Olo na Unieści

Niesiony leniwym nurtem Unieści Aleksander Doba Ameryki nie odkrył, jedynie nadmorskie Łazy. Jednak pomógł odkryć miejscowym i gościom z Polski, że i u nas są warunki do uprawiania kajakarstwa.

Ach te SMS-y

Unieść nie cała jest w zagadkowych meandrach. Z Sianowa do Osiek to grzeczna i przygotowana do wygodnej podróży rzeczka. Można tu wsiąść w kajak choćby pierwszy raz i zamknąwszy oczy, podróżować aż do jeziora Jamno, a nim aż do morza. Niektórzy uczestnicy spływu Szuwary właśnie tak robili, gdy zbici czółnami w jedną „tratwę” z odwróconym ku nim Aleksandrem Dobą słuchali jego morskich opowieści.

Jak to było z tym wydarzeniem, znanym większości Polaków z ekranu telewizora, gdy strateg atlantyckiej wyprawy Doby stracił kontakt z kajakarzem? – Zawiniłem ja sam – wspomina Doba. – Przegapiłem fakt, że w telefonie satelitarnym kończy mi się limit rozmów. Wysłałem szereg SMS-ów i nagle stop, nic nie idzie. Musiałem skorzystać ze specjalnej linii, z przycisku, który nieszczęśliwie nazywa się „help” – opowiada, wyjaśniając, że chodziło mu o zwykłą pomoc techniczną. – I jaką odpowiedź dostaję? „Olek, co się dzieje?! Powiadomiłem ratownictwo okrętowe!”. Siły ze mnie opadły: będą mnie szukać i ratować. A jaki powód? Nie mogę wysłać SMS-a!

– Moi poprzednicy w pokonaniu Atlantyku płynęli z wyspy na wyspę – kontynuował opowieść już przy wypełnionej słuchaczami sali kina Zorza. Nie zabrakło wśród nich uczniów i nauczycieli SP w Iwięcinie, której patronuje słynny podróżnik. – Ja, owszem, jako pierwszy przepłynąłem ocean z kontynentu na kontynent, ale… – podnosi się z miejsca, by podejść do mapy, na której dwie powyginane serpentyny znaczą trasę pierwszej i drugiej wyprawy oceanicznej – spójrzcie na to: poszedłem na łatwiznę, przepłynąłem Atlantyk w najwęższym miejscu. Po wszystkim jednak pomyślałem: a co będę sobie żałował? Podniosę poprzeczkę i przepłynę w najszerszym.

I przepłynął.

Nie było końca opowieściom, w których nie brakowało wątków o rekinach, falach kilkakrotnie wyższych niż sklepienie kina, o 47 dniach bez kontaktu z lądem i – na dowód tego, że nawet taki wyczynowiec robi sztubackie błędy – o własnej głupocie, czyli zapomnieniu o ochraniaczach na dłonie, które ostatecznie boleśnie poparzyła sól oceanu. Wspomnieniom towarzyszyły pieśni z repertuaru kajakarzy ze spływu Szuwary oraz pokaz zdjęć z wypraw, które przyniosły Polakowi sławę na świecie. Po spotkaniu chętni nabywali wspomnienia Aleksandra Doby zatytułowane „Olo na Atlantyku” podpisane autografem podróżnika.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg