Ocenę darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów "Nasz Elementarz" podczas trwającego w Warszawie 366. zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski przedstawił biskupom bp Marek Mendyk.
Przewodniczący Komisji Wychowania zwrócił uwagę na kwestie katechetyczne i pedagogiczne.
Oceniając "Nasz Elementarz" od strony pedagogicznej, bp Mendyk powołał się na opinię przygotowaną przez pracownię pedagogiczną w Poznaniu. Jak poinformował, pierwszą słabością podręcznika jest infantylizm tekstów, które cofają dzieci do 4. czy 5. roku życia. - Przeciętnemu sześcio- i siedmiolatkowi bardzo szybko mogą się znudzić. Podobnie sprawa ma się z ilustracjami, które nie współgrają z zawartymi w podręczniku poleceniami - mówi KAI bp Mendyk.
W analizie pedagogicznej podręcznika zwrócono także uwagę na szereg pytań i poleceń kierowanych do dzieci, w których "zupełnie zapomina się o tym, że dziecko na tym etapie ma więcej pytań, niż myślimy, ono jest ciekawe świata i to ono powinno zadawać pytania dorosłym". Podobnie jest w kwestiach matematycznych. - Eksperci mówią, że są nie tylko banalne czy infantylne. Sześciu- czy siedmiolatek jest na wyższym poziomie, niż zakłada podręcznik. Np. w październiku, dzieci będą poznawać cyfry 1, 2, 3 - a przecież życie pokazuje, że te dzieci są już na wyższym poziomie - zauważa biskup.
Zdaniem legnickiego biskupa pomocniczego, w "Naszym Elementarzu" brakuje też strategii uczenia. Zagadnienia nie łączą się ze sobą i nie przydają się w dalszej nauce. To, czego dziecko nauczyło się wcześniej, nie jest wykorzystywane przy poznawaniu kolejnych zagadnień. - Kiedy przeglądamy ten podręcznik, odnosimy wrażenie, że zapomniano o tym, że dziecko nie uczy się w oderwaniu od doświadczeń praktycznych, ale przy ich użyciu. Dziecko poznaje najwięcej w zabawie, w działaniu. Pomijam już to, że nawet sam tytuł zawiera braki, mianowicie duże litery, które są w nazwie "Nasz Elementarz" - takiej pisowni w języku polskim nie ma. Jeśli dzieci mają znać zasady pisowni i ortografii, muszą się tego uczyć od samego początku - zauważa bp Mendyk.
W ocenie duszpasterskiej bp Mendyk zwrócił uwagę na to, jakie zadania stoją przed katechetami wobec tego, co proponuje "Nasz Elementarz".
Pierwszą rzeczą, na którą zwrócił uwagę bp Mendyk, był obraz rodziny i relacji przedstawiany w "Naszym Elementarzu". Podręcznik nie zawiera ani jednego obrazka, który przedstawia całą rodzinę siedzącą razem przy stole. - Jest oczywiście ślimak, rak, są smoki, które zasiadają do stołu, ale nie ma ludzi, czyli te relacje pomiędzy zasiadającymi przy stole postaciami nie są czytelne. Pewnie bierze się to z tego, że "Nasz Elementarz" nie ma jasno określonych bohaterów. Pamiętamy ze starych elementarzy, że były w nich Ala i Ola, był As, natomiast tutaj nie ma jasno określonych bohaterów - wyjaśnia bp Mendyk.
Kolejną niepokojącą kwestią jest rola ojca w rodzinie. Jak mówi bp Mendyk, fachowcy mówią wręcz o deprecjacji roli mężczyzny. - Ojciec w pracach domowych pokazany jest jako ten, który pomaga dzieciom w lekcjach, czytaniu, w rysunkach, ogląda z dziećmi fotografie. Jak mówi bp Mendyk, są to oczywiście ważne zajęcia, ale ojciec ma też inne, ogromnie ważne funkcje do spełnienia, które zostały tu pominięte.
