Dziennikarka „Gazety Wyborczej” Katarzyna Wiśniewska skłamała w zgłoszeniu na kurs dla obrońców życia, organizowany przez Fundację Pro - Prawo do życia.
Fundacja organizuje zajęcia na temat metod walki z propagandą zabijania dzieci nienarodzonych. Wiśniewska wysłała zgłoszenie na ten kurs. Podała swe imię i nazwisko, przedstawiła się jako studentka psychologii dla magistrów i podała nazwę swej uczelni. Napisała też: „Jestem przeciwniczką aborcji i chciałabym się dowiedzieć, jakimi metodami przekonywać ludzi, że aborcja jest złem”.
Organizatorzy zorientowali się, że mają najprawdopodobniej do czynienia z dziennikarką „Gazety Wyborczej”, która krytykowała ich wcześniejsze przedsięwzięcia. Spytali ją w liście elektronicznym, czy obecnie tylko studiuje, czy także pracuje.
„Obecnie tylko studiuję” - odpisała Wiśniewska.
„I nie jest Pani Katarzyną Wiśniewską, która pracuje w Gazecie Wyborczej?” - dopytywał się jeden z organizatorów kursu Krzysztof Kasprzak.
„To dość dziwne pytanie. Czy ten kurs jest niedostępny dla mediów?” - odpowiedziała.
Na wyjaśnienie, że jest to kurs dla prolajferów, a nie dla proaborcyjnych dziennikarzy i że dla dziennikarzy fundacja chętnie zorganizuje warsztaty, Wiśniewska już nie odpowiedziała.
Spytaliśmy ją, dlaczego skłamała, twierdząc, że jest tylko studentką i że nigdzie nie pracuje. Odpowiedziała, że chciała wziąć udział w kursie jako osoba prywatna - czyli, jak można się domyślać: bez związanych z tym planów dziennikarskich (ale skoro tak, to dlaczego pytała, czy kurs jest niedostępny dla mediów?). Na uwagę, że jej publicystyka jest raczej proaborcyjna niż antyaborcyjna, odparła, że jest to tylko interpretacja indagującego ją dziennikarza, a następnie zasłoniła się brakiem czasu na dalszą rozmowę.
A propos publicystyki Katarzyny Wiśniewskiej: pisała ona m.in., że „ustawy antyaborcyjnej nie można zaostrzać, wręcz przeciwnie, powinna zostać zliberalizowana”. O szefie Fundacji Pro Mariuszu Dzierżawskim pisała, że „woli epatować sentencjami w rodzaju: ‘Żadna choroba nie upoważnia do zabicia człowieka’ czy ‘Jeśli można zabijać legalnie ludzi na masową skalę, to znaczy, że nie mamy do czynienia z państwem prawa, tylko z państwem bezprawia’. I jak tu z tym dyskutować?” - pytała w jednym ze swych tekstów.
Ocenę poglądów Katarzyny Wiśniewskiej na temat aborcji oraz intencji, jakie jej towarzyszyły, gdy próbowała zapisać się na kurs dla obrońców życia, pozostawiamy naszym czytelnikom.