Karolina i Tomasz Elbanowscy od siedmiu lat walczą z obowiązkiem szkolnym dla sześciolatków. Reformy nie powstrzymali, ale zmienili świadomość polskich rodziców.
Z tomahawkiem pod poduszką
Elbanowscy to prawdziwi twardziele. „Staliśmy się ludźmi walki, którzy nie zmywali z twarzy barw wojennych i spali z tomahawkiem pod poduszką” – mówią o sobie. Ostatnie wystąpienie Karoliny w Sejmie, przy okazji prezentacji obywatelskiego projektu ustawy edukacyjnej, było bezprecedensową demonstracją siły i determinacji. „My jesteśmy suwerenem i państwo tutaj macie rolę służebną wobec nas, obywateli” – mówiła do posłów z ogniem w oczach. „To myśmy was wybrali nie po to, byście nam rozkazywali, byście nami rządzili, tak jak to ma miejsce w tej chwili, tylko byście nam służyli. Taka jest rola demokracji. A to, co się w tej chwili dzieje, to jest tak naprawdę odwrotność demokracji” – grzmiała. Film z tego wystąpienia zrobił na portalu YouTube furorę. Miał setki tysięcy odsłon. – Nieznani mężczyźni zaczęli mi wyznawać miłość. Pojawiały się nawet propozycje matrymonialne. Wszystkim musiałam jednak odmówić, gdyż moje serce należało i należy do mężczyzny, który przytrzymał za rękę Tuska – wyznaje Karolina.
Chodzi o słynną scenę w Sejmie tuż przed głosowaniem nad referendum. Tomasz Elbanowski w ten dzień musiał zadbać, by wszystkie dzieci dostarczyć we właściwe miejsca i jeszcze zdążyć na Wiejską. Gdy wydawało się, że to nierealne… odmówił krótką modlitwę. A potem wszystko poszło jak z płatka. Auta ustępowały miejsca, światła świeciły, jak należy, a straż marszałkowska dziwnym trafem przegapiła w plecaku słynny transparent z napisem „Dzieci i rodzice głosu nie mają?” i pozwoliła Elbanowskiemu znaleźć się z dzieciakiem tuż przy mównicy. A wnioskodawcy mieli w komplecie siedzieć na balkonie i bezradnie słuchać, jak przemawia premier – dominator.
Tymczasem jeszcze w trakcie jego wystąpienia Tomasz Elbanowski wstał, wziął synka Jonasza pod pachę, podszedł do mównicy i przed całą salą rozwinął transparent. („To była ta chwila, w której zakochałam się w nim na nowo” – mówi Karolina). Wszystkich zamurowało, a premier, by wyjść ze starcia z ciosem, wyciągnął do demonstranta rękę. Ten dłużej przytrzymał dłoń Tuska i spytał: „Czy da pan rodzicom szansę w referendum?”. „W referendum – nie” – odparł premier.
To się nie skończy
Niedawno minister Kluzik-Rostkowska w jednym z radiowych wywiadów stwierdziła: „Był czas debaty i był czas decyzji, a państwo Elbanowscy za 20 lat też będą zbierać podpisy”. Ci błyskawicznie odpowiedzieli pani minister: „W perspektywie 20 lat mało kto będzie potrafił wpisać w krzyżówce nazwisko byłego ministra edukacji. W tym czasie my z pewnością wciąż będziemy rodzicami. I jeśli nasze dzieci lub wnuki będą tego potrzebować, to być może znowu będziemy zbierali dla nich podpisy”. Na pytanie, czy może kiedyś zmieni stronę barykady, Karolina Elbanowska odpowiada bardzo poważnie: nigdy. Uważa, że ich dziełem życia jest stworzenie czegoś w rodzaju „związku zawodowego rodziców”. Brakującego elementu w układance, jakim jest polski system edukacyjny.
Autobiograficzną książkę Elbanowskich, która właśnie trafiła do księgarń, kończy bardzo osobiste wyznanie: „Nasze ósme dziecko urodzi się w ostatnich dniach grudnia, co oznacza, że do pierwszej klasy musiałoby pójść jako pięciolatek. Pięciolatki w szkole to naprawdę zły pomysł. Tak więc wszystkim obecnym i przyszłym ministrom edukacji musimy koniecznie przypomnieć nasz ulubiony cytat z filmu „Krąg”: „TO SIĘ NIE SKOŃCZY…”
Przy pisaniu tekstu korzystałem z książki Karoliny i Tomasza Elbanowskich „Ratuj maluchy. Rodzicielska rewolucja”. Zysk i S-ka 2015
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |