Posłowie odrzucili w czwartek poselski projekt ustawy przewidujący wprowadzenie "wiedzy o seksualności człowieka" jako obowiązkowego przedmiotu w szkołach. Zgłoszony on został przez wicemarszałek Sejmu Wandę Nowicką (niezrz.), podpisali się pod nim posłowie SLD i TR.
Za odrzuceniem projektu głosowało 368 posłów, 63 było przeciw, a czterech wstrzymało się od głosu.
Poselski projekt ustawy o edukacji seksualnej w szkołach przewidywał wprowadzenie do szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych obowiązkowego przedmiotu "wiedza o seksualności człowieka", prowadzonego według wielokrotnie krrytykowanych - także na naszych łamach - standardów WHO.
W grudniu 2013 r. odbyło się pierwsze czytanie projektu w sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży. Komisja zarekomendowała odrzucenie projektu.
W czwartek, przed głosowaniami w Sejmie odbyła się debata na temat projektu, podczas której kluby PO, PiS, PSL oraz SP odniosły się do niego krytycznie.
Katarzyna Hall (PO) mówiła, że proponowany w projekcie zakres wiedzy nt. seksualności człowieka pokrywa się z treściami obecnie uwzględnionymi w podstawie programowej, m.in. w przedmiocie wychowanie do życia w rodzinie. Przypomniała, że z uwagi na zróżnicowanie poglądów rodziców konieczna jest możliwość wyboru przez nich, czy dziecko będzie uczestniczyć w lekcji o takiej tematyce. Jednocześnie przyznała, że obecnie "pożądana jest bardziej nowoczesna paleta materiałów edukacyjnych" do przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie.
"To kolejna próba wprowadzenia przymusowej edukacji seksualnej jako leku na wszelkie bolączki" - ocenił Dariusz Piontkowski (PiS). Jak podkreślał, autorzy projektu "próbują doprowadzić do czysto technicznego zapoznania dzieci z technikami seksualnymi" i dodał, że nie powinno to być w oderwaniu od edukowania o miłości i rodzinie. Zaznaczył, że taki przymus edukacyjny byłby ponadto sprzeczny z prawem rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi poglądami, co gwarantuje Konstytucja RP.
Marek Gos (PSL) podkreślał, że proponowane w projekcie wprowadzenie nowego obowiązkowego przedmiotu wydaje się nierealne, m.in. z powodu braku środków finansowych na ten cel oraz odpowiednio przygotowanej kadry. Jak mówił, jeżeli zdaniem projektodawcom zbyt mało w szkole jest edukacji seksualnej, to nie trzeba wprowadzać obowiązkowego przedmiotu, ponieważ minister edukacji dysponuje wystarczającymi narzędziami, aby zrealizować postulat zwiększenia zakresu wiedzy na ten temat.
Natomiast Marzena Dorota Wróbel (Solidarna Polska) przekonywała, że obecnie prowadzony przedmiot wychowanie do życia w rodzinie przynosi dobre efekty w postaci najniższej liczby aborcji oraz nieplanowanych poczęć w Polsce w porównaniu z innymi krajami Europy. Według niej, zaproponowany w projekcie typ edukacji dewastowałby wnętrza młodych ludzi, ponieważ mówi tylko o technicznym podejściu do zabezpieczania się przed ewentualną niechcianą ciążą. "To nie jest edukacja, ale propozycja demoralizacji" - dodała.
Z kolei Wincenty Elsner (Twój Ruch) przekonywał, że "im więcej będzie w szkole wiedzy o seksie, edukacji seksualnej, tym mniej będzie niechcianych ciąż i aborcji". "Oskarżam was, wszystkich chowających seks głęboko pod pierzyną i niepozwalających na mówienie o seksie w szkole, o tysiące ludzkich tragedii" - zwracał się do posłów przeciwnych projektowi. "Każdy z was, kto jest przeciwny edukacji seksualnej w szkołach, jest winny aborcji" - podkreślał.
Także Artur Ostrowski (SLD) przekonywał, że nie należy bać się wprowadzenia edukacji seksualnej w szkołach. "Jeżeli tego nie zrobimy, to młodzi ludzie, którzy potrzebują takiej informacji, znajdą ją, korzystając z innych źródeł np. internetu. Nie chciałbym, aby polskie dzieci czerpały wiedzę na ten temat z internetu" - podkreślił.
Pomysłodawczyni projektu Wanda Nowicka na Twitterze dała wyraz swemu niezadowoleniu z decyzji Sejmu.
Minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że resort chce przyjrzeć się badaniom dotyczącym seksualności młodych ludzi przeprowadzonym dotychczas w Polsce, i po takiej analizie, na początku przyszłego roku, przedstawi swoją propozycję edukacji w tym zakresie. "Wyobrażamy sobie sytuację, gdy będziemy mieć propozycję edukacji seksualnej, ale szanując odrębność rodziców w tej sprawie" - dodała. Według niej, poselski projekt nie jest kompleksowy i opiera się w dużej mierze na intuicji, a nie na wiedzy.