Oddawanie krwi – chociaż raz w roku, może ze dwa razy nawet, a idealnie – regularnie co dwa miesiące, jest formą miłosierdzia.
Hasło „Krew to życie” jest bardzo piękne i zwykle słysząc je, potakujemy. „Tak, tak, krew to życie”. Tak, tak, krew jest chorym bardzo potrzebna. I co? I najczęściej nic. Bo przecież nie doświadczyliśmy, nie dotknęliśmy dramatu. Bo przecież mamy krew zaopatrzoną jak trzeba w hemoglobinę i inne składniki. A inni? Gdzieś ktoś może i potrzebuje. Jacyś chorzy, jacyś potrzebujący. Krew z pewnością im się przyda. Ale nie nasza, od kogoś innego. Są przecież jacyś krwiodawcy. I pewnie dają im tę swoją krew. A hasło „krew to życie” dalej sobie płynie w krwiobiegu społecznym. Wybrakowane hasło naszym brakiem współodczuwania i świadomości. Aż tu nagle, bach! Wypadek, choroba bliskiej osoby. I okazuje się w parę chwil, że krew to NAPRAWDĘ życie, że bez tego foliowego woreczka po prostu się umiera. Nieodwracalnie. I że krwi nie kupisz nawet za największe pieniądze. W dodatku: krwi wciąż brakuje! Hematologia. Młodzi ludzie, ludzie starsi. Dla nich nasza krew to być albo nie być. Codziennie, czasem co jakiś czas. Potrzebna konkretna grupa. Nieraz bardzo rzadka. Albo płytki krwi. Oni tam naprawdę czekają. Codziennie. Po Polsce jeżdżą krwiobusy. Zajeżdżają do konkretnych miejscowości, panie pobierają krew od chętnych i odjeżdżają. Dobrze, że tak się dzieje. W niektórych miejscowościach nawet odzew jest spory. Szczególnie gdy choruje sąsiad czy córka znajomych. Wtedy łatwiej zebrać się w sobie, podkasać rękaw i „wytoczyć” 450 ml krwi. Ale dlaczego nie stale? Dlaczego tak w sumie mało mamy świadomości, że regularne dawstwo jest społecznie potrzebne i ratuje konkretnych ludzi?! Żal nam? Boimy się ukłucia (no błagam, nie...)? Nie czujemy potrzeby? Nie widzimy problemu? Ktoś inny za nas odda krew? Pewnie wszystko razem. Oddawanie krwi – chociaż raz w roku, może ze dwa razy nawet, a idealnie – regularnie co dwa miesiące, jest formą miłosierdzia. Oczywiście, miłosierdzia wymagać nie wolno. Ale z pewnością młody i zdrowy człowiek może z siebie dać coś więcej. Dać potrzebującym krew. I to wcale nie jest heroizm! Hematologia. Tam życie toczy się powoli, w rytm skapującej, czerwonej krwi. Powoli, kap, kap. Z dobrego człowieka do dobrego człowieka. Z brata do brata. Jeśli ktoś jest zdrowy, silny i ma pół godziny raz na kilka miesięcy, warto pomóc. To NIC nie kosztuje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |