Pod koniec marca na ekrany wchodzi głośny film z przesłaniem pro life. Epizodyczną rolę zagrała w nim Norma McCorvey, która w początkach lat 70. XX wieku przyczyniła się do legalizacji w Stanach Zjednoczonych aborcji na życzenie, a obecnie jest działaczką ruchów pro life.
Sam Doonby, tajemniczy i przystojny włóczęga, pojawia się znikąd w małym miasteczku w Teksasie. Jego nagłe przybycie wywołuje falę niezwykłych zdarzeń i zmienia życie wielu ludzi. Kiedy równie niespodziewanie jak się pojawił, nagle znika, mieszkańcy miasteczka zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, jak wielkie znaczenie może mieć obecność, lub brak jednej osoby.
Współczesna historia Sama Doonby’ego przeplata się z opowieścią sprzed 40 lat o jego matce, która zachodzi w niechcianą ciążę. W kulminacyjnym miejscu opowieści matka Sama poddaje się aborcji. Jest to też moment, kiedy Doonby znika z historii współczesnej, a w zasadzie... nigdy go tam nie było. Co to oznacza dla mieszkańców miasta? Jak zmieni się ich życie? Jak potoczą się losy bohaterów?
„Doonby – Każdy jest Kimś” to mocny głos za życiem, przy tym z bardzo świeżą, oryginalną, niewykorzystywaną dotąd w kinie argumentacją. Twórcy nie koncentrują się na kilkutygodniowej, anonimowej ofierze aborcji, ale czynią bohaterem dorosłego człowieka, któremu aborcja skradła jego własne, całe, pełnowartościowe życie. W tym ciepłym, klimatycznym filmie jest nagle moment, gdy widz przeżywa wstrząs, uświadamiając sobie ten fakt; jest to szalenie prawdziwe i przemawiające do wyobraźni.
Dom Wydawniczy RAFAEL
Doonby. Każdy jest Kimś - trailer
Odtwórca tytułowej roli w „Doonby. Każdy jest Kimś”, John Schneider, wcześniej zagrał w innym filmie pro-life, October Baby.
– Zarówno October Baby, jak i „Doonby. Każdy jest Kimś” są bardzo sprytnie skonstruowane. Fabuły nie rozwijają się tak, jak mogłoby się to na początku wydawać. Osobiście lubię, kiedy kino zmusza mnie do myślenia, zaskakuje, wodzi za nos, kiedy jest układanką, którą samemu trzeba ułożyć. A co więcej, oba filmy są o znaczeniu życia, o wartości każdego życia – mówił komentując swój udział w tych dwóch produkcjach.
Smaczku filmowi dodaje fakt, że epizodyczną rolę zagrała w nim Norma McCorvey, która w początkach lat 70. XX wieku jak nikt inny przyczyniła się do legalizacji w Stanach Zjednoczonych aborcji na życzenie. Norma, znana pod sądowym pseudonimem jako Jane Roe, dwa razy próbowała popełnić samobójstwo. Przez kilka lat pracowała w klinice aborcyjnej w Dallas. W 1995 r. nawróciła się i obecnie jest działaczką ruchów pro-life.
Film obejrzało już tysiące Amerykanów. Obraz doczekał się wspaniałych recenzji i wielu entuzjastów-propagatorów. Od 27 marca będzie można obejrzeć go w polskich kinach.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.