– Kiedy byłam dzieckiem, przygotowywałam przyjęcie dla Dzieciątka. Gotowałam potrawy na zabawkowej kuchni, a potem na jednym krzesełku stawiałam obrazek Pana Jezusa, a na drugim – swoją fotografię. I wspólnie obchodziliśmy urodziny. Dziś wspólne świętowanie odbywa się na Pasterce. Teraz On przygotowuje ucztę – mówi Bożena Karwan.
Córka w prezencie
W wigilijną noc na świat przyszła Joanna Sokołowska. Był rok 1945. Dopiero co zakończyła się wojna. Stanisława Kuś, mama Joanny, przygotowała dla rodziny wieczerzę wigilijną. Mimo zaawansowanej ciąży, jak przystało na silną wiejską kobietę, nie tylko zastawiła stół świątecznymi potrawami, ale także przy nim usługiwała. A gości nie brakowało. Po wieczerzy i utuleniu synka Ryszarda poczuła mocne bóle. Posłała więc męża po babkę, która odbierała porody.
– Kiedy tata wrócił do domu z wiejską akuszerką, ta, widząc mamę chodzącą, żachnęła się, po co ją tak wcześnie wzywano. Ale skoro już przyszła, zbadała mamę. I zawołała: „Stachu, daj szybko lampkę, bo dziecko się rodzi!”. Potem żartowaliśmy, że jeszcze trochę i mama by mnie zgubiła. Ona się modliła o szybki poród, bo brata rodziła 3 dni. Gdy przyszłam na świat, babka z tatą opijali moje narodziny do rana. Rodzice mówili, że to była dla nich wielka radość, bo dostali córkę w prezencie na Boże Narodzenie – wspomina pani Joanna.
Mimo że poród odbył się o 23.45, w metryce Joanny wpisano datę 25 grudnia. Potem wiele osób żartowało, że lepszej na urodziny nie mogła sobie wybrać. – Trudno się z tym nie zgodzić. W końcu nie każdy obchodzi urodziny razem z Jezusem. Nieraz sobie myślę, że On od urodzenia jest bardzo mi bliski, jak brat. Razem z Nim rosłam. Od początku On dodaje mi sił, sprawia, że jestem uśmiechnięta i otwarta na ludzi. Z Nim też dźwigam różne krzyże. I nawet gdy są ciężkie, czuję, że nie jestem sama – wyznaje pani Joanna.
W jej przypadku nie ma też mowy o jakimś żalu z powodu połączonych imprez, bowiem w czasach, w których dorastała, dzieci nie dostawały prezentów, a jedynie cukierki czy jakieś ciasteczka. – Od czasu, kiedy mam dorosłe dzieci, w Wigilię odbieram życzenia i prezenty urodzinowe. Jest to bardzo miłe. Kiedyś któryś z sąsiadów stwierdził, że chyba nam się święta pomyliły, bo zamiast kolęd śpiewaliśmy „Sto lat” – wspomina z uśmiechem J. Sokołowska.
Wspólne urodziny z Jezusem są powodem do radości także dla Bożeny Karwan. – Z tego, co mówili mi rodzice, wiem, że na moje narodziny czekali 12 lat. Kiedy przyszłam na świat, w samo południe w Boże Narodzenie, uznali to nie tylko za prezent od Boga, ale i za cud. Dlatego też dali mi na imię Bożena, co oznacza obdarowana przez Boga lub darowana od Boga. Dzięki ich miłości zawsze na swoje życie patrzyłam z tej perspektywy. Każde nowe życie jest niezwykłym darem od Stwórcy. I warto, by o tym pamiętali nie tylko ci, którzy razem ze Zbawicielem obchodzą swoje święta – dodaje pani Bożena.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |