Mają po 15, może 18 lat. Niektórzy już uzależnieni, inni na „dobrej drodze”. W przepaść.
Dwie historie. Pierwsza 16-letniego Adama. Z rodziny pijąco-bijącej. Pił ojczym, piła matka, pił sąsiad i sąsiadka. To i Adam zaczął wcześnie, gdzieś w okolicy 12. urodzin. Z czasem do alkoholu doszły dopalacze. A potem coraz częściej konflikty z prawem. Rok temu Adam trafił do jednego z ośrodków wychowawczych. Na wniosek opiekunów rozpoczyna właśnie terapię uzależnieniową. Niby chce.
Historia druga. 16-letniego Krzyśka. Rodzice bardzo wykształceni, bardzo pracowici, bardzo nieobecni. Krzysiek kasę miał i dużo czasu wolnego. A nadzór rodzicielski sprowadzał się do pytań: „jakie masz oceny?” lub „jak w szkole?”. Krzysiek zawsze odpowiadał, że dobrze. Oceny przyzwoite, nikt się nie czepiał. Jedna impreza, druga, jeden kieliszek dobrego (i drogiego!) alkoholu, drugi. Piąty. Po jakimś czasie eksperymenty z dopalaczami. Rodzice połapali się dopiero wtedy, gdy w stanie ciężkim trafił do szpitala. Udało się go uratować. Rodzice obudzili się i będą o syna walczyć.
Młodzi, piękni i zawiani
Niepokojąco obniża się granica wieku, w której młodzież po raz pierwszy sięga po alkohol. Część terapeutów twierdzi, że obecnie wiek inicjacji to już nawet 12–13 lat. W tym przedziale sporadycznie pije alkohol nawet 6 proc. dzieci. Prawdopodobnie co siódmy gimnazjalista sięga po napoje z procentami, a wśród uczniów starszych nawet 40 proc. nie stroni (sporadycznie) od alkoholu (dane Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Białymstoku).
Napoje alkoholowe są najbardziej rozpowszechnioną substancją psychoaktywną wśród młodzieży. Młodzież nie pija (jak jeszcze dziesięć lat temu) tanich win, a najczęściej piwo oraz trunki wysokoprocentowe. Młodzi, którzy sięgają po alkohol, często nie poprzestają tylko na procentach. Obecnie nawet sporadyczne popijanie, nie mówiąc o regularnym piciu wśród młodych, oznacza wstęp do łączenia używek. Alkohol, choć dominujący, bo najprościej go zdobyć i relatywnie tani, dość często stanowi pierwszy krok do narkotyków i dopalaczy. Ilu z popijających sporadycznie czy przyjmujących inne używki uzależni się od nich?
Z pewnością wśród zaczynających wcześnie będzie więcej uzależnionych dorosłych niż w grupie tych, którzy zaczęli pić alkohol dopiero jako dorośli. Myli się jednak rodzic, który myśli, że jeśli dziecko jest grzeczne i posłuszne, zawsze jest bezpieczne. Wyobraźnia młodzieży w temacie używek niestety jest bardzo bogata. I zadziwia nie tylko rodziców (kiedy w końcu zauważą problem), ale nawet terapeutów uzależnień.
– Od wielu lat pracuję z młodymi osobami uzależnionymi i wiele widziałam. Jednak ostatnio otrzymuję telefony od zrozpaczonych rodziców, których dzieci uzależniły się od papierosów... elektronicznych. Ktoś dostarczył je do szkoły, oni kupili, nikt dorosły nie zauważył. Efekt? 13-letnie dziecko z objawami uzależnienia zawiesza się, trudno z nim nawiązać kontakt. Czy w papierosie była sama nikotyna? Po reakcjach dziecka śmiem twierdzić, że niekoniecznie... – mówi terapeutka uzależnień, psycholog, s. Jolanta Glapka ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa Sacré Coeur, założycielka i prezes Fundacji Pasja Życia.
– Dzieci, o których mowa, nie pochodzą z tzw. rodzin patologicznych. Na pierwszy rzut oka są to rodziny zwyczajne, dbające i stabilne. Jednak wyraźnie zauważalny jest fakt, że również dzieci z takich rodzin coraz wcześniej, często na przełomie podstawówki i gimnazjum, przechodzą inicjację za pomocą środków psychoaktywnych, czyli uciekają w zniewolenia, uzależnienia.
Pogadamy?
Dagmara Diug, pedagog i instruktor terapii uzależnień, która od lat realizuje autorskie programy profilaktyczne dotyczące uzależnień na terenie całej Polski, wymienia trzy główne powody, dla których młodzi ludzie sięgają po używki: – Bywa, że dominuje ciekawość. Młody człowiek „tylko” chce spróbować, poeksperymentować. Często towarzyszy temu presja społeczna, bo przecież „nie wypada” nie napić się z kolegami lub odmówić przyjęcia środków odurzających, kiedy „wszyscy biorą”. Trzecim głównym powodem są problemy, z którymi młodzież się zmaga. I które chce zagłuszyć.
To nie muszą być tzw. poważne sprawy z punktu widzenia dorosłych – mówi pani Dagmara. – Dla młodego człowieka dramatem bywa czasem kłótnia z kolegą, zawód miłosny czy pryszcz na nosie. I jeśli nie może szczerze o swoim problemie porozmawiać z bliskimi, matką i ojcem, jeśli nie potrafi problemu oswoić, próbuje go ominąć bądź rozwiązać po swojemu. Bywa, że służą do tego alkohol czy inne używki. – Najczęściej schemat jest następujący: młodsi sięgają po zakazane z ciekawości i w ten sposób przekraczają kolejne granice. Natomiast starsza młodzież już świadomie pije czy popala, żeby zapomnieć o problemie, znieczulić się na ból, wyciszyć strach czy nieśmiałość.
Dagmara Diug zwraca uwagę, że tzw. scena narkotykowa, czyli to, co młodzież bierze, w jaki sposób się otumania, bardzo szybko ulega zmianie. W ostatnich latach niemal zniknął problem uzależnień od opiatów, problem kokainy niemal wśród młodzieży nie istnieje, bo ten narkotyk jest bardzo drogi i tym samym trudno dostępny. Popularna wśród młodych jest marihuana, którą się promuje medialnie, więc młodym wydaje się bezpieczna. – A naprawdę jest drzwiami do innych używek, głównie dopalaczy – nadal szeroko dostępnych i tanich. Towarzyszy temu alkohol, który jest bardzo łatwo dostępny, tani, a więc na wyciągnięcie ręki.
Rodzice mają obraz narkomanii i uzależnień sprzed 20 lat. Mówiąc o uzależnionych, myślą „narkoman z dworca”. A tacy już niemal nie istnieją. Współczesne używki często można schować do piórnika, wziąć dyskretnie. Długo nikt nie widzi skutków. Albo upić się na „wspólnym nocowaniu” u kolegi i do rana wytrzeźwieć. S. Jolanta Glapka: – Jeśli młody człowiek nie ma realnego wsparcia w rodzinie, nie ma dobrych relacji z najbliższymi, jeśli nie poświęca mu się odpowiednio dużo czasu, jest bardzo mocno narażony na wpływy środowiska. Rodzice często nie widzą, że dziecko zaczyna brać, popijać, popalać. Dziecko natomiast próbuje poradzić sobie za pomocą używek z samotnością i bólem. Zawężanie problemu zniewoleń tylko do kręgu dzieci ze środowisk trudnych jest więc nieprawdziwe...
Na ostro
Oczywiście dzieci z rodzin patologicznych, w których częstym gościem jest alkohol (ale i inne używki!), mają trudniej – od małego przyjmują negatywne wzorce. I jeśli sami wpadają w szpony uzależnienia, raczej nie mogą liczyć na pomoc rodziców. – Rocznie przyjmujemy do ambulatorium nawet 14 tys. ludzi. Głównie młodzieży i dzieci. Zniewolonych alkoholem, marihuaną, dopalaczami, ale też coraz częściej uzależnionych od hazardu, zakładów w internecie, a nawet gier. Świat jest ustawiony na wyrywanie od młodych pieniędzy. To jest wielki biznes, a młodzi są często bezbronni i wpadają w zastawione sidła – opowiada o. Edward Konkol, werbista, szef białostockiego Stowarzyszenia Droga.
– Najtrudniej mają dzieci zaniedbane środowiskowo. Dróg wyjścia z nałogu jest wiele, najważniejsze to dostosować konkretny sposób pomocy do osoby, do problemu. Najpierw oczywiście musimy znaleźć pierwotną przyczynę ucieczki w nałóg. Gdy uda się ją wyeliminować, młody człowiek, wsparty terapiami, zaczyna wychodzić na prostą. W pracy z młodzieżą z trudnych środowisk ogromnie istotne jest odseparowanie jej od dawnego, złego towarzystwa i zastąpienie dobrym, przyjaznym, bezpiecznym miejscem. Z zasadami i wartościami.
– W latach 90. przetestowałem to na własnej rodzinie: do Jastarni, skąd pochodzę, przywiozłem młodego narkomana, który niby był po terapii, ale bez wsparcia dobrego środowiska pewnie zacząłby znów brać. Zawiozłem go do swojej matki. Chłopak mieszkał tam, pracował, chodził do kościoła, poznał wartość pracy i regularnego trybu życia. Dziś jest dobrym mężem i ojcem. W ten sposób pomagamy teraz i innym młodym. Z naszym stowarzyszeniem współpracuje wiele rodzin wspierających, które w ten sposób ratują młodych ludzi – opowiada o. Konkol.
A co z profilaktyką? Profilaktyka to nie tylko informowanie o zagrożeniu. Straszenie niewiele daje. Należy raczej pracować nad tym, by ludzie chcieli spędzać czas ze sobą, ze swoimi dziećmi. Muszą czuć potrzebę rozmowy o problemach, powinni widzieć konieczność otwierania się, mówienia o uczuciach itd. Zamknięcie, brak czasu, zabieganie – to warunki sprzyjające dalszemu rozpijaniu młodzieży i popadaniu przez nią w inne nałogi.
– Jeśli dzieci nie będą wiedziały, że muszą dokonywać dobrych wyborów, będą bezbronne. Ważne, by już 12-latek wiedział, jak szybko może wpaść w sidła uzależnień. Powinien więc znać, oczywiście na poziomie dostosowanym do wieku, mechanizmy uzależnień – twierdzi Dagmara Diug. – Istotne jest również docieranie do rodziców, którzy często nieświadomie wprowadzają dobrą atmosferę do sięgania po używki. Chociażby przez to, że alkohol w wielu domach traktowany jest jako norma i konieczny towarzysz wszelkich zabaw i imprez.
A najważniejsze jest, by dzieci wierzyły w siebie, czuły, że są w stanie wiele osiągnąć, szlifowały umiejętności, zdolności, żyły z pasją. Wtedy zarówno Adam, jak i Krzysiek sami wybiorą: Nie piję! Nie palę! Żyję! – W naszej Fundacji Pasja Życia praca z młodzieżą zagrożoną uzależnieniami polega na odkrywaniu pasji. Młody człowiek, który kocha żyć i kocha siebie, nie potrzebuje dopalaczy, alkoholu czy marihuany – dodaje s. Jolanta Glapka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |