amerykańskiej organizacji broniącej praw homeschoolersów.
Przypomniał, że Niemcy ratyfikowały szereg międzynarodowych traktatów praw człowieka, gwarantujących rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swymi przekonaniami. Utrzymywanie przymusu szkolnego w obecnej formie oznacza - jak podkreślił - niewywiązywanie się z przyjętych zobowiązań oraz łamanie standardów demokratycznych.
Wunderlichowie nie są jedyną niemiecką rodziną, która ma problemy w związku z wyborem homeschoolingu jako metody kształcenia dzieci. Z tego samego powodu o azyl w USA poprosiła rodzina Romeike. Amerykański sąd przyznał im ten azyl, jednak wyrok ten został zaskarżony przez administrację prezydenta Obamy, która argumentowała, że prawo do wychowania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców nie należy do podstawowych wolności człowieka. W toku jest więc proces w sprawie zgody USA na deportację tej rodziny do Niemiec. Tam czekałyby na nich rujnująco wysokie kary finansowe oraz - najprawdopodobniej - odebranie dzieci. Sprawa trafi najprawdopodobniej do amerykańskiego Sądu Najwyższego.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.