Podobnie ma się rzecz, gdy przyglądamy się dziadkom. - Dziadek w "Elementarzu", chwiejąc się na jednej nodze podlewa kaktusa w doniczce - to jest obraz, który niekoniecznie musi być prawdziwy i odnoszący się do tego, z czym się spotykamy - wyjaśnia bp Mendyk.
Pod względem katechetycznym przyjrzano się "Elementarzowi" jako podręcznikowi, który uczestniczy w procesie wychowania humanistycznego. Zdaniem pomocniczego biskupa legnickiego w podręczniku mamy do czynienia z typowym propagowaniem konsumpcjonizmu, hedonizmu i wyraźnym eliminowaniem wartości kultury chrześcijańskiej. Jak wyjaśnia bp Mendyk, wprawdzie po pierwszych konsultacjach w miejsce dni świątecznych wprowadzono święta Bożego Narodzenia, ale najczęściej wiąże się to z przygotowaniem ozdób na choinkę, prezentów, wypiekaniu cynamonowych pierników, lepieniu pierogów z kapustą. A zupełnie pominięty jest fakt dzielenia się opłatkiem, co w polskiej kulturze jest czymś ogromnie ważnym.
Inną, groźną kwestią, którą wyjaśniał biskupom bp Mendyk, są zawarte w podręczniku treści dotyczące magii. - Dziecko może mieć przekonanie o wszechmocy magicznych treści - dzieci są oswajane z postaciami, które mają magiczną moc, spełniają życzenia w każdej chwili, pomagają w byciu dobrym, życzliwym, rozwiązują problem zła w świecie. To rodzi przekonanie, że można być dobrym i życzliwym właśnie dzięki magii, a poprzez zabawę też można zostać czarodziejem. Jest to bardzo niebezpieczne, bo dziecko poznaje pewne rytuały, myśli, że bawi się, a nieświadomie, małymi krokami zostaje wprowadzane w bardzo niebezpieczną przestrzeń magii i okultyzmu - wyjaśnia biskup.
Zdaniem bp. Mendyka, treści zawarte w "Naszym Elementarzu" są wyzwaniem dla katechetów, żeby przygotować materiał, który będzie pokazywał prawdziwy,a nie wyidealizowany obraz rodziny. - Trzeba uwrażliwiać katechetów, żeby podejmowali zadania, które będą uzupełniały to, czego zabrakło na tym pierwszym etapie edukacyjnym.
Biskup podkreślił także potrzebę współpracy katechetów z nauczycielami i rodzicami. - Jest to szczególne zadanie, żeby wychodzić do rodziców, przełamywać bariery i uprzedzenia, żeby to zaangażowanie na rzecz dobra dziecka było możliwie najlepsze i najpełniejsze.
Propozycje katechizmu dla klas pierwszych są już przygotowywane. W czwartek 9 października będzie obradować Komisja KEP ds. Wychowania. Podczas obrad będzie też czas na rozmowę właśnie o tym problemie. - Będziemy zachęcać wydawnictwa i zespoły redakcyjne, żeby taki materiał przygotować już od 1 września przyszłego roku. Ktoś może powiedzieć, że to już jest za późno. Pewnie tak, ale my do końca nie wiedzieliśmy, jakie treści będą zawarte w "Naszym Elementarzu" - mówi bp Mendyk. A ukazał się on na krótko przed wakacjami, przy czym tylko pierwsza część została przekazana do konsultacji społecznej. Biskupi wraz z katechetami chcą także przygotować alternatywny materiał, propozycję podręcznika do katechezy. Chcą także docierać do rodziców i uwrażliwiać ich, aby nie bali się wprowadzać w domu wartości chrześcijańskich i autentycznie nimi żyć. Jak dodał biskup, rodzina to pierwsze ważne środowisko pracy wychowawczej.
Bp Marek Mendyk jest biskupem pomocniczym diecezji legnickiej. Pełni funkcję przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego KEP, jest także członkiem Komisji Duszpasterstwa i asystentem Rady Szkół Katolickich.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.