Ile mam dzieci? Jednego adoptowanego syna... – mówi Zofia Czuk z Jastrzębia-Zdroju. – No dobrze, mam wiele duchowych dzieci, nawet ich chyba nie zliczę. Ale Adaś jest tylko mój, a ja jestem jego mamą.
On daje mi siłę
Dziecko potrafi w niewiarygodny sposób rozbudzić miłość i wszystkie najlepsze cechy, jakie kobieta nosi w sobie. Uważam, że zawsze było we mnie dużo ciepła i serdeczności, którymi chciałam obdarzać ludzi. Lubię kochać. Nieraz słyszałam o sobie: „Z Zosi miłość aż się wylewa”. I to jest bardzo miłe. Ale Adam wyciągnął ze mnie najpiękniejsze rysy mojego „ja”, obudził mnie jeszcze bardziej, uczynił ze mnie matkę. Zdarzają się trudne chwile. Czasem brakuje nam obojgu męskiej ręki w domu. Uważam, że każde dziecko potrzebuje matki i ojca w rodzinie. Widzę, że Adamowi też brakuje ojca, cieszy się, gdy odwiedzają nas znajome małżeństwa, lgnie do moich przyjaciół. Myślę, że gdyby w domu był tata, chłopiec rozwijałby się jeszcze pełniej, jeszcze lepiej.
Jako mama Adasia doświadczyłam wszystkich odcieni macierzyństwa. Tych radosnych, ale i tych szarych, trudnych, codziennych. Kiedy mój syn cierpi, a ja nie potrafię mu pomóc; kiedy odczuwa ból; kiedy się złości, gniewa na mnie, ma swoje chimery. Jak każdy rodzic odczuwam czasem brak niezależności, tym większej, że mój syn nie dorośnie jak każde inne dziecko, nie wyjdzie z domu, nie założy rodziny. Jest całkowicie zależny ode mnie. Mogę powiedzieć, że oddałam mu swoje życie, wyrzekłam się siebie. I nigdy tego nie żałowałam, choć miałam i mam nieraz mocne doświadczenie umierania dla siebie. A to zawsze musi boleć. Adaś jest owocem miłości. Mojej do Jezusa i Jego do mnie. Gdybym wiele lat temu nie doświadczyła tej miłości, gdybym nie nawróciła się do Boga, nie oddała całkowicie siebie Jezusowi, nie miałabym siły wziąć do swojego życia niepełnosprawnego chłopca. Zawierzyłam słowu Bożemu.
W Ewangelii według św. Mateusza Jezus powiedział: „Kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje”. Odkąd Adam zamieszkał ze mną, czuję jeszcze mocniej, że Bóg jest obecny w naszym domu. On daje mi siłę, żeby być mamą dla mojego syna, w dodatku samotną matką. Mocy do pracy, do życia dodaje mi też miłość Adasia, dziś już 24-letniego, przystojnego mężczyzny. Zawsze powtarzam i śmieję się, że gdyby mój syn był zdrowy, z pewnością nie opędziłabym się od jego adoratorek. Jego piękny uśmiech wynagradza mi każdy trud. Jest bardzo towarzyski, lubi, gdy do niego mówię, czytam głośno, modlę się z nim, kiedy wyciągam gitarę i śpiewam. Moim największym fanem jest mój syn.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |