Siedzimy przy stole w ogródku przed małym domkiem obłożonym białym sidingiem. Na stole leży radyjko, z którego płynie łagodna muzyka. To specjalnie dla Teresy, forma terapii. Wokół domu na sztalugach stoją obrazy: z huzarem, z Matką Bożą, jest też ich portret. To pasja Wieśka. Teraz dzięki niej wraca do zdrowia.
Bóg jest w ciemności
Z Tereską trudno rozmawiać o tym, jak odbiera doświadczenia, które ich spotkały. Nie może o nich opowiedzieć ani ich opisać, choć jest w pełni świadoma. Do komunikacji używa trzech zwrotów, a właściwie dźwięków. „Ne” – oznacza nie, ale wypowiadając je, wyraża też negatywne emocje czy opinie. Na przykład krzyczy, gdy zobaczy robaki, których się boi. Przyroda to jeden ze światów, które odbiera teraz ze szczególną intensywnością, cieszy się słońcem, rosą na liściach, zwraca uwagę na rzeczy dla innych niedostrzegalne. Drugi dźwięk to „da”, czyli tak. Wszystko inne opisuje zwrotem „ka”, w tym radość z przyrody. Ale to niejedyna forma komunikacji ze światem. Najwięcej mówią jej oczy i ciało. Rozmowa z Tereską to swego rodzaju zgadywanka. Proszę ją, aby opowiedziała, jak przeżywa to, co się z nią dzieje, z perspektywy wiary. Wiesiek podsuwa odpowiedź, a ona mówi „ne” lub „da”. Czy to jest kara Boża? – Zdecydowane „Neee…”. A może po prostu „spodobało się Panu” i koniec – mówi Wiesiek, nawiązując do Biblii (jako „zawodowy” katechista często przytacza fragmenty z Pisma Świętego). Teresa przytakuje głową i odpowiada zdecydowanie: „Daaa”. Zaprzecza, gdy pytam o cierpienie. Jesteśmy bezradni, chcąc wniknąć w jej przeżycia duchowe za pomocą pytań, na które może odpowiedzieć tylko „tak” lub „nie”.
Nieoczekiwanie w pewnym momencie Teresa przejmuje inicjatywę. Wznosi oczy do nieba, składa ręce do modlitwy, a potem dotyka nimi powiek, które następnie zamyka. I mówi głośno i szybko „ka, ka, ka”. Zaczynamy z Wieśkiem odgadywać, co to znaczy, ale nie trafiamy. Po kolejnym pomocniczym pytaniu Wiesiek mówi: – Kiedy się modlisz, wyłączasz się, jest ciemność, nie widzisz świata. Teresa energicznie potakuje głową i głośno mówi „da, da, da”. Okazuje się, że cierpienie, jakiego doświadcza, pozwala jej modlić się w oderwaniu od świata, w ciemności odnajduje Boga.
Przy tak poważnych ograniczeniach Teresa codziennie chodzi do kościoła, który jest oddalony o półtora kilometra. Zapewnia, że bierze świadomy udział we Mszy świętej, przystępuje do Komunii świętej. Odmawia Różaniec. Raz w tygodniu jeżdżą razem na Mszę wspólnoty. Teresa przystępuje też regularnie do spowiedzi. Jak to możliwe bez mówienia i pisania? Spowiada się u zaprzyjaźnionego kapłana, wewnątrz siebie wymienia grzechy, używa też swoich zwrotów, przede wszystkim „ka”, a ksiądz wypowiada odpowiednie formuły i daje rozgrzeszenie, a także wyznacza pokutę. Teresa nie zdradza jaką.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |