Nie powinni być niewidzialni. Coraz częściej przekraczają progi i bariery. A my, widzący, też ich dostrzegajmy i oferujmy im pomoc.
Osoba niewidząca nie musi zamykać się w domu. Musi jednak odważyć się zrobić spory krok w pokonaniu swoich lęków i obaw. Nie bez znaczenia są także technika i urządzenia, które sprawiają, że niewidomi czują się bezpieczniej. Mówiące komputery i telefony, testery kolorów, GPS-y i… w drogę.
Pan Bóg wszystkiego nie zabiera
Pani Władysława przeprowadziła się do Tarnowa, kiedy jeszcze sporo widziała. – Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że kiedy zupełnie stracę wzrok, łatwiej będzie mi się tutaj poruszać – mówi. Ksiądz Tadeusz Bańkowski, diecezjalny duszpasterz niewidomych, pomógł jej w Tarnowie znaleźć dom w ośrodku opiekuńczym, który dzisiaj prowadzi tarnowska Caritas. Mieszka tutaj od 24 lat. Z duszpasterstwa niewidomych wyjeżdża na pielgrzymki, wycieczki, spotkania. 18 razy szła w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. – Teraz niewiele widzę, jakieś kontury, które też już się zamazują. Za to mam wyczulony słuch. Znajomych, którzy do mnie przychodzą, poznaję już po chodzie – mówi. – Pan Bóg wszystkiego nie zabiera. Tym, którzy nie widzą, daje ostrzejszy słuch – dodaje.
Kiedy wychodzi na miasto, do kościoła, przychodni, sklepu, musi być skupiona. – Nie mogę wtedy rozmawiać. Myślę o tym, jaka tutaj będzie przeszkoda. A gdy się zgubię, to proszę kogoś o pomoc. Słyszę przecież, że ktoś idzie. Ludzie chętnie pomagają – mówi.
Świetnie obsługuje telefon komórkowy, dzięki któremu ma kontakt z całym światem. Numery do znajomych i najbliższych ma nagrane na dyktafonie. W domu, w którym mieszka, choć nie widzi, jest jedną ze sprawniejszych osób. Od samego początku swojego pobytu tutaj prowadzi dwa razy dziennie modlitwę wspólnotową dla mieszkańców. – Przychodzi parę pań, które jeszcze „są na chodzie”, i śpiewamy sobie – mówi pani Władysława Janus. Rano o 6.00 Godzinki do Matki Bożej, potem cząstkę Różańca i krótkie modlitwy, a na zakończenie pieśń. – To trwa godzinę. A o 15.00 jest koronka, tak popularna przecież i tak potrzebna. Mamy dużo czasu, więc możemy pomóc światu, modląc się w jego intencji – wyjaśnia.
Widzę palcami
Ewa Dudek, niewidoma od urodzenia, także dużo się modli, zwłaszcza za tych, których spotyka na swej drodze, i za każdym razem do swojego Anioła Stróża, kiedy wychodzi z domu. Do Tarnowa przeprowadziła się z wiejskiego środowiska 5 lat temu. – Chciałam się usamodzielnić, podjąć pracę – opowiada. Na początku nie było łatwo, ale pomogli dobrzy ludzie, u których mogła się zatrzymać, zanim poznała miasto i zorganizowała swoje własne mieszkanie. Pomagał także ks. Bańkowski. – Wiele mu zawdzięczam. Jest ostoją duchową, ale pomaga także w codziennych, życiowych sytuacjach. Dzięki niemu my, niewidomi, możemy widzieć świat w inny sposób, otwartym sercem i wrażliwością na drugiego człowieka – mówi Ewa.
Dużą iskrą dobra i wsparciem dla niej jest jej chłopak Michał, z którym pracuje w Zakładzie Aktywizacji na Woli Rzędzińskiej. Dużo czyta, słucha audiobooków, radia. – Lubię wiedzieć i mieć kontakt ze słowem pisanym. Czytam brajlem od dziecka, nauczyłam się tego w szkole – opowiada. Czasami też czyta bajki dzieciom w przedszkolach. Niedawno przeżyła wypadek w drodze do pracy. – Miałam przytrzaśnięty palec, nie mogłam czytać. To było dla mnie przeżycie, ale wierzyłam też, że będzie dobrze – mówi.
Przekonuje, że jej świat widziany palcami wcale nie jest szary, jest pełen barw, doświadczanych innymi zmysłami, dostrzega faktury, kształty, porowatości, temperaturę przedmiotów. – Widzę to, czego osoby widzące nie dostrzegają na co dzień – zauważa. – Nie mogę się koncentrować tylko na tym, że nie widzę, i to też nie świadczy o tym, że jestem gorsza czy lepsza. Ja mogę być lepsza, a brak wzroku nie musi być w tym przeszkodą – uzasadnia Ewa. Jest bardzo aktywna. Została laureatką wielu konkursów piosenki. Udziela się w grupach parafialnych. Właśnie zapisała się na fitness. – Duże wsparcie mam w modlitwie, trzymam się Boga i Matki Bożej bardzo kurczowo – mówi.
GPS i w drogę… do Buenos Aires
Jolanta Albin, nauczycielka z tytułem Wolontariuszka Roku 2015 w Tarnowie – tak doceniono jej wysiłki, które wkłada w działania opiekuńczo-wychowawcze na rzecz niewidomych – ma kontakt z tym środowiskiem od 29 lat. Właśnie wtedy urodziła się jej córka. – Pierwszą szkołą życia była klinika, w której moja dwutygodniowa córka miała operację, bo zaraz po urodzeniu okazało się, że z jej oczami jest coś nie tak – opowiada.
W sumie Kamila przeszła po cztery operacje na każde oko. Widzi jedynie kontury przedmiotów. Ma w sobie jednak dużo samozaparcia, nigdy nie szła na łatwiznę. Skończyła z wyróżnieniem studia na Akademii Górniczo-Hutniczej, zna cztery języki, pracuje na pełnym etacie w dużej krakowskiej korporacji. W Krakowie też mieszka. – Chciała się usamodzielnić, a Kraków daje jej o wiele większe możliwości, chociażby w kwestii zatrudnienia – mówi jej mama.
Przed znalezieniem pracy wyjechała na rok do Argentyny. Działała jako wolontariusz w bibliotece dla osób niewidomych w Buenos Aires. – Była tam zupełnie sama, nie było nikogo z Polski, a ja myślałam, że umrę na zawał serca – opowiada pani Jolanta.
Kamila pomagała także w Hiszpanii w ośrodku dla chorych na AIDS, rozmawiając z pacjentami czy podając im leki. – Teraz jest chyba łatwiej, GPS-y, komputery, mówiące telefony zdecydowanie ułatwiają funkcjonowanie – mówi mama Kamili. Dziewczyna, pracując dodatkowo dla Stowarzyszenia „De facto”, jeździ po całej Polsce i szuka wolontariuszy do audiodeskrypcji, osób widzących, którzy opisywaliby ilustracje czy obrazy w galeriach. Uczyła też ludzi obsługi komputerów i oprogramowania dla niewidomych, bo jest w tym ekspertem.
– Nie zamyka się i nie użala się nad sobą, ale jest bardzo aktywna. Czasami dowiaduję się tylko przypadkowo, gdzie jest, gdy dzwoni do mnie i pyta: „Mamo, zobacz mi, jak mogę dojechać gdzieś tam za Częstochowę” – opowiada pani Jolanta.
Dziś i ona bardzo się udziela, służy swoim doświadczeniem. Jest nauczycielem, instruktorem orientacji przestrzennej dla niewidomych, w czasie wolnym chodzi do szkół na prelekcje dla uczniów i mówi im, jak powinni się zachować wobec osoby niewidzącej. Rodzice dzieci z dysfunkcją wzroku dzwonią do niej z prośbą o radę.
Skromny, prosty i oddany
Dużym wsparciem dla niewidomych jest diecezjalne duszpasterstwo, które od 25 lat prowadzi ks. Tadeusz Bańkowski. W powiecie jest ok. 350 osób mających problem ze wzrokiem, z czego 88 osób to ludzie powyżej 80. roku życia.
– Całe pokolenie przewinęło się przez to duszpasterstwo. Większość to osoby starsze, niewiele jest zaangażowanej młodzieży – mówi ks. Bańkowski. Młodzież ucieka z Tarnowa, bo większe miasto to większa możliwość zatrudnienia czy edukacji. – Duszpasterstwu przyświeca przede wszystkim cel religijny, ale umożliwia ono także integrację, spotkanie ludzi przeżywających te same problemy. To daje perspektywę, że nie jestem jedynym niewidomym na świecie, są setki, a w perspektywie ogólnopolskiej tysiące osób z podobnymi problemami – wyjaśnia ks. Bańkowski.
Duszpasterstwo organizuje wyjazdy na ogólnopolskie pielgrzymki dla niewidomych. Z diecezji tarnowskiej bierze w nich udział za każdym razem ok. 100 osób. Są także wyjazdy o zasięgu diecezjalnym. – Objechaliśmy już wszystkie sanktuaria maryjne w diecezji, a także sanktuarium bł. Karoliny w Zabawie i Jezusa Przemienionego w Nowym Sączu. Oprócz tego byliśmy wspólnie w Kalwarii Pacławskiej, w Warszawie w Świątyni Opatrzności i u ks. Popiełuszki na Żoliborzu, a w ubiegłym roku w Dukli u św. Jana, jednego z patronów duszpasterstwa niewidomych – wylicza ks. Bańkowski.
W drugie niedziele miesiąca o godz. 14 w kościele filipinów odprawiana jest Msza dla osób niewidomych i niedowidzących. Śpiewa na niej chór Legato, który powstał w ramach duszpasterstwa niewidomych 38 lat temu i działa nieprzerwanie do dzisiaj.
Podczas ostatniej takiej Mszy ks. Tadeusz Bańkowski obchodził jubileusz 25-lecia pracy jako diecezjalny duszpasterz niewidzących. Jak podkreślił ks. Andrzej Gałka, krajowy duszpasterz niewidomych, ks. Tadeusz Bańkowski służy niewidomym nie tylko w Tarnowie, ale wszędzie tam, gdzie właśnie się znajduje. – Głosił rekolekcje w Laskach, jest praktycznie na każde wezwanie, nigdy nie odmawia pomocy. Skromny, prosty, niewymagający, całkowicie dający siebie Panu Bogu w tych, do których go posyła – mówił ks. Gałka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |