Rok szkolny nie wszędzie jest taki sam. Są szkoły, gdzie nauka i wychowanie sięgają poza klasy lekcyjne – na stołówkę, do kuchni, toalet. Gdzie tak jest? W Tokio.
Bez młotka ani rusz
Wychowanie w szkołach japońskich wykracza daleko poza samą edukację. Na uczniów czeka wiele zajęć pozalekcyjnych, a i same lekcje obejmują szerokie spektrum przedmiotów. W Jiyu Gakuen College chłopcy z pierwszej klasy gimnazjum rozpoczynają rok szkolny od zajęć w stolarni. Biorą do ręki młotek, piłę, gwoździe i każdy samodzielnie wykonuje… stolik i krzesło, z których będzie korzystał podczas lekcji. Co więcej, szkoła posiada własne gospodarstwo, toteż pracujący w nim uczniowie poznają trud pracy na roli i dowiadują się, że warzywa czy mleko nie biorą się ze sklepu. Poza tym, że szkolne zaplecze stoi na wysokim poziomie (świetnie wyposażone pracownie, sale gimnastyczne), to Jiyu – choć nie jest to szkoła o profilu muzycznym – posiada własny chór i orkiestrę. Tu każdy (amatorsko, co nie znaczy kiepsko) gra na jakimś instrumencie. Każdy potrafi tańczyć, co słupscy rówieśnicy Japończyków mogli docenić, widząc, jak szybko udało im się nauczyć polskiego poloneza.
– Przez to, że japońscy uczniowie mają przygotowanie muzyczne, nie tylko wielu z nich dobrze gra na instrumencie, ale przede wszystkim znając trud tego zajęcia, doceniają wykonawców muzyki – chwali gości z Japonii prof. Zytke. – Polacy są ubożsi o to doświadczenie.
Szanuj porządkowych
W japońskich szkołach generalnie nie ma sprzątaczek, tym zajmują się sami uczniowie. Owszem, raz na miesiąc wjeżdża do budynku szkoły firma sprzątająca, żeby umyć okna, zdezynfekować powierzchnie, ale na co dzień ze ścierką biegają uczniowie. Dzięki temu jest tam bardzo czysto, ponieważ każdy wie, że jeśli zostawi po sobie bałagan, to będzie musiał go posprzątać. – W ten sposób uczą się doceniać pracę sprzątaczy – ocenia M. Zytke. – Potem, kiedy dorastają i pracują w różnych firmach, gdzie porządkami zajmują się firmy sprzątające, okazują tym pracownikom należny szacunek.
W Jiyu uczniowie nie tylko sami sprzątają, ale także gotują. Ten college wyróżnia się pod tym względem nawet w skali Japonii. Starsi uczniowie – oczywiście pod okiem fachowca – osobiście przygotowują ciepłe posiłki, natomiast posiłki dla młodszych klas gotują rodzice (raz na trzy miesiące rodzic musi wziąć wolne z pracy, by wyręczyć w tym zadaniu syna lub córkę). Posiłki w szkole japońskiej to konieczność, ponieważ szkoły działają w systemie amerykańskim – od godz. 9 do 17.
Ciekawe są także rozwiązania w funkcjonowaniu stołówek. Na tej dla podstawówki uczniowie siedzą przy stolikach 6-osobowych – z każdego poziomu nauczania po jednym uczniu, po to, by starsi opiekowali się młodszymi. W szkole średniej stoliki są 10-osobowe, zajmuje przy nich miejsce po 5 uczniów z dwóch różnych klas i co 2 tygodnie ekipy się zmieniają. To prosty sposób na integrację szkolnej braci. Ten zupełnie inny model funkcjonowania szkoły jest według prof. Zytke bardzo inspirujący. Choćby z tego powodu uczelniana wymiana może wnieść dużo dobrego w doświadczenie polskich studentów.
Japończycy właśnie wrócili do ojczyzny, zachowując z Polski dobre wspomnienia. Za kilka miesięcy prof. Zytke w rewanżu pojedzie do Tokio ze studentami ze Słupska. Ta wizyta będzie zawierała wiele polskich akcentów, np. koncert. – Będziemy w Tokio 11 listopada, więc mamy także plan, by w jakiś sposób pokazać Japończykom nasze święto narodowe: zamierzamy wyprowadzić uczniów Jiyu na plac, nauczyć wszystkich poloneza i zatańczyć go wspólnie – mówi z błyskiem w oku prof. Zytke. Jest przekonana, że pójdzie to jak po maśle. Wszak japońscy uczniowie tańca mają… dryg? Nie, po prostu uczą się go w szkole.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |