Kiedy przyszła do ks. Wojtka Iwanickiego, była zbuntowana. Mąż powiedział jasno – nie pojedziesz na tę Mszę. Zostajesz w domu. Ksiądz miał jej pomóc w świętym nieposłuszeństwie.
Usłyszała: zostań w domu – to jest twój Kościół, domowy. To twój mąż, twoja rodzina. Została i dopiero wtedy zaczęło się dziać! Po prostu cuda. – Pokora to sprawiła, zupełnie jak u Małej Arabki – wyjaśnia Iwona Szymańska. Razem ze swoim mężem zaczynają nowy etap życia i wiary. Iwona ma 47 lat, Jarek jest o trzy lata starszy. Mają dwoje dorosłych dzieci i tęsknią za wnukami.
Po jesiennym seminarium odnowy wiary zdecydowali się na włączenie we wspólnotę, której patronuje s. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, zwana Małą Arabką, karmelitanka, której relikwie ks. Wojtek przywiózł niedawno z Ziemi Świętej. – Dla mnie to właśnie cud, bo jeszcze całkiem niedawno mój policjant był letniakiem w wierze – mówi Iwona. – Wystarczało mu to, co wszystkim. Jarek faktycznie jest policjantem. – Stereotyp faceta: człowieka wierzącego, ale bez wnikania w szczegóły, stąpającego twardo po ziemi, znającego granice pobożności – mówi Iwona. – Ten stereotyp zamykał mi horyzont. Był ścianą, której nie chciałem, ale i nie umiałem przebić, aż do chwili, gdy Bóg walnął mnie bejsbolem – przyznaje Jarek.
Gołym okiem
To było na lipcowych rekolekcjach dla małżeństw. Głosił je w Świebodzicach o. Manjackal. – Jarek dał się namówić na udział w nich i to było już dla mnie wielkim szczęściem. Okazało się, że Bóg przygotował dla nas i dla niego coś specjalnego: drogę nawrócenia. Spowiedź, modlitwa, świadectwo setek małżeństw a nawet spotkanie z kolegą z pracy – wszystko byle tylko mur letniości zaczął pękać, żeby odsłoniła się nowa perspektywa dla naszego życia – opowiada Iwona. Miesiąc później owoce były widoczne gołym okiem. Podczas wizyty rodziny, szwagier, nie wiedząc o niczym, zaczął dopytywać: – Jesteście tacy uśmiechnięci, radośni. Co się dzieje? – pytał zaintrygowany. Co się działo? – To proste – zbieraliśmy pierwsze owoce Ducha Świętego – wyjaśnia Iwona. – On jest Bogiem wiernym. Wiedziała o tym nasza ulubienica, Mała Arabka, dlatego miała tak wielkie nabożeństwo do Ducha Świętego – mówi, a potem cytuje słowa: „Jezus mi powiedział, że każdy kapłan powinien raz w miesiącu celebrować Mszę św. o Duchu Świętym. Wszyscy, którzy w niej uczestniczą, otrzymają specjalną łaskę i światło”.
Dyżurka w komendzie
Dzisiaj, gdy jest chwila w środku nocnego dyżuru na komendzie, oficer dyżurny zamiast radia słucha konferencji o. Szustaka. Gdy do dyżurki wchodzi kolega, dopytuje, co to jest. Siada i słucha. Gdy wchodzi kolejny – już trzech policjantów odkrywa prostotę wiary. Dają się sprowokować do myślenia o tym, co jeszcze przed momentem było prawdziwym tabu. – Jest w tym coś zaskakującego, że tak naprawę jest w nas wielki głód Boga, tylko boimy się zaryzykować otwarcia. Widmo dewocji blokuje nas bardzo skutecznie. Dlatego potrzebny jest Boży bejsbolista – uśmiecha się Jarek. 13-letnia osierocona Mała Arabka, została zmuszona do porzucenia wiary. Nie zrobiła tego – nawet za cenę życia. Podcięto jej gardło, a jednak Bóg chciał, żeby żyła. – Także ze względu na nas – mówi Iwona. – Święta była gotowa oddać życie za prawdę, z tej determinacji zrodziło się stałe pragnienie męczeństwa. Z przywiązania do wiary pochodził jej głęboki szacunek i miłość dla tych, którzy w Kościele reprezentują Jezusa, to jest dla papieża, biskupów i kapłanów – dodaje.
– Oto czego się od niej uczymy. – Staliśmy się innymi ludźmi. ale nie będziemy nimi długo, bez oparcia we wspólnocie – mówi Jarek. – Jeszcze niedawno oboje mieliśmy złe skojarzenia ze „wspólnotą”. Samo słowo nam nie odpowiadało i kojarzyło się np. ze wspólnotą RWPG. Jednak Bóg chciał inaczej. Przekonał nas, że taka droga, którą On sam chodzi: świadectwo i dzieła miłosierdzia, jest w sam raz dla nas – mówi, a potem podsuwa kolejny cytat ze swej ulubienicy: „Kiedy widzisz dziurę w ubraniu swego brata, nie rozdzieraj jej bardziej, ale oderwij łatę ze swego ubrania, aby załatać dziurę w ubraniu brata”.
Renia – mistrzyni
– Kiedy myślę o tym, co nas spotkało, co dzieje się w naszym życiu, jak ono się zmienia, dojrzewa, dorośleje, znowu chętnie sięgam po Małą Arabkę – mówi Iwona. – W jej sercu przez całe życie brzmiały słowa Pana: „I tak wszystko przemija: jeśli mi oddasz twoje serce, na zawsze zostanę z tobą!” To dawało jej motywację do gorliwości i podporządkowania wszystkiego jednemu: zbawieniu – cytuje na zakończenie. Milknie, a po chwili dorzuca. – Ona jest dzisiaj święta, ona była wielką mistyczką i charyzmatyczką, ale znam kogoś, kto żył w taki sposób: przez zawierzenie Bogu – to Renia, młoda kobieta, która przegrała walkę z rakiem. Kiedy walczyła, nauczyła nas wszystkich tego samego co Mała Arabka. Dlatego wiem dobrze, że to jest możliwe: kochać miłością ewangeliczną – jedyną wytrzymującą próbę czasu, cierpienia i samej śmierci – kończy.
Obdarowana przez Boga
Mariam Baouardy urodziła się 5 sierpnia 1846 roku w Abellin w Galilei, w katolickiej rodzinie obrządku greckomelchickiego. W zakonie życie s. Marii było jednym splotem nadzwyczajnych faktów i charyzmatów. W 20. roku życia otrzymała stygmaty – rany boku, rąk i stóp oraz znaki po koronie cierniowej. Miała także fizyczną ranę serca, której towarzyszył upływ krwi i silne bóle (cierpienia te były łagodzone przez wielkie pociechy duchowe). Okazało się to po jej zgonie – gdy wyjęto serce, zauważono na nim jakby ślad uderzenia grotem. Doświadczała także stanów ekstazy – polegających na tym, że dusza poruszona gwałtownym oświeceniem Bożym, traciła kontrolę nad zewnętrznymi zmysłami i zostawała całkowicie pochłonięta przez Boga. Jej udziałem były też objawienia – najczęściej ukazywali się jej Chrystus, Matka Boża i św. Józef. Jej proroctwa czy też przepowiednie dotyczyły wydarzeń z jej życia, Kościoła i historii Europy. Mała Arabka miała także inne dary: bilokacji, lewitacji i odczytywanie tajemnic serca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |