Od 10 lat żółte żonkile kwitną przed szkołami, kościołami. Są symbolem nadziei, którą młodzi niosą osobom ciężko chorym, często umierającym.
Akcja Pola Nadziei przywędrowała do nas z Edynburga. W Polsce po raz pierwszy zorganizowało ją krakowskie Hospicjum św. Łazarza. Obecnie uczestniczy w niej ponad 150 hospicjów z całej Polski – mówi Anna Bałazy z Hospicjum Domowego Caritas w Olsztynie, które od 2004 roku organizuje Pola Nadziei. Ideą programu jest pozyskiwanie funduszy na utrzymanie hospicjów, a także edukacja i uwrażliwianie społeczeństwa na los osób terminalnie chorych.
Nadzieja to obecność
Inspiracją przyłączenia się olsztyńskiego hospicjum do tej akcji była potrzeba nie tylko działalności na rzecz cierpiących, ale też edukacji ludzi młodych. – Chodziło nam o to, aby kolejne pokolenia przygotować do tego, że my też kiedyś będziemy starzy, chorzy i potrzebujący. Chcemy uwrażliwić ich, pokazać potrzeby inne od obecnie lansowanych. Człowiek jest cenny nie tylko wtedy, kiedy jest piękny, kiedy dużo z siebie daje. Wartością jest zaś towarzyszenie i pomoc, wsparcie chorych – wyjaśnia Anna Bałazy. Wejście z tą tematyką do szkół okazało się właściwą droga przekazywania trudnych treści związanych z cierpieniem, chorobą i umieraniem.
– Widzę, kiedy prowadzę w ramach programu prelekcje i spotkania w szkołach, że młodzież zaczyna rozumieć, iż życie to nie są jedynie obrazki widziane w telewizji, wygładzone i piękne ciała, ale też i grymas cierpienia na twarzy, czasem nawet deformacja, problemy związane z chorobą – mówi. Uczniowie, którzy czują się na siłach i wyrażają taką ochotę, mogą włączyć się do akcji w ramach wolontariatu. – Wtedy mają bezpośredni kontakt z pacjentem. Chętne osoby mogą pojechać, zawieźć chorym dzieciom, bo i takie mamy pod swoją opieką, przygotowane kartki, słodycze, prezenty. To jest naprawdę bliski kontakt z cierpieniem – dodaje. Podkreśla, że dzięki tym działaniom już wielu młodych odkryło, iż nadzieja towarzyszy człowiekowi od początku do końca jego życia, nawet wtedy, kiedy się wie, iż kolejne dni są oczekiwaniem na śmierć. – Ta nadzieja to obecność innych ludzi, opieka, troska. To, że młodzi ludzie wchodzą w ten obszar, jest czymś niezwykłym – mówi.
Okazuje się, że młodzi dziwią się, słuchając prelekcji na temat hospicjum, że śmierć dotyka człowieka w najmniej spodziewanym momencie, że często poprzedza ją cierpienie. – Znają śmierć z filmów, które zupełnie inaczej ją ukazują. Ich zaskakuje to, że umierającemu towarzyszy rodzina, że on przyjmuje sakramenty. Na pewno nie rozmawia się o tym w domach – dodaje.
Warto było
Dzięki tej akcji w ciągu dziesięciu lat w wielu szkołach Warmii i Mazur powstały szkolne koła Caritas i koła wolontariatu. – Kilka lat temu postanowiłam włączyć się w tę akcję. Pomyślałam, że będzie to dla gimnazjalistów dobry sposób spędzenia wolnego czasu. Powiem szczerze, że miałam wiele obaw, czy uda mi się zaangażować młodzież. Do szkolnego koła wolontariatu włączyły się początkowo cztery osoby. Dziś liczy ich ono ponad pięćdziesiąt. Gimnazjaliści wiedzą już, co to są Pola Nadziei, po co sadzimy żonkile, że są one wyrazem wdzięczności za przekazywane na rzecz hospicjum pieniądze. To naprawdę ma pozytywny wpływ na uczniów. Współpracujemy z hospicjum przy Caritas, ale też z Zakładem Opieki Paliatywnej im. Jana Pawła II – mówi Katarzyna Ostaszewska, katechetka z Gimnazjum nr 7 w Olsztynie. Dzięki temu, iż ta druga placówka jest hospicjum stacjonarnym, uczniowie mogą odwiedzać chorych. Co roku przygotowują jakiś montaż słowno-muzyczny, kartki pamiątkowe, upominki z masy solnej.
– Uczniowie mają bezpośredni kontakt z chorymi. Widzą, jaka jest kruchość ludzkiego życia, a jednocześnie uświadamiają sobie, że każde życie ma swoją wartość, swoją godność, że nie można chorych pozostawić, bo potrzebują oni naszej pomocy. Młodzi to dostrzegają – mówi. Jej uczniowie przygotowali krótki film na temat wolontariatu i Pól Nadziei, w którym dzielą się swoimi refleksjami. – Te treści, które w nim zamieścili, zrobiły na mnie ogromne wrażenie, że warto pomagać, a ta pomoc przynosi radość i spełnienie – dodaje. Po przedstawieniu spektaklu młodzi chodzą do sal chorych, rozmawiają, czasem po prostu są.
– Wiadomo, że czasem nie wiedzą, jak mają się zachować, co powiedzieć. To są dla nich mocne wrażenia. Ale nie zniechęcają się, wręcz bardziej się angażują – dodaje. Wspomina sytuację, kiedy po występie młodzi rozmawiali z rodziną towarzyszącą choremu na wózku. Kiedy później wysłali tej rodzinie wspólne zdjęcia, które wówczas zrobili, otrzymali odpowiedź, że będzie to pamiątka po zmarłym. Uczniowie stwierdzili, że „warto było, warto, bo ten człowiek jeszcze na koniec życia mógł się z nami spotkać, porozmawiać”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